#GG5Ld
Mama zajmowała się domem, ogrodem (żałuję, że nie można wstawić zdjęć, taki był piękny), nami, ojcem (niby poważny biznesmen, ale przy okazji straszna ciapa), w międzyczasie malowała obrazy, które zdobią ściany domów wszystkich znajomych i większości rodziny. Taka artystyczna dusza, nieszkodliwa wariatka z sercem na dłoni. Z kolei tata, totalne przeciwieństwo mamy, człowiek do bólu praktyczny, powściągliwy i z wiecznie kamienną twarzą. Ale o dziwo, dogadywali się; chyba kwestia takiego wzajemnego równoważenia :)
Żyliśmy sobie spokojnie w pięknym domu w Prowansji; myślę, że śmiało mogę stwierdzić, że było czego zazdrościć. Tej miłości, ciepła, spokoju. Ale ''nic nie może przecież wiecznie trwać''.
Siedzieliśmy całą rodziną w ogrodzie, jedliśmy uroczysty obiad z okazji moich 17 urodzin. W pewnym momencie twarz mamy wykrzywił grymas bólu, momentalnie zbladła i o mało nie spadła z krzesła. Kierunek szpital. Nigdy nie zapomnę słów lekarza - "W końcu musieliście się dowiedzieć". Guz mózgu. Nieoperacyjny. Nic nam nie powiedziała, nie chciała martwić, nie chciała ulgowego traktowania...
Umarła niecały miesiąc później, ostatniego dnia wiosny, jej ukochanej pory roku.
Być może wielu z was stwierdzi, że to wyznanie o niczym, historia jak wiele innych. Ale czułam potrzebę opowiedzenia o niezwykłej kobiecie, która sprowadziła mnie na ten świat. Bohaterowie mają swoje pomniki, niech Mamusia ma chociaż wyznanie. :)
Jeśli rodzina z Pomorza, a matka Alicja to jesteśmy rodziną :)
Ładnie piszesz po polsku jak na pół żabojada. ^^
Non omnis moriar :)
A mnie ostatnie zdanie bardzo rozczuliło...
Całe wyznanie jest rozczulające
Prawda...
to historia o domu i miłości o jakiej wielu marzy
Twoja mama była złotą kobietą. Szkoda, że tak szybko odeszła.
Wszystkiego dobrego Autorko. :)
Smutne, a zarazem piękne wyznanie :')
A teraz przyznać się, kto zaśpiewał "nic nie może przecież wiecznie trwać"?
Ja :')
Co zesłał los trzeba będzie stracić
nie mówię, że to nie może być prawda - ale jak na kogoś wychowanego w Prowansji - gdzie polski nie był podstawowym językiem - sprawnie piszesz,podejrzanie sprawnie
Dla mnie gramatyka zbyt dobra, chyba, że uczęszczała do polskiej szkoły ;)
+pewnie miała dziadków w Polsce, mogła pisać do nich listy
Dla mnie to bardzo podejrzane. Moja przyjaciółka wyjechała w wieku 8 lat do Angli. Umiała pisać i czytać , a tam kontynuowała naukę w polskiej szkole, czyta od czasu do czasu polskie książki i ze mną piszę. Mimo to jej gramatyka, interpunkcja, poprawność językowa i co ważniejsze ortografa pozostawia wiele do życzenia...
Zgadzam się-mam rodzine w USA. Wyjechali 30 lat temu gdy dzieci miały ok 10 lat i choć w domu mówią po polsku a nasz kraj odwiedzają co roku to synowie -dorośli juz ludzie na pewno tak pięknie pisać nie potrafią.
Córka mojej chrzestnej od zawsze była w stanach. Jednak jakby z nią porozmawiać po polsku, to ciężko ogarnąć - mówiła perfekcyjnym polskim. (I w porównaniu do niektórych polaków mieszkających od zawsze w Polsce potrafiła poprawnie powiedzieć choćby "wziąć".)
To że znacie kogoś, kto zapomniał język ojczysty, lub nie umie posługiwać się językiem drugiego rodzica, nie oznacza, że wszyscy tak mają.
Tak to napisałaś, że aż mi się smutno zrobiło. Trzymaj się autorko, Twoja mama zawsze będzie obok Ciebie za sprawą Twoich wspomnień :)