#V46nG

To miała być prosta wymiana uszczelki, aby z kranu nie kapało. Kobiety nie znają się na takich sprawach. Jej świętej pamięci mąż się znał. Porządny człowiek był. Niestety, już go nie ma wśród nas. Szkoda. Szkoda też, że teraz jego żona musi sama borykać się z życiowymi problemami. Ot, chociażby kapiący kran. Dlatego poprosiła mnie o pomoc. Tak po sąsiedzku. Jakże mógłbym odmówić żonie dawnego kolegi? Wszak to właśnie on polakierował mi kiedyś błotnik w samochodzie. Wziął szpachlę, wziął lakier i co tam jeszcze trzeba, i tak wyklepał, tak zalepił, tak pomalował, że prawie nie widać, że cokolwiek było majstrowane przy kole. Pół grosza nie chciał ode mnie za robotę. Tyle co na materiały. Nawet nie chcę myśleć, ile za taką usługę musiałbym wybulić kasy u profesjonalnego lakiernika gdzieś w zakładzie. Dlatego pomogłem kobiecie – właśnie ze względu na pamięć po byłym mężu. Pomogłem, choć osobiście tej baby nie trawię. Przecież to kiedyś kawał szona był! Doprawiała regularnie mężowi takie rogi, że mógłby nimi freski na suficie bazyliki archikatedralnej rysować – tu możecie się zaśmiać. Jemu jednak chyba nie było do śmiechu. Mi zresztą też nie, gdy szedłem do tego szona. Na szczęście naprawa nie trwała długo. Dłużej zeszło z późniejszą herbatką podziękowaniową. Nie chciałem żadnych pieprzonych herbatek, ale jak zaczęła mi wyjeżdżać z tekstami, że siedzi sama w czterech ścianach i nawet nie ma z kim pogadać, to zostałem na chwilę. Nie odmówiłem sobie jednak wbicia szpili, że jest jeszcze „młoda” i mogłaby rozejrzeć się za kimś do towarzystwa. Myślicie, że zrozumiała aluzję? A w życiu! Jeszcze podchwyciła temat i zaczęła… nagle mnie komplementować, w sensie, że gdzie ona znajdzie kogoś tak dobrego, tak miłego i fachowego jak ja. Początkowo nie wiedziałem, czy mówi poważnie, czy jaja sobie robi. Jednak kiedy jej dłoń dosięgła mojej dłoni, kiedy jej palec musnął po moim palcu, to zbaraniałem. Po prostu nie wierzyłem w to, co się właśnie dzieje. No pojebało idiotkę!

Zaraz zaraz, chwileczkę. To w domu czeka na mnie przecudnej urody 19-letnia Ukrainka, z którą oficjalnie już tworzę związek, a jakiś stary babsztyl, starszy ode mnie (a ja mam już cztery dychy na karku), myśli, że porzucę tę piękność dla starych obwisłych cycków, posępię się na nią??? Nie, nie. To jakieś żarty chyba.

Wstałem i dziękując za herbatkę, której nie dopiłem niestety, opuściłem panią wdowę. Niech spindala.
ingselentall Odpowiedz

Czyli to będzie serial?

Hvafaen Odpowiedz

Znowu idiotyczna historyjka. I na szczescie zadne dziecko nie jest przez ciebie gwalcone i manipulowane. O tyle dobrze.

Odpowiedzi (4)
Zobacz więcej komentarzy (1)

#ukR2Y

Myślicie, że wszyscy, którzy nienawidzą policji to patologia? 
Był rok 2013, a ja miałam 10 lat, kiedy pojechaliśmy nad jezioro. Ja, moja starsza siostra, mój starszy brat, najlepsza przyjaciółka mojej siostry i jej rodzice. Znaliśmy tych ludzi. Do rodziców przyjaciółki mojej siostry mówiliśmy już per „ciociu” i „wujku”. „Wujek” Damian był policjantem na rencie – ze względu na problemy zdrowotne, jakich się dorobił przez tryb życia (był ulany jak świnia). 
Jak już się ulokowaliśmy w naszym domku, zaczęłam grzebać w torbie siostry, żeby pobawić się jej kosmetykami do makijażu. Zabrałam sobie wszystko i wślizgnęłam do łazienki. Wiedziałam, że siostra byłaby bardzo zła, gdyby się dowiedziała, że użyłam jej drogocennych kosmetyków. Wtedy do łazienki wszedł ten ulany wieprz. Pamiętam jeszcze, jak się uśmiechał. Powiedział, że widział jak wzięłam sobie kosmetyki siostry i zaczął kłamać, że to kradzież i że pójdę do więzienia. Byłam małym gnojem, a on był policjantem – oczywiście, że mu uwierzyłam, że pójdę siedzieć, ale na szczęście „wujek” miał plan, jak mogę odkupić swoją wielką winę... I tak oto jako 10-latka po raz pierwszy obciągnęłam facetowi. 
Tak, może i ludzie mają mnie za pustą Karynę i może i robię źle, że wrzucam wszystkich policjantów do jednego wora, ale zawsze wygrywa we mnie to uczucie obrzydzenia i H.W.D.P wypowiadam z czystą nienawiścią.
Maks123 Odpowiedz

To są zboczeńcy, którzy wykorzystują swoją władzę. Przypomnijmy chociażby sprawę tych dziewczyn, które policjanci zabrali do radiowozu, w wiadomych celach , as którzy na szczęście dla dziewczyn mieli wypadek. Niestety, mając 14 lat, też byłam pod opieką policjanta w izbie dziecka i mnie rozebrał, obmacywał, oglądał jak klacz. A w dyżurce siedziała policjantka i to ona powinna mnie, dziewczyn, przyjmować. I komu miałam to niby zgłosić?

StaryCap Odpowiedz

Kochana a zgłosiłaś to?
Kochana nie jesteś winna. To on jest winien.
Zglos to szybko już.
Bóg jest z tobą więc wszystko będzie dobrze. Alleluje i do pszodu

Zobacz więcej komentarzy (2)

#jek1i

Czy szczęście istnieje? Wątpię. 
We wrześniu 2022 r. wyszłam za mojego wymarzonego. A potem straciłam pracę i do tej pory nic nie mam. Po miesiącu okradziono nas – byliśmy głupi i 5 tysięcy zniknęło z konta. A później poszła lawina... Ciąża, poronienie, operacja mojej mamy, diagnoza – rak, chemioterapia, byłam przy niej częściej niż przy mężu. Następnie choroba teścia – operacja zastawki i bajpasy w sercu. Nie mógł się pogodzić z tym, że jest słaby, dostał depresji i chciał się wieszać, trafił na dwa miesiące na oddział zamknięty. Wyszedł całkiem inny, ogólnie było dobrze, ale miewał zaniki pamięci i majaki. Myśleliśmy, że to demencja starcza, ale chyba organizm szykował się do śmierci. Tak, właśnie wróciliśmy z pogrzebu. 
Jakiś czas temu mąż zapytał się mnie, czy jestem szczęśliwa. Szczerze mu odparłam, że oprócz momentów, które razem spędzamy, to nie, nie potrafię się już cieszyć z życia. Przykro mi, bo nie mam jeszcze 30 lat.
Econiks Odpowiedz

Może to zabrzmi okrutnie ale skoro nie masz pracy, a Wasza sytuacja rodzinna jest słaba, to może i lepiej, że nie macie dzieci.
Co do szukania pracy, lepiej obniżyć swoje oczekiwania i znaleźć cokolwiek, by potem celować w lepszą.

Zobacz więcej komentarzy (4)

#TAb5Z

Anonimowe wyznanie pracodawcy. Piszę, bo wkurza mnie sytuacja z roszczeniowymi pseudopracownikami.

Zatrudniam na umowę. Płacę składki, podatki, pensję. Co mam w zamian? Spóźnienia, niekompetencję i błędy w pismach.
Patrzę na CV. Połowa ma błędy ortograficzne, gramatyczne i stylistyczne. Są kandydaci, których e-mail brzmi „princes” albo „kasiulka”. Z racji tego, że w branży ciężko znaleźć kogoś, kto ma doświadczenie i jest ogarnięty, dałam ogłoszenie na staż. Co co zasady staż ma określony czas, a potem umowa. Przez okres stażu szkolimy. Podczas pracy wymagamy. Co jest w odpowiedzi na staż? Kolejna porcja CV z błędami. Literówki. Rozjechane pliki w Wordzie. Niewyjustowany tekst. Chaos w CV. Tak trudno przeczytać to, co się wysyła? Ludzie wysyłają jakieś skany pomiętych CV. Serio myślą, że ktoś poważny się tym zainteresuje? Ludzie, co z Wami?
Każdy narzeka na pieniądze. Ciągle mało. Tylko jakoś nikt nie myśli, że pracodawca nie dość, że musi uczyć, to jeszcze za to płacić. Myślę, że nikt normalny by się tego nie podjął, bo to śmiech na sali. Ja chętnie zapłacę i 10 tys. zł, tylko niech ktoś zarobi na swoje opłaty i na tę pensję. A nie, że ktoś szuka pracy i zachwala, jaki to świetny, a potem ma problem ze zrozumieniem (mimo wytłumaczenia) skryptów sprzedażowych oraz ma braki w wiedzy ze studiów. Podstawowej wiedzy. Matematyk ma problem z podstawowymi działaniami.
Widzę też dużą zazdrość, jak ktoś podłapie dużo lepiej płatną pracę. Tylko nikt nie myśli, że ta osoba ma lepsze wykształcenie, lepsze CV, lepiej potrafi się prezentować i lepiej pracować. Każdy zwala na to, że to znajomości.
Kiedyś rozmawiałam ze znajomą. Mówiła mi, że złożyła dokumenty do starostwa, ale jej nie przyjęli, bo tam są znajomości. Z ciekawości sprawdziłam, czy jest na liście formalnej (czyli takiej, gdzie są umieszczeni kandydaci, którzy przysłali prawidłowo wypełnione dokumenty) i oczywiście jej nie było. Zapomniała dodać jakiegoś dokumentu lub podpisu, ale zamiast tego mówi, że to znajomości. Kur...

Pewnie zaraz ktoś napisze, że pracodawca to wyzyskiwacz i inne pierdoły. Wiem, że bywa różnie. Ja piszę konkretnie o mojej perspektywie. A jest ona taka, że jak kogoś zatrudniam, to potem ta osoba się spóźnia, nie wykonuje swoich obowiązków na czas, a rozmowy nic nie dają. Trzeba zwalniać i od nowa uczyć. Tak, uczyć, bo my uczymy i dopiero wymagamy. A to są kolejne koszty i czas. Odnoszę wrażenie, że ci, co są dobrzy w danej rzeczy, to mają pracę. A teraz szukają pracy niedojdy, często mające w planach urlop na dziecko i chcące wykorzystać pracodawcę.
Serio mam dość pracowników. Większości roszczeniowych nierobów. Aż strach się bać, jakich teraz możemy mieć „fachowców”, jeżeli napisanie CV przerasta większość ludzi.
ingselentall Odpowiedz

Panie Januszu, pana wyznanie ma błędy ortograficzne, gramatyczne i stylistyczne. Nie zatrudniłbym kogoś, kto tak kaleczy język.

Odpowiedzi (7)
vylarr Odpowiedz

Zawsze w każdej branży da się znaleźć kogoś doświadczonego i ogarniętego, tylko że specjalista ma swoją cenę. Jeżeli myślisz, że zatrudnisz kogoś na staż (mam nadzieję, że płatny), a potem zaoferujesz minimalną krajową i po paru miesiącach stażu oczekujesz pracy na poziomie kogoś, kto siedzi w temacie od wielu lat, to się nie dziwie, że macie problemy z rekrutacją. Jeżeli chcesz specjalisty, to zaoferuj te 10k (chyba że to tak niszowa specjalność, gdzie zarabia się 20k+) i zaznacz w ofercie, że skontaktujecie się z tylko wybranymi osobami. Podziękuj kretynom z źle napisanymi CV - oszczędzają wam roboty. Poza tym jest coś takiego jak umowa na okres próbny - korzystaj z tego, jak ktoś pomimo dobrze napisanego CV okaże się idiotą, to po 3 miesiącach papa.
Nie wiem jaka to firma, czym się zajmuje i jakich specjalistów poszukujecie, ale zastanów się, czy aby wymagania i zakres obowiązków nie są zbyt duże, czy stawki są adekwatne do średnich zarobków na danym stanowisku, jakie warunki oferuje konkurencja, jaką opinię ma wasza firma, dlaczego ci lepsi pracownicy nie chcą do was aplikować i czy samemu byś chciał taką pracę.

Zobacz więcej komentarzy (5)

#Omtkn

Nie lubię psów. Nie robię im krzywdy, ale zdecydowanie wolę, kiedy są dalej ode mnie. Najlepsze, że w moim domu zawsze były psy, które lubiłam, ale gdy burek sąsiada, który wiecznie biegał za bramą po polach, raz rzucił mi się do kostek, jak wracałam ze szkoły i pogryzł mnie do krwi, moja sympatia do tych zwierząt zgasła i nie powstała. Nie ufam tym zwierzętom do tego stopnia, że jak widzę, kiedy ktoś prowadzi psa na smyczy, to ja przechodzę na drugą stronę ulicy, bo się boję, że z tej smyczy się zerwie. Znajomym, którzy psy mają mówię, że mam alergię. Nauczyłam się nawet udawać przekonujące kichnięcia, kiedy ktoś na spotkanie towarzyskie przyjdzie z pupilem. Czemu nie powiem wprost o mojej traumie? Cóż, tak jak ludziom z depresją nie mówi się „inni mają gorzej”, tak komuś z psią traumą nie mówi się „ale mój Pimpuś nie gryzie” albo „ale jakbyś miała swojego, toby przeszło, to takie miłe, futrzane dzieci”. Słyszałam te teksty i podobne milion razy. Nie pomagają.
ZblakanyUmysl0000 Odpowiedz

Kiedyś podczas jazdy rowerem zaatakował mnie pies który wyleciał z podwórza i złapał za nogę, bardzo mocno ugryzł aż krew się lała i ledwo utrzymałem równowagę na tym rowerze. Niestety musiałem się zatrzymać a pies dalej atakował ja tylko zasłaniałem się rowerem żeby nie rzucił się na mnie. To był taki burek, mieszaniec dość spory. Zero reakcji ludzi, zero. Tam jakiś sąsiad się patrzył się tylko przez płot. Nie wiedziałem co robić i jak się bronić. Wziąłem w rękę kostkę brukował bo na szczęście leżała na chodniku i przywaliłem w tego psa. Pad na miejscu, nawet się nie męczył. 15 sekund minęło a pojawił się właściciel który wyzywał mnie i leciał z łapami że mu psa zabiłem. Ludzi zebrało się ze 20-25osób momentalnie. Finalnie sprawa zakończyła się tak że miałem 3 szwy na nodze i ów właściciel zapłacił mi 12 tysięcy odszkodowania. I dostał 200 czy 300zł mandatu.

Zobacz więcej komentarzy (2)

#LSiP4

Mój syn jako dzieciak był bardzo łasy na słodycze. Chcąc ograniczyć ich spożywanie i uniknąć przy tym zbędnych dram, wmawiałam mu, że jego ulubione cukierki NIMM 2 mają taką nazwę, bo można zjeść tylko dwa cukierki dziennie, gdyż mają witaminy (tak je reklamowali) i to działa jak leki. Wierzył w to wiele lat i był bardzo niezadowolony, gdy odkrył prawdę.
No cóż, przynajmniej uchroniłam go przed próchnicą.
Domandatiwa Odpowiedz

Moja mama w podobnym stopniu ograniczała mi jedzenie słodyczy w dzieciństwie. I też wymyśliła bajeczkę zdrowotną o limicie (niestety niezgodną z prawdą - a przecież ograniczanie słodyczy jest wskazane!).

Przez długi czas od kiedy przestała mnie kontrolować, nadużywałam słodyczy znacznie bardziej niż moi znajomi niemający w dzieciństwie tak dużych ograniczeń.

Nie mówię, że to reguła. Mówię tylko, że chytre patenty czasem tylko wydają się nam takie błyskotliwe.

Odpowiedzi (2)

#MTBCF

Dzielą nas dwa miesiące od lata. Niedługo zacznie się też sezon na koszenie trawy. I zapewne latem, gdy odpalę kosę lub kosiarkę, zaraz zacznie się krzyk tubylców lub wczasowiczów z pokoi: „Panie, jest siódma rano, jak tak można?”. A spróbowałeś kiedyś jeden z drugim kosić trawę w czerwcowe lub lipcowe południe, gdy słońce wali tak, że pot leje się strumieniem po jajach? Między innymi z tego powodu lepiej się kosi trawę z rana, gdy jeszcze nie ma słońca. Druga sprawa – cisza nocna kończy się o szóstej rano. Trzecia sprawa – nie chlać do trzeciej nad ranem, tylko położyć się o dziesiątej, jak cywilizowany człowiek. Gwarantuję, że do siódmej rano będziecie tak wyspani, że odleżyn dostaniecie.
Shido Odpowiedz

Trawę powinno się kosić na wieczór po palącym słońcu, a nie przed.

Cystof Odpowiedz

No tak, wszyscy mają se układać rytm dobowy albo sposób wypoczynku na wczasach bo pan szanowny musi KONIECZNIE kosić trawę rano, pomimo tego że w upalnych miesiącach powinno się to robić raczej wieczorem a w sumie to lepiej nie kosić wcale...

Odpowiedzi (3)
Zobacz więcej komentarzy (7)

#rIPSS

Choruję na otyłość i mieszkam w internacie. Dzisiaj wychodząc z budynku usłyszałam, jak ktoś z jednego z okien krzyczy:
- PATRZCIE! GRUBA IDZIE! GRUUUBAAAS!!!
Towarzyszyła temu salwa śmiechu.
Co zrobiłam? Otóż nic. Pierwszym odruchem było odwrócenie się i pokazanie im środkowego palca, ale po co?
Społeczeństwo dzieli się na ludzi inteligentnych i debili, jak widać koledzy doskonale pokazali do której grupy należą.

Ps: Jak już macie do kogoś problem to chociaż konfrontujcie to z nim twarzą w twarz, a nie schowani za firanką ;)

#yXOCS

Jestem facetem. Zauważyłem, że lubię seks głównie z dziewczynami, które go nie lubią albo jest im obojętny. Które nie odczuwają szczególnej przyjemności i które nie mają orgazmu. Które akceptują seks jako czynność tylko dla zaspokojenia partnera. Tyle się słyszy o facetach narzekających na zimne lub obojętne partnerki, a mi takie właśnie się podobają najbardziej. Napalona, gorąca dziewczyna działa na mnie jak gaśnica. Teoretycznie powinienem szukać dziewczyny aseksualnej, ale one z tego co rozumiem w ogóle nie chcą seksu. Jak można poznać taką dziewczynę? Czy jestem dziwolągiem?
StaryCap Odpowiedz

Jesteś przeciętnym zwykłym kolesiem, który nie potrafi zaspokoić kobiety dlatego się boisz. Nie potrafisz używać palcow i języka, chcesz tylko włożyć i dojść. Kup sobie silikonowa koleżankę za kilka tysięcy, teraz wyglądają całkiem nieźle takie zabawki.

Odpowiedzi (2)
AvusAlgor Odpowiedz

Nie, raczej nie jesteś dziwolągiem, tylko pewnie za dzieciaka za dużo się naoglądałeś filmów porno z Addison Rose i mimowolnie przejąłeś złe wzorce.

Zobacz więcej komentarzy (4)
Dodaj anonimowe wyznanie