#6GuMO

Mój tato zmarł prawie 6 lat temu, mój świat się zawalił. Mam depresję z którą walczę, uderza raz słabiej raz mocniej. Po jego śmierci zostałam w Polsce sama, rodzina jest za granicą i mam z nimi bardzo słaby kontakt bo widujemy się może raz - dwa razy w roku, przyjaciele są na drugim końcu kraju. Tu gdzie jestem nie mam dosłownie nikogo. Chodzę do pracy ale aktualnie żyję bo żyje. Przestałam sobie radzić w pewnym momencie, siedzę czasem i potrafię beczeć godzinami z samotności. Ktoś może powiedzieć „to trzeba wziąć się w garść”, łatwo powiedzieć trudniej zrobić (tak uczęszczam na terapię, biorę leki, efektów brak). Dzisiaj siedząc w pracy zdałam sobie sprawę że straciłam wolę życia, na niczym mi po prostu nie zależy, nie mam po co i dla kogo żyć. Jestem bo jestem. Żyje bo żyje. Nie liczę na czyjąś litość czy dobrą radę, chciałam się po prostu wygadać. Życzę wszystkim miłego wieczoru, dbajcie o siebie.
ingselentall Odpowiedz

To trzeba wziąć się w garść.

Dodaj anonimowe wyznanie