Gdy byłem w przedszkolu, na Dzień Babci w ramach prezentu robiliśmy naszyjnik z makaronu. Ja swój zrobiłem i wręczyłem babci.
Po kilku latach babcia zapomniała kupić makaron do zupy, więc ugotowała swój naszyjnik.
Już sobie to wyobrażam. Naszyjnik (prawdopodobnie) powieszony gdzieś aby go ładnie wyeksponować, babcia bez okularów i zrywa taki cały zakurzony makaron wrzucając do wrzącej wody.
Przytulmnie
A potem tak myśli ''A skąd wziął się ten sznurek w makaronie?''
No i to się nazywa praktyczny prezent!
Praktyczny prezent to Biblia czy Różaniec
Ale Grażynko, przecież Biblię i różaniec to każdy powinien mieć!
Tak, ale zawsze warto miec jak najwiecej ich, że w razie potrzeby mozna podarowac nawracajocej se albo zagubionej zyciowo osobie.
Nie każdy jest wierzący a przynajmniej nie musi być chrześcijaninem żeby wierzyć w boga. Pociskanie takich pierdół jest okropne
@glinczer
To troll, daj mu żyć
Technicznie im więcej świętych rzeczy w domu tym wyższe ryzyko opętania
Ja kiedys uzylam mojego cebulowego ludka do zupy
Już sobie to wyobrażam. Naszyjnik (prawdopodobnie) powieszony gdzieś aby go ładnie wyeksponować, babcia bez okularów i zrywa taki cały zakurzony makaron wrzucając do wrzącej wody.
A potem tak myśli ''A skąd wziął się ten sznurek w makaronie?''
kurz się wygotuje ; )
Podejrzewam, że był też pomalowany farbkami
Muszę Cię rozczarować. Babcia po prostu ten naszyjnik z makaronu wyrzuciła, a Tobie powiedziała, że go ugotowała - by Ci nie było przykro...
Zapewne tak było. To smutne, na szczęście moja babcia trzyma takie prezenty do dziś.
Przeterminowany, zakurzony. Mniam.
Ja kiedyś na religię robilam różaniec z popcornu. Wisial przez długi czas na ścianie w klasie. Chyba nikomu nie przyszlo do glowy go zjeść?
To w sumie trochę taki survivalowy ten naszyjnik. Tu niby ładna ozdobka Ale jednak jak zglodniejesz to możesz zjesc
Mam nadzieję, że malowaliście makaronu farbą tak jak u nas
Dlatego daje sie w prezencie rózańce
Różaniec z makaronu?