#9hCLB
To nie była Twoja wina! W normalnej rodzinie nie musiałbyś nikomu nic podbierać, żeby dać rodzicowi. A nawet jakby się tak stało, to rodzice spokojnie by sobie nieporozumienie wyjaśnili, a Ty zostałbyś upomniany.
Męczy Cię to, bo jak wiele dzieci alkoholików masz poczucie odpowiedzialności za rzeczy, na które dzieci nie mają wpływu. Tatą nie uderzył mamy przez Ciebie, tylko przez swój zapijaczony charakter - to totalnie nie jest i nigdy nie była Twoja wina. Jedyna winna osoba w tym wszystkim jest Twój ojciec. Nawet jeśli miał problem z alkoholem nie usprawiedliwia to agresji wobec rodziny czy kogokolwiek.
#TYGUX
To brzmi jak metoda "radzenia" sobie z problemami moich dziadków. Siup głowę w piach i jak będziemy udawać że nie ma problemu to problem zniknie. Względnie jak się ma 90 lat to się zapomni że był problem...
Plot twist.
To jedna z gorszych metod radzenia sobie z problemami. Nie rozwiązuje żadnych za to często zaczynają się nawarstwiać.
Teraz tylko pytanie skąd tak emocjonalna reakcja?
#EniJ4
Ot tak, interesowały mnie zapachy pozostawione przez ich tyłki.
#F4qOU
Udało mi się schudnąć! Byłam zachwycona, miałam wymarzoną wagę. Później jednak zaczęły wracać stare nawyki żywieniowe. Jedzenie zawsze traktowałam jak nagrodę, np. nie oglądałam filmu podjadając coś, ale włączałam telewizor tylko dlatego, że wzięłam coś do jedzenia. Jak skończyłam posiłek, przestawałam oglądać... chyba że od razu wzięłam sobie kolejną rzecz do jedzenia. Potrafię jeść non stop przez godzinę, cały czas robiąc coś innego. Jeżeli zaplanuję sobie, że coś zjem po powrocie do domu, to zjem to, nawet jeżeli po drodze zjem coś innego albo jak wrócę do domu, to nie będę już miała na to ochoty (w ostatnim przypadku po prostu zjem to co zaplanowałam plus to, na co obecnie mam ochotę).
Jem z nudów. Nawet jeżeli jest multum zajęć, które uwielbiam wykonywać, to gdy się do nich zabieram z nudów... to zawsze z jedzeniem w ręce.
Potrafię być na diecie...ale tylko takiej, gdzie odmawiam sobie wszystkiego, skubię jedzenie. I po, załóżmy, dwóch dniach, nagrodzę się cukierkiem. Wtedy otwierają się „wrota” (jak ja to widzę) i na cukierku nie kończę.
Mam wrażenie, że jest to jakieś uzależnienie od jedzenia. Nie wiem nawet, czy coś takiego istnieje. NAPRAWDĘ czasem jest mi już bardzo niedobrze, a jem dalej. Czasem przyłapuję się na tym, że pochłaniając jedzenie w zastraszającym tempie, zachłystuję się powietrzem i brzmię jak chrumkająca świnia. Tak się też czuję.
Słodycze kocham i nie potrafię się ich wyzbyć z diety, próbowałam. Muszę dostarczyć cukier organizmowi, bo inaczej mam jakieś wahania nastrojów i źle się czuję.
Może ktoś ma ten sam problem albo podobny, może mi coś poradzić? Może ktoś mądry będzie coś wiedział? Moja waga nie jest w zastraszającym stanie, ale przytyłam tyle, ile schudłam, a waga rośnie.
Przy takich nawykach to dziwię się, że masz tak małą nadwagę.
Nie potrafię Ci pomóc, ale zastanawia mnie, skąd się takie nastawienie wzięło. Rodzice nie podsuwali Ci jedzenia, gdy byłaś mała, odwracając uwagę, żebyś tylko zjadła?
Twój problem to raczej psychika, więc w tym kierunku powinnaś pójść. Nie dieta, ale psychiatra.
OCZYWIŚCIE, że istnieje coś takiego, jak uzależnienie od jedzenia. Masz właśnie jego objawy (np. te otwierające się "wrota" po jednym cukierku, czy pochłanianie jedzenia, tak jakby Ci miał je ktoś za chwilę zabrać - albo wahania nastrojów).
#IRpOd
Postępujące ogłupianie społeczeństwa idzie w najlepsze, a ludzie jak owce, stadnie, na zatracenie.
Uśmiechnięte, piękne i nowoczesne społeczeństwo. Banda ignorantów, którzy nie mają zielonego pojęcia w jakie gówno się pakują, ale mają to w d*pie, bo im jest dobrze dziś, teraz i tutaj, gdzie są, a reszta... reszta jest poza ich zdolnościami poznawczymi.
Przecież te alerty i tak każdy w większości olewa, bo są bardzo nieprecyzyjne. Przestań dorabiać ideologię do takich głupot. No chyba, że po prostu chcesz się poczuć kimś wyjątkowym, a nie tak ja ta reszta "głupia" część społeczeństwa. Tylko ty jesteś jedyną myśląca jednostką!
Podaj jeden przykład ogólnopolskiej afery, gdy ktoś nie dostał alertu i zmoknął.
To wyznanie jest tak głupie, że aż słów brak. Ta strona naprawdę schodzi na psy.
#vmALV
Na początku jest ładnie, pięknie, goście wzruszeni, DJ puszcza piosenkę, jak zawsze przy tej okazji... Aż w pewnym momencie z głośników słychać donośne: „Baza wirusów została zaktualizowana”... Ludzie w śmiech, podniosła atmosfera natychmiast zniknęła. Goście się momentalnie rozluźnili, szczery śmiech w tym dopomógł :)
Cała sytuacja (pomimo tego, że taniec powtórzono) i tak znalazła się na płycie z filmem z wesela. W centralnej części, z przepięknym przerywnikiem zapowiadającym „taniec z rodzicami”. Dalej się śmieję, gdy to oglądam :)
Dobrze że się z tego śmiejesz, a nie do dziś przeżywasz traumę po tym jak złośliwy DJ celowo zniszczył najpiękniejszy dzień Twojego życia.
#WkujV
Podczas pandemii wszystko było na streamie. Wtedy cała rodzina schodziła się do nas, aby obejrzeć transmisję mszy. Jeśli nie wstałam wystarczająco wcześnie, to nawet przebrać się nie mogłam, bo wszyscy wszędzie łazili, kręcili się i zaglądali.
Z jednej strony masz pieprznietą rodzinę. Z drugiej strony wstawanie codziennie do szkoły o 6 żeby dojechać autobusem do innego miasta to nic dziwnego. Jeżeli już teraz przytłaczają cię obowiązki szkolne i po całym tygodniu jesteś zmęczona to nie wiem jak będziesz funkcjonować jak będziesz musiała wstawać codziennie do pracy... 😵
#goRsl
Nie wiem co ma do tego to że jesteś dziewczyną po prostu wychodzi z ciebie prawdziwy Polak.
a ja lubię zapach smażonej kaszanki z cebulą,. Smak też. A jestem facetem!
#3zOWA
Chcę to zmienić, chcę zmienić siebie i pozbyć się strachu. Tylko nie wiem jak. Wiem za to, co jest, zapewne, jednym z jego powodów.
Jako dziecko byłam molestowana, nigdy nikomu o tym nie powiedziałam. Nigdy nie miałam zbyt dobrego kontaktu z rodziną lub wystarczająco zaufanej przyjaciółki, by się zwierzyć. Byłam zbyt mała, aby zrozumieć, co się właściwie wydarzyło, zrozumiałam to dopiero po latach, gdy byłam starsza. W tamtym właśnie momencie wszystko zaczęło układać się w jedną całość. Zrozumiałam, że to co przytrafiło mi się przed laty bardzo wpłynęło na moje życie, choć nie zdawałam sobie z tego do końca sprawy. Stałam się jeszcze bardziej nieśmiała, jeszcze bardziej zamknięta w sobie, nieufna, czułam się skrępowana, gdy ktoś znajdował się zbyt blisko, a dotyk wywoływał paraliż i dyskomfort. Nadal czuję to wszystko, jeśli chodzi o relacje z drugą osobą. Jednak teraz mam już 24 lata i moje życie zmienia swoje priorytety. Są rzeczy, które chciałabym zrobić, ale strach jest silniejszy.
Pisząc to, mam nadzieję, że znajdzie się ktoś, kto poradzi, jak się od tego uwolnić. Bo nie chcę się już bać, chcę zacząć żyć.
Tutaj dobrym wyjściem byłaby terapia, która mogłaby pomic Ci przepracować traumę z przeszłości. Życzę dużo siły i wszystkiego dobrego!
To rychło w czas.
Nie pierwsza taka sytuacja, widziałem tu na anonimowych wiele wyznań ludzi, którzy piszą że trudno im się pogodzić z tym że partner/partnerka (który/a jest dla nich pierwszy/a) przedtem kogoś miał/a.
I czasem z tego powodu odchodzą albo zdradzają, i potem są nieszczęśliwi bo mieli całkiem fajne życie i je popsuli.
Przeciez to sciema. Szukal byle czego, zeby to zakonczyc, a ze chyba jestes za dobra i nie mial sie do czego przyczepic to wymyslil taka glupote. Szukalabym predzej sladow innej kobiety, albo wypalenia jakiegos, ale na pewno jego przedstawiony powod nie jest prawdziwym powodem, a na pewno jest nienormalnym powodem. Obudzil sie Ksiaze.
Rozmowa na spokojnie przede wszystkim, moze to chwilowe zalamanie. Wiek sredni dziala troche jak menopauza u kobiety. Nie wiadomo co strzeli do glowy ;P I tak, w sumie terapia to spoko pomysl.
Jesli nie wiem, po miesiacu, dwoch mu sie nie odwidzi wstret do "uzywanej dziurki", gdzie jakos mu nie przeszkadzalo zrobienie po tym 2jki dzieci to niech idzie w cholere... sie leczyc na glowe. Ewidentnie jest albo drugie dno, jak pisalam wyzej, albo serio cos z nim nie tak.