#OSpFd
Pewnego dnia sprawdzała pracę domową, której ja zapomniałam zrobić, więc szybko schowałam zeszyt do plecaka. W momencie, kiedy nauczycielka podeszła, wywiązał się mniej więcej taki dialog:
– Proszę pani, bo ja zapomniałam dzisiaj zeszytu...
– Dlaczego mnie kłamiesz?! Widziałam, że miałaś zeszyt na ławce.
– Ale pomyliłam zeszyty, bo mam dwa takie same i wzięłam nie ten, co potrzeba.
– Tak?! Zaraz się przekonamy.
Po tych słowach wyszarpała mnie z ławki na środek klasy, wzięła mój tornister i wysypała całą jego zawartość na podłogę. Wzięła zeszyt i zaczęła na mnie krzyczeć, że co ja sobie wyobrażam, żeby robić z niej idiotkę i jestem niewychowaną gówniarą. Złapała mnie za ramiona i zaczęła bardzo mocno mną trząść, a potem kazała wracać do ławki.
To było 10 lat temu, a ja wciąż dostaje mdłości, gdy ją gdzieś spotkam.
To nie ostra wychowawczyni, a patologiczna. Jedno zrobić dziecku wykład i zgłosić to do rodziców, inne zdobić pośmiewisko
Boże człowiek nie zdawał sobie sprawy ilu straumatyzowanych ludzi wyprodukowała szkoła dopóki nie poszedł dalej...
Czyli jednak wyszło, że ją okłamałaś?
O karwasz. Mam to samo jak sobie przypomnę moją wychowawczynię z klas 1-3. Miałem podobną przygodę, tyle że ja dostałem liścia
Chore
Nie moja historia, ale mojej mamy.
Jak jeszcze była na studiach, chyba magisterskich, miała na uczelni profesora, który był wredny, wrzeszczał na studentów, wyzywał od debili - to był początek lat 90. Normą u niego było też, rzucanie np. długopisem albo kredą w studentów bo śmieli nie udzielić poprawnej odpowiedzi na zadane przez niego pytanie. Do tego uwalał "jak leci". Pewnego dnia gruchnęła wiadomość - profesor ma raka! Nie dlatego, że odpadła go karma, ale też odpalał jednego papierosa od drugiego, a podobno palił "całe swoje życie".
Władze uczelni zorganizowały jakąś zbiórkę - nie pamiętam czy na leczenie czy na jakąś opiekę paliatywną - tak czy inaczej postawili jakąś skrzynkę, gdzie studenci mogli wrzucać pieniądze - tyle ile mogą - na ratowanie rzeczonego profesora.
Pieniądze wysypywały się z tej skrzynki, całe miasto poruszone opowieścią, która rozeszła się drogą pantoflową, przychodziło wpłacać ile mogli!
...Nie no żartuję, żaden student nie wrzucił złamanego grosza, a profesor ostatecznie na tego raka zmarł. Tak się kończy, kiedy nie jest się człowiekiem dla innych ludzi. No i pali się papierosy. Jeden od drugiego :)
Ludzie umierają i to nieważne jacy byli dla innych. Na raka chorują także osoby niepalące.
@Dragomir ale bydlęciu w ludzkiej skórze mało kto chce pomóc, taki morał z jego komentarza płynie.
Biedna Ty, kłamiesz, a potem narzekasz na konsekwencje które Cię spotykają.
Uważasz że ośmieszanie, krzyczenie i szarpanie 8-latki to są właściwie konsekwencje jakie nauczycielka powinna zastosować za kłamstwo?
To nie była konsekwencja kłamstwa, tylko zwykła napaść, która nigdy nie powinna była mieć miejsca.
A jeśli chodzi o kłamstwo to często kłamiemy właśnie że strachu
Jak dla mnie nie ostra, a właśnie przemocowa.
Też miałam ostra wychowawczynie. Taka naprawdę twarda babka, drobna blondynka, u której zawsze była cisza jak makiem zasiał. Uczyła histori i mówiła naprawdę ciekawie, nigdy na nikogo nie krzyczała, ale każdy miał respekt.
Natomiast jak trzeba było to stawała za nami murem. Pamiętam sytuacje, jak.. cóż, cała klasa odśpiewała wieczne odpoczywanie znienawidzonej nauczycielce od wychowania do życia w rodzinie, wręczając jej przy tym wieniec. Dlaczego? Ano dlatego, że na jednej z lekcji w sposób wyjątkowo prymitywny zaczela obrażać jednego z kolegów, którego mama samotnie go wychowywała. Nie pamiętam dokładnie co powiedziała, bo to było już lata temu, ale sens był mniej więcej taki, że skoro ma samotna matkę to pewnie była puszczalska. I tak przy całej klasie powiedziała, jakby oczekując aplauzu. Nie było takowego, tylko po prostu jej jedynej przygotowaliśmy takie "podziekowanie".
Skarga poszła do naszej wychowawczyni, której szczerze powiedzieliśmy, dlaczego tak zrobiliśmy. Byliśmy pewni że cała klasa wyląduje z uwagami i obniżeniem zachowania, ale nic takiego się nie stało. Nasza ostra wychowawczyni stwierdzila, że to dobrze ze potrafimy się wspierać, nawet jeśli nie pochwala naszych metod i nikt ani z uwaga, ani z obniżeniem zachowania nie wylądował.
Więc.. ostra nie jest równoznaczna ze złą jak dla mnie.