#4otOZ

Na wstępie, wiadomo, że jest to proxy dosyć zaawansowany, bo po nim jest zombie.

Pracuję w instytucie biotechnologii w pewnym kraju. Dosyć niedawno bawiliśmy się SI/AI na podstawie sekwencji DNA danego człowieka/nacji postanowiliśmy pozwolić AI na stworzenie wirusa, który miałby możliwość zakażenia i zabicia tylko wyznaczonego człowieka lub grupę ludzi. Po zaledwie 67 godzinach wyniki mocno nas zaskoczyły. Z zabawy i przechwałek otrzymaliśmy w skrócie gotowy produkt. Brnęliśmy w to dalej, czyli kraj A oddalony o x tys. km do kraju B jak prędko zostanie osiągnięty cel. I tak człowiek, nazwijmy go David, mieszka w Australii, a wirus zostanie uwolniony w UK. 93% prawdopodobieństwo infekcji nastąpi zaledwie po 24 miesiącach i doprowadzi do 99,2% zgonu danej osoby, której sekwencję posiadamy. David wykazywałby objawy na początku zwykłego przeziębienia i grypopochodnych objawów. Przekształcą się w kilka tygodni w zapalenie płuc oraz śmierć. 
To nam nie wystarczyło, trzeba powtórzyć.
Wybraliśmy szerszą grupę z mocniej różniącą się sekwencją, ale nadal jest to tylko ułamek procenta względem np. europejskiej/USA. Czyli Azjaci i Afrykańczycy, wirus rozpylony w Monachium, zacznie zakażać bez objawów zaledwie po 17 godzinach. Po 12 dobie objawy wykazywałoby nawet 27% danej nacji. Nie biorąc pod uwagę wydolności służb zdrowia w danym regionie, doprowadzi to do śmierci w wyniku „zapalenia płuc” od 8 do 12 mln ludzi na całym świecie. 
Dzięki rozwojowi nauki i technologii można podczas pandemii zaprogramować wirus lub bakterię, a nawet toksynę, która zabije pojedynczą osobę w dowolnym punkcie na świecie lub całą nację w relatywnie krótkim czasie bez możliwości obrony. Nasz algorytm w tym malutkim zespole postanowiliśmy zlikwidować, ale wyniki oraz konkluzje i związane z tym zagrożenia przekazaliśmy do większości krajów na świecie. Są pozbawione wrażliwych danych i nie ma możliwości odtworzenia wstecznego nawet z naszą pomocą. Ale skoro my do tego doszliśmy, inni też to zrobią. To przerażające.
AdobeOneKenobi Odpowiedz

Też czasami gram w plague inc.

ingselentall Odpowiedz

Naczytałeś się za dużo Crichtona, dzieciaku.

Zobacz więcej komentarzy (7)

#4mIPl

Mój brat znęca się nade mną psychicznie i fizycznie, mówi, że mam Downa i w ogóle że nic nie robię, tylko całymi dniami siedzę. Robię wszystko to co on chce i w ogóle mi nic nie można, bo mam tylko jemu służyć i nic się nie odzywać. Mam dość takiego życia, jak coś się mu nie podoba, to rzuca się z łapami na mnie i mnie bije.
nevada36 Odpowiedz

To mu oddaj.

Odpowiedzi (5)
karolyfel Odpowiedz

A wy nie macie jakichś rodziców czy coś??

Zobacz więcej komentarzy (1)

#Cnfs0

Moją pasją jest programowanie, mam narzeczoną, która mnie wpiera w tym, ale moja praca (pracuje 12 godzin) ogranicza mi to. Dodatkowo narzeczona wywiera presję, że mam z nią spędzać czas, obraża się o byle co, a jak mówię, że posiedzę w nocy (bo tylko wtedy mam od niej spokój), mówi, że nie, bo ciągle mnie nie ma, mimo że cały czas po pracy spędzam z nią, gdy mam dni wolne spędzam czas z nią i siedzę tylko w nocy i to nie każdej nocy. Nie wysypiam się, bo do pracy wstaję o 5 rano (pracę mam na 7 rano i kończę o 19). Więc teraz wygląda to tak, że płacę za serwer ovh i z poziomu pulpitu zdalnego spełniam moją pasję w pracy.
Mam też nadwagę (zaniedbanie przez covid, przez 12h pracy siedzącej i moje zaniedbanie). Kupiłem karnet na siłownię i chodziłem zawsze po pracy około godzinkę, ale jakie awantury były, że już jej nie kocham, że wyrzuci ten pierścionek i tyle będzie... I tak świadomie czy nie, zamiast mnie motywować, to mnie demotywuje. Jej pasje to kolekcjonowanie lalek, pomagam jej w tym, wspieram, a dostaję w zamian gorzkie słowa. Mam jej dość, ale jednocześnie ją kocham.
Postac Odpowiedz

Na Twoim miejscu bym chyba nie wytrzymała i kazała jej ten pierścionek wyrzucić. Niech sobie dziewczyna znajdzie zajęcie niezwiązane z Tobą.
Z drugiej strony bardzo długo pracujesz, w dodatku chcesz czasu na hobby, jeszcze jakieś obowiązki w domu... Masz czas dla niej?

Odpowiedzi (4)
Zobacz więcej komentarzy (4)

#XJdkZ

Dziś straciłam resztki zaufania do ludzi. 
Byliśmy ze znajomymi na imprezie, część z nas zaszalało nieco bardziej, w tym ja, część robiła za „przyzwoitki” z racji bycia trzeźwym (lub prawie). Jedna z moich koleżanek (na potrzeby wyznania Asia) odleciała tak mocno, że trzeba było odstawić ją do domu spać, bo nie dawała rady już nawet stać na nogach. Przez cały wieczór do Asi podbijał kolega jednej z dziewczyn z ekipy (nazwijmy go Filip), ale ona zarówno na trzeźwo, jak i po kilkunastu głębszych stanowczo odmawiała jego towarzystwa. Z Asią w domu zostały dwie koleżanki, które miały następnego dnia pracę i nie chciały siedzieć tak długo w klubie, a także wspomniany Filip. 
Kiedy kilka godzin później wszyscy dotarliśmy do domu, mimo mocno podchmielonej świadomości z przerażeniem odkryłam, że do śpiącej w sypialni Asi przytula się, rozebrany jak do rosołu, Filip. Dziewczyny, które zostały z nimi wtedy w domu, nie widziały w tym żadnego problemu, uznały, że to urocze, że Filip się pewnie zakochał i się o Asię zatroszczy, więc tamtego wieczoru odpuściłam temat i dalsze dyskusje. 
Do tej pory nie poruszyłam tego tematu z Asią, ale jest mi z tym coraz ciężej, bo z dotychczasowych rozmów wynikałoby, że nie pamięta tej części nocy, ale stała się jakby wycofana z życia towarzyskiego, zupełnie jakby jednak coś do niej wracało.

Komuś musiałam się wyżalić, a na moich znajomych nie ma co liczyć. Przynajmniej już wiem, że równie dobrze mogłabym to być ja i nikt by się o mnie nie zatroszczył w tej sytuacji, nikt by nie zareagował. Strach pomyśleć, co mogło się tam stać, co koleżanki uznałyby za „urocze” i „nic takiego”.
coztegoze2 Odpowiedz

Porozmawiaj z Asią. Dziewczyna pewnie sobie wyrzuca, że dokładnie nie pamięta i że to jej wina a została pewnie zgwałcona przez Filipa skoro się rozbierał i nie rozumiał słowa nie. Możesz pomóc jej z tym, bo zrozumie, że jej winy w tym nie ma. Możesz też powiedzieć, że będziesz świadkiem na policji jeśli Asia zdecyduje się zgłosić sprawę. To byłoby bardzo pomocne dla te dziewczyny mieć świadka. A dobrze też żeby Asia wiedziała jacy są ci "znajomi".

Odpowiedzi (1)
Zobacz więcej komentarzy (1)

#LIDjE

Wieszam pranie, nic szczególnego się nie dzieje. Dzień jak każdy inny. Widzę swoje odbicie w lustrze, jak składam trzeci ręcznik, i nagle zaczyna brakować mi powietrza. Serce mi wali jak przy zawale. Kucam. Przytulam wyprany ręcznik, walczę o każdy oddech. Trwa to pięć minut, ale dla mnie to wieczność. Wstaję... Dzień jak każdy inny. Łykam pastylkę.
Budzę się rano, myję zęby. Widzę szarą plamkę na zębach. Wiem, że to pasta, ale narasta we mnie niepokój. Tysiąc myśli na sekundę. Wychodzę z łazienki, biorę oddech. Wyczesuję włosy. Zastanawiam się, ile włosów tracę dziennie. Zaczyna się moment niepokoju, kładę się na łóżku i czuję, jak moja klatka piersiowa kurczy się w nienaturalny sposób. Umieram? Nie, nie umieram, ale czuję, jak szarpię swoje włosy. Biorę pastylkę.
Wychodzę z domu. Idę na imprezę, czuję się pięknie. Jestem uśmiechnięta i radosna. Siadam przy stoliku ze znajomymi. Dosiada się do nas ona. Zaczyna mówić, jak jej ciężko w życiu, że świat dorosłych ją przeraża. Komentuję, że to nie dorosłość nas przeraża, tylko decyzje, z którymi musimy się zmierzyć. Widzę te spojrzenia, słyszę aprobatę... Skąd ten niepokój? Szybko sprawdzam telefon. Widzę, że odhaczyłam pastylkę. Spokój. Ona mówi dalej. Nagle przerywa i mówi, że jej duszno. Że to normalne przy jej atakach paniki. Widzę te pytające i pełne współczucia spojrzenia.
Uśmiecham się pod nosem. Widzę, jak opiera się o innego chłopaka i pyta, czy pójdzie z nią na dwór, bo jej zaczyna się robić duszno i nie czuje się dobrze w towarzystwie obcych ludzi. Wychodzą, wracają. Ja patrzę na nią, dalej nienaganny makijaż, nienaganna fryzura. Macha rzęsami i mówi: „Ach, te ataki paniki”.
Nowy temat... Choroby psychiczne. Osobowość narcystyczna, red flagi w związku... A ja na nią patrzę i zastanawiam się, z jakich mediów społecznościowych wyjęła te teksty. Czuję, jak mnie skręca. Nie mam dzisiaj ataku paniki.
Wracam do domu w towarzystwie najbliższej mi osoby, która wie, że mój lęk może przyjść przy śniadaniu... Jestem szczęśliwa, że mam taką osobę, ale nie mam odwagi. Boję się, że po ujawnieniu wejdę na Instagram i zobaczę tysiące znawców tego tematu. Przeraża mnie to, że niedawno mówiliśmy o socjopatach między nami, chwilę wcześniej był boom na ADHD, teraz osobowość narcystyczna, a jutro? Za godzinę?
Koniczynka368 Odpowiedz

Czyli tylko Ty jesteś uprawniona do ataków paniki? Jeśli koleżanka po ataku ma "nienaganny makijaż, nienaganną fryzurę", to znaczy że udaje i tak tylko mówi o czymś co przeczytała na social mediach?

ingselentall Odpowiedz

No to czym się martwisz, skoro jesteś modna, jazzy, trendy i w ogóle?

Odpowiedzi (1)
Zobacz więcej komentarzy (4)

#OjRjf

To uczucie, gdy kręcisz z chłopakiem od kilku miesięcy.
Spotykacie się jako znajomi.
W pewnym momencie on pisze, że nie chce być więcej samotny, że potrzebuje dziewczyny.
Ty już uradowana, że w końcu coś tego będzie.
A on nagle pyta się, czy mogłabym zagadać do koleżanki i wypytać o niego...

Jako dobra kumpela zgodziłam się, no cóż. Życzcie mi powodzenia w tym friendzonie :)
Shido Odpowiedz

Przypominam, że faceci to proste istoty, to że z nim kręcisz, nie znaczy że on wie o tym że z nim kręcisz, należy powiedzieć to wprost.
Sam o tym, że dziewczyna mnie zarywała dowiedziałem się rok później, gdy w rozmowie w żartach się do tego przyznała i dopiero wtedy dostałem flashbacki i zajarzyłem, że faktycznie coś mogło być na rzeczy.

Odpowiedzi (1)
Lunathiel Odpowiedz

Skoro "kręcisz z nim" a on zapytał cię o taką rzecz, to albo ty niewystarczająco wyraźnie dawałaś mu znać, że ci się podoba, albo on jest ślepy i dlatego nic nie zauważył, albo wcale nie był zainteresowany i dlatego nie zareagował. Przy dwóch ostatnich opcjach, dużo nie straciłaś. Przy pierwszej, przynajmniej nauczysz się czegoś na przyszłość (że jak coś do kogoś czujesz, to warto o tym mówić).

#hL0gc

Wczoraj postanowiłam zdrzemnąć się po powrocie z pracy. Z racji że muszę dojeżdżać do miasta kawałek autobusem, zamulało mnie i w domu nie miałam na nic siły. Kiedy już postanowiłam wstać, spojrzałam na zegar, który pokazywał godzinę 6:30, czyli godzinę, o której powinnam już wychodzić z domu do pracy. Zerwałam się z łóżka, szybko spakowałam torbę i zbiegłam na śniadanie... podczas kiedy moja rodzina beztrosko jadła kolację.
Bolendorf Odpowiedz

My w akademiku kolegę który zdrzemnął się pod wieczór nabraliśmy że już jest 8 rano i trzeba iść na wykład. ( Było to w grudniu więc o 8 rano jeszcze było ciemno ) Kolega prymus więc szybko się zebrał i juz miał wychodzić a tu wpada Wowka Głupek i pyta czy idziemy na film. Jaki film o 8 rano? I dowcip był spalony.

Zobacz więcej komentarzy (1)

#NFeHk

Mając jakiś większy problem lub gdy chcę z czegoś zrezygnować, nie potrafię powiedzieć tego wprost, tylko kombinuję jak koń pod górę. Np. z kimś się umówiłem, ale nie mam ochoty iść, to zamiast powiedzieć wprost, że jednak nie przyjdę, to wymiguję się, mówiąc, że muszę coś jeszcze zrobić, coś mi wypadło. A kiedy mam problem, kombinuję, żeby nikt nie znał prawdy, zamiast przyznać się do błędu. Tyle słowem wstępu.

Poszedłem na studia dzienne, rodzice wszystko opłacali. Pierwszy semestr niezaliczony, nie przyznałem się. Uprosiłem kolegów z mieszkania, żeby nikomu nic nie mówili. W domu powiedziałem, że zdałem i idę na drugi semestr. W tym czasie pracowałem.

Nadszedł czas zapisów na nowy rok, zapisałem się na ten sam kierunek, dostałem się, ogólnie wszystko OK i co? Nie zdałem. Nie dlatego, że kierunek był trudny, po prostu byłem leniwy. Stwierdziłem, że nie ma sensu tego dalej tak ciągnąć i co zrobiłem? Uciekłem, po prostu spakowałem wszystko co miałem w mieszkaniu do kartonów i wysłałem pocztą do innego miasta. Zostawiłem tylko listy pożegnalne w domu i w mieszkaniu dla kolegów.

Miałem zamiar zacząć nowe życie, dla świętego spokoju zmieniłem numer telefonu, po prostu urwałem kontakt z tamtym światem. O wszystkim wiedziało trzech znajomych, którym mogłem zaufać i nie były to osoby, które widywałem na co dzień. Przez dwa tygodnie zero kontaktu z kimkolwiek, aż w końcu coś mnie pokusiło, żeby sprawdzić maila. Był mail od mamy, odpisałem i tak jakoś wyszło, że dałem się namówić do powrotu. Po kolejnym tygodniu byłem już gotowy do wyjazdu do domu. Co ciekawe, nowym współlokatorom nic nie powiedziałem, że wracam do domu i po raz kolejny uciekłem ze wszystkim, nie mówiąc im nic. W domu wszystko mi wybaczono i zapomniano.

Osobom trzecim mówię, że po półtora roku zrezygnowałem ze studiów, bo było za ciężko. Prawdę znają tylko nieliczni. Czy czegoś żałuję? Zdecydowanie wystawionych kolegów. Mogłem się jakoś z nimi dogadać i rozstać się w dobrych relacjach. Jeśli to czytają, to bardzo ich przepraszam.

Teraz pracuję i idę na studia zaoczne. Mam nadzieję, że tym razem będzie inaczej.
zimoidzjuzstad Odpowiedz

Lubisz sobie utrudniać życie, co?

Zobacz więcej komentarzy (6)

#zZdU9

Gdy miałem 5 albo 6 lat, obudziłem się rano bardzo spragniony, postanowiłem więc, że udam się do kuchni w celu zaspokojenia pragnienia. Wchodzę do kuchni i jest – widzę szklankę soku. Nie zastanawiałem się długo i wziąłem duży łyk napoju ze szklanki. Jednak dopiero po tym łyku mały ja zorientował się, że to nie jest sok, a zwykły olej.
Dodaj anonimowe wyznanie