#6R898
Moi uczniowie i pracodawcy zachwalają mnie co najmniej raz w tygodniu mówiąc o moim podejściu, doświadczeniu i w ogóle są same ochy i achy.
Jednego im nie powiem. Prawie co zajęcia improwizuję jak się tylko da, nie raz wymyślając zadania na bieżąco podczas lekcji. Rzadko przychodzę do pracy przygotowany. Zupełnie nie chce mi się pracować w domu.
I to jest talent do wykonywania danego zawodu. Nie sztuka zrobić ksero z podręcznika i rozdać słuchaczom do zrobienia, a potem sprawdzić wg klucza...
To świadczy o twojej wiedzy/inteligencji bo skoro nie musisz się przygotowywać, tylko z marszu wszystko robisz to znaczy że orientujesz się w temacie
Dziwne, jakby się nie orietował będąc lektorem...
Jeśli jest z powołania to nic dziwnego gorzej jak się robi coś czego nawet się nie lubi co jest zbyt często spotykane...
Zbyt często spotykane bo za dużo ludzi idzie jak stado baranów na takie kierunki po których pracy nie ma a gdzieś trzeba pracować więc tak już jest.
Bardzo dobrze, że tak masz i taki jesteś.
Ale muszę coś dorzucić. Nie wiem, jak to wygląda u Ciebie, ale lektor ma ogólnie więcej swobody niż szkolny nauczyciel, który musi zrealizować konkretny plan i zmieścić się w czasie. Prywatnie tempo nauki jest takie, jak pozwala uczeń/grupa, więc program idzie "na bieżąco", można improwizować i być bardziej elastycznym. Uczniowie też nie są ci sami, szkolni muszą, prywatni chcą.
Ale najważniejsze, że są efekty :)
Mam to samo w każdym względzie, czuję jakbym czytała o sobie...
Ludzie często mówią, jak to nie chce im się przygotowywać w domu, żeby pokazać, jacy to są ,,zajebiaszczo inteligentni".
Jesteś facetem, a już myślałam, ze znam autora...☺
Łał! Co za historia!...
Podziwiam!
Nie wierze, ze lepsza kasa niz w szkole publicznej na etacie; w naszym miescie nie da sie utrzymac tylko z pracy lektora, 23 zet na godzine do reki, umowa zlecenie, platne co 2 miesiace - przy 10 godzinach na tydzień zadne kokosy, plus 1x w miesiącu w sb zajecia tzw integracyjno jezykowe za które Ci nie zapłacą - lepiej przemeczyc sie trochę w biedrze (ludzie nie chca pracy fizycznej, wiec w dyskoncie da sie wyciagnac ponad 2 tys/mies) i poszukać etatu w szkole publicznej
40-90 zł netto za 60 minut. W Warszawie możesz dostać na spokojnie 3500 netto miesięcznie za 92 godziny. Nie licząc korepetycji
Ja nigdy nie uczę się na kartkówki w szkole a mam piątki i czwórki :)
Jesteś w czwartej klasie?