#Gslum

Moja anonimowa przypadłość w ciąży – odkąd weszłam w drugi trymestr, zaczęłam nałogowo oglądać porno. Ostre, najlepiej ze swingersami, ewentualnie akcje z anime tentacle. Oglądam rano w łóżku, na kiblu, w środku nocy. Nigdy nie mam ochoty na masturbację, tylko oglądam i przychodzi to przyjemne uczucie.
Trochę mi wstyd za dzisiejsze okoliczności seansu: włączyłam czerwoną stronkę na telefonie bez głosu, siedząc przy łóżku dziadka, który leży w stanie paliatywnym.

#2Hae5

Mam 22 lata, moja mama w tym roku skończy lat 60. Z rodziny została mi tylko ona.
Mam przyjaciółki, lecz one mają swoje rodziny, swoje drugie połówki, a coraz mniej czasu dla mnie. Cierpię na nieuleczalną chorobę i choć brzydka nie jestem, wątpię, by ktoś mnie zechciał taką uszkodzoną. Z mamą też jest coraz gorzej. Gdy boli ją głowa, gdy gorzej się czuje, boję się, że patrzę po raz ostatni na najdroższą mi osobę. Wiem, że kocha mnie nad życie, jak ja kocham ją za wszystko, co dla mnie zrobiła.
Boję się, że zostanę sama, nikt nigdy więcej nie będzie mógł powiedzieć, że jestem jego wszystkim, że kocha mnie najbardziej na świecie. Że ja nie będę mogła nazwać nikogo najważniejszą osobą w całym życiu.
Najbardziej na świecie boję się samotności.

#sbDeC

W gimnazjum mieliśmy napisać nową wersję Romeo i Julii. Pani wyraźnie mówiła, że mamy zaszaleć, zaskoczyć ją.

A więc napisałam coś – Julia miała narzeczonego, który mordował innych. Romeo był prywatnym detektywem i pewnego dnia trafił na przyjęcie do rodziców Julii. Spędzili razem noc, a Julia, trochę pijana, opowiedziała o tym, co robi jej narzeczony. Na końcu Julia umiera postrzelona przez swojego narzeczonego, a Romeo okazał się być gejem i przeszedł na „ciemną” stronę.
Opowiadanie miało kilkanaście stron, było sprawdzane przez pięć osób (w tym dwie nauczycielki od polskiego), więc błędów mieć nie mogło.
Dostałam jedynkę.

#fX3EL

O tym, dlaczego warto pomagać innym.

Wracam z pracy tramwajem, zmęczona jak sto pięćdziesiąt. Wchodząc, zajmuję ostatnie wolne miejsce. Przystanek dalej do wagonu wchodzą dwie dziewczyny, które stają centralnie nade mną. Jedna z nich dziwnie się zachowuje, chyba nie najlepiej się czuje, druga próbuje pomóc. Po chwili dziewczyna w lepszej formie pyta, czy mogę ustąpić miejsca jej chorej koleżance. Naprawdę jestem zmęczona, już mam powiedzieć NIE... ale altruistyczna postawa wygrywa, więc niechętnie wstaję i przesuwam się do przodu tramwaju, żeby sprawdzić, ile przystanków będę się męczyć na stojąco.
Zdążyłam odejść może ze trzy metry, kiedy dziewczyna, siedząca już na „moim” miejscu, puściła taki haft, że otaczających ją pasażerów zarzygała do suchej nitki. Siła rażenia jak w azjatyckim horrorze, zapach sugerował nieudolny powrót po tygodniowej imprezie.

Czuję się, jakbym oszukała przeznaczenie.

#1fu02

Jako dziecko w wieku przedszkolnym, 12 lat temu, zastanawiałem się, na jakie teksty mogę sobie pozwolić względem moich rodziców. Nie odważyłbym się na „Daj mi spokój”, więc zgodnie z umysłem malucha pomyślałem, że muszę to trochę umilić. Ot, tak na początek. Ostateczna wersja, jaką wymyśliłem, to „Proszę dać mi spokój”.

Rozmyślałem nad tym siedząc na tronie i w końcu postanowiłem działać. Zacząłem wołać na przemian: „Mamo!” i „Tato!”, ale najwyraźniej mnie nie słyszeli, bo nikt nie przychodził. Minęło dobre 10 minut, a ja zniecierpliwiony do granic wytrzymałości drę się na cały regulator, teraz już tylko: „Tato!”, gdyż przypomniałem sobie, że mama wyszła do sklepu. W końcu kiedy przyszedł tata i zapytał, czemu się tak drę, a ja zadowolony z siebie zadziornym głosem odparłem: „Proszę dać mi spokój!”. 

Tata się zirytował, myślałem, że przez mój tekst. Nie wpadłem na to, że to przez to, że najpierw wołałem go przez tyle czasu, a gdy przyszedł, to de facto kazałem mu spadać.

#z8qTI

Ostatnio znajomy pytał na fejsie, czy ktoś mógłby go podrzucić z punktu A do punktu B. Zgłosiłem się. Kolega wisi mi kasę, więc wykorzystałem tę okazję i zgrałem na płytkę CD 20 tych samych tracków Rihanny „Bitch Better Have My Money”. Kolega anglista i meloman, więc szybko połapał, o czym są słuchane przez niego nuty.  W trakcie jazdy po mniej więcej czwartym zapętlonym tracku załapał, o co chodzi i wspomniał: „A kasę przyniosę ci w poniedziałek”.
Chyba znalazłem fajny sposób na przypomnienie dłużnikom o tym, że wiszą mi kasę :)

#ielg4

Mam 16 lat i 3-letnią siostrę. Ostatnio poszłam z nią do sklepu, ale że sklep wart polecenia jest ze 3 km dalej, postanowiłam pojechać tramwajem (młoda jeszcze nigdy nie jechała). W tym tramwaju natknęłam się na jakąś złośliwą babę. Od razu spojrzała na mnie wzrokiem meduzy i z komentarzem: „Trzeba się było nie puszczać”, „Taka młoda, a już dziwka” itp. Nie zwracałam na nią uwagi, bo zaraz był mój przystanek. Jak się okazało, jej też. Ów moher wepchnął się przed moją siostrę z takim rozbiegiem, że spadł ze schodów, wstając potknął się o krawężnik i zaiwanił głową w słup (nic się jej nie stało, bo zawaliła buraka i uciekła).

Dostałam takiego ataku śmiechu, że złapałam czkawkę.

#vEpBt

Siedzę sobie radośnie w sklepie, nieświadoma zagrożenia, czytam sobie książkę...
I pojawia się ON. Klient bez rąk. Spoko, sklep nie jest samoobsługowy, więc niby nic go nie odróżnia od innych klientów. Facet nosi torbę na ramię, więc w teorii wystarczy po prostu wrzucić mu do niej zakupy.

W praktyce facet jeszcze musi zapłacić.

No i gość się odwraca i nadstawia tyłek, bo ma portfel w tylnej kieszeni spodni. Może nie byłoby źle, gdyby nie kilka czynników...
Po pierwsze, facet nosi cienkie, materiałowe spodnie.
Po drugie, te spodnie są dość obcisłe.
Po trzecie, jest chędożony środek lata i jest gorąco jak szlag.

Tak więc radośnie macałam dzisiaj obcego faceta po spoconej dupie, żeby mógł zapłacić za zakupy.

Nie zrozumcie mnie źle, ja mu naprawdę współczuję i podziwiam, że sobie radzi mimo niepełnosprawności... Tylko skoro i tak nosi torbę, i tak trzeba samemu wyciągać pieniądze z portfela, to czemu nie nosi go w torbie, tylko zmusza sprzedawcę do smyrania go po tyłku...?

#daoBP

Pracuję w kwiaciarni. Dziś przyszła młoda para. Pani trzymała się za ciążowy brzuszek, może czwarty miesiąc. Chcieli zamówić małą kompozycję na urnę. Ludzie umierają, to normalne, jestem przyzwyczajona do tego, że ktoś zamawia wieńce na pogrzeb.
Oni jednak zamawiali kwiaty dla swojego nienarodzonego dziecka. Okazało się, że pani jest chora i nieunikniona jest terminacja ciąży.

Nie pamiętam, kiedy ostatnio doświadczyłam czegoś tak smutnego.

#D8U4D

Historia opowiedziana przez mojego ojca.

Działo się to, zanim zjawiłem się na świecie. Wówczas na wsi, nieopodal mojego domu, odbywał się festyn. Były to czasy, kiedy do użycia wprowadzano telefony komórkowe, zatem na tymże festynie spotkać można było wypełnione helem balony w kształcie ówczesnych komórek (czyli starych cegieł z charakterystyczną antenką). Jeden z takich balonów wylądował na polu naprzeciwko naszego domu, po drugiej stronie ulicy. Przedmiot ujrzała przez okno moja siostra, która miała wówczas 5 lat. Od razu pobiegła do mamy i oznajmiła, że chce balonika. Moja rodzicielka bała się jednak, że zadepcze komuś zboże, zatem o przyniesienie przedmiotu poprosiła teściową (która wraz z mężem z nami mieszkała, a nawet oboje mieszkają do tej pory).

Moja babcia, nieświadoma kształtu balonu oraz wyglądu telefonu komórkowego, wróciła szybko. Była przerażona. Dlaczego? Otóż po dostrzeżeniu ukrytego między kłosami obiektu przeraziła się, myśląc, że to KOSMICI. Tak, kosmici. Babcia myślała, że to statek cywilizacji pozaziemskiej, której przedstawiciele właśnie obserwowali ją przez tę antenę.

Usłyszałem tę historię dzisiaj i z tego co wiem, nie jest ona zbyt często opowiadana na rodzinnych spotkaniach. Zatem czekam na najbliższą okazję.

PS Siostra dostała ten balonik. Dziadek po niego poszedł :)
Dodaj anonimowe wyznanie