#EoIsX

Na ostatnie dwa lata podstawówki postanowiłam zmienić szkołę. Na wstępie powiem, że w starej szkole nie byłam jakoś specjalnie lubiana, rozmawiały ze mną dwie, może trzy osoby. Reszta mnie nie zauważała. Byłam zamknięta w sobie, przez co potrafiły się pojawić wyzwiska.

Pierwszego dnia w nowej szkole, po powrocie do domu, zalałam się łzami... radości. Byłam tak zafascynowana ludźmi w nowej klasie, jak bardzo są empatyczni, pomocni, mili, uprzejmi. Nawet jak dziewczyny się malują (7 klasa, niestety) i wyglądają jak typowe dziunie, wcale nimi nie są. Jedna jest naprawdę wspaniała, mimo że jest bogatsza nie chwali się tym, pomaga, rozmawia z ludźmi z „niższych sfer”.

Przez trądzik myślałam, że mnie nie polubią. Myliłam się. Zazdroszczą mi ciemnych brwi, bo nie muszę ich malować. Falowanych włosów, bo same mają proste. Nie patrzą na większe owłosienie na rękach (genetycznie), tylko patrzą na mój charakter.
Tutaj czuję się naprawdę ważna, lubiana i w pełni akceptowana. Rozpiera mnie radość na myśl o tym, że w poniedziałek znów zobaczę tych ludzi.

Nikt z nich nie wie, że mam na rękach blizny po żyletce. Nikt nie wie, że chciałam umrzeć. Widzą mnie jako radosną nastolatkę. Bo taka jestem, radosna, szczęśliwa. Nie muszę udawać.

A ludzie ze starej szkoły? Najeżdżają na mnie, że zmieniam szkołę dla wygody, że o nich zapomnę i jaka to ze mnie wygodnisia. A kiedyś nie wiedzieli, czy byłam danego dnia w szkole czy nie.
Pozdrawiam wszystkich Anonimowych, szczęśliwa, ciesząca się życiem nastolatka :)
verdin Odpowiedz

Wydaje mi się, że w nowej szkole inaczej Cię potraktowano bo po prostu byłaś nowa. Jak taka Bella ze "Zmierzchu" - nikt Cię nie znał, więc byłaś bardziej interesująca. Szczerze mówiąc Twoje wyznanie odebrałam tak, że w poprzedniej szkole nie było jakoś źle, ale brakowało Ci tej uwagi, którą teraz dostajesz. W każdym razie cieszę się, że czujesz się lepiej i jesteś szczęśliwa.

Dodaj anonimowe wyznanie