#AgjgJ

Hej. Nie mam z kim porozmawiać. A wstydzę się z kimś żywym rozmawiać o sobie. Ogólnie nie lubię i sobie mówić. Źle mi jest z samym sobą. Ostatnio dużo przeżywam. Zawsze byłem sam. Mam prawie 40 lat. Miałem relacje z mężatką. Na początku było to tylko rozmawianie na komunikatorze. Potem chciała się spotkać. I tak się wydawaliśmy się co jakiś czas. Tak sobie siedzieliśmy i rozmawialiśmy na żywo. Potem zaczęliśmy przytulać. Potem mnie pocałowała. Ja nie byłem w stanie jej pocałować bo była mężatką. I tak się widywaliśmy przytulalismy się i całowali. Potem zaczęliśmy się dotykać. Tak intymnej. Następnie mówiła, że chce ze mną czegoś więcej. I było kilka takich spotkań. Ale ja nie mogłem "stanąć" na wysokości zadania. To w inny sposób ją zaspokajalem. Ja nie miałem takiej przyjemności dla siebie. Mówiłem, że to nie dla mnie, że wolę jak jej jest dobrze. W sumie robić dobrze dla.kogos to miło, fajnie. Ale w seksie ważne jest, żeby czerpać przyjemność dla siebie i dać przyjemność jej. Mósi być przepływ energii wspólne spełnienie. Potem im bliżej rozwodu to mnie rozwód przerażał, nic jej nie mówiłem. Dusiłem to w sobie. Chciała się spotkać na żywo. Chciał.czegos więcej. Ja nie potrafiłem. Dusiłem to w sobie. Na półtora tygodnia przed rozwodem prawie nie spałem. Potem po rozwodzie. Nie chciał ze mną rozmawiać. A rozmawialiśmy codziennie. Powiedział, że rozmawia z kimś. Ja próbowałam nawiązać kontakt ale ona już mnie nie chciała. Powiedział, że rezygnuje. Podobno kolega z pracy co ja uwielbia napisał jak się czuje tak po prostu. I zrezygnowała ze mnie. Mi jest z tym ciężko bo zawsze byłem odrzucany. Nawet jak się nic nie zaczęło to już się skończyło. Albo jak był wybór to ja nie byłem wyborem. Albo zakochiwalem się w koleżance w pracy co miała narzeczonego. To też dusiłem swoje uczucia. Teraz przez te wszystkie lata mi się to nagromadziło i jestem w depresji. Czy takim stanie psychicznym. Brakuje mi bliskości, przytulenia. Ogólnie mówić czuje się porzucony odrzucony samotny. Bo to nie tylko ta sytuacja ale życie prywatne i zawodowe kiepsko mi idzie. Najgorszy moment na "spuszczenie w kiblu". Zawsze robiłem wszystko dla innych, pomagałem bezinteresownie nic nie chciałem w zamian. Ale podświadomie oczekiwałem jakiejś "nagrody", żeby ktoś coś zrobił dla mnie tak poprosi. Wracają do relacji ta mężatka, teraz rozwódka, była o mnie bardzo zazdrosna, robiła mi wyrzuty jak się nie odezwałem albo jak widala, że jestem dostępny a z nią nie gadam. I teraz nie mam z kim porozmawiać. Jak próbuję nawiązać kontakt praktycznie każdy mnie olewa. Albo już przewrażliwiony jestem. Zawsze mówiłem, że nie mam marzeń a teraz chciał bym mieć kogoś do kogo mógł bym się przytulić tak poprostu, żeby ona (bo na myślę o dziewczynie) odwzajemniła przytulenia, żeby sam chciała się przytulić..
Dodaj anonimowe wyznanie