#FHAaq

Mam 20 lat, jestem studentką „prestiżowej uczelni”, gdzie studiuję „przyszłościowy” kierunek, miałam normalne dzieciństwo, zawsze grzeczna, zdolna, dobrze ucząca się dziewczyna, mam kochającego chłopaka, z którym jestem już ponad 4 lata.
Jestem odbierana jako szczęśliwa, zorganizowana osoba, która osiągnie w życiu sukces...
A prawda jest taka, że walczę z depresją. Przez ostatnie dwa lata byłam w rozsypce emocjonalnej, ale... potrafiłam to ukryć, udawać ten „ideał”, za jaki wszyscy mnie uważali. Wiedzą o tym tylko dwie osoby (najbliższe mi osoby) – mój brat i mój chłopak. To oni zauważyli, że coś się dzieje. To oni prawie siłą zawlekli mnie do lekarza.
Leczę się – jest lepiej, walczę. Zawdzięczam im to, że każdego kolejnego dnia mam siłę, żeby stać z łóżka.
Czemu o tym piszę?
To apel do rodziców... To, że wasze dziecko jest bezproblemowe, nie oznacza, że jest wszystko dobrze. Zwracajcie uwagę na ich problemy, na to co robią, jak spędzają czas, ROZMAWIAJCIE!
Dzisiaj odważyłam się powiedzieć o mojej chorobie moim rodzicom... Usłyszałam to, co słyszałam przy każdej prośbie o pomoc, rozmowę: „Jesteś przewrażliwiona. Znam ludzi z większymi problemami”.
Yeou Odpowiedz

Sama jesteś sobie winna. Obarczasz winą innych, a sama ukrywałaś to wszystko.

Gdybyś powiedziała na samym początku, że jest źle, to myślę że inaczej by postąpili. Ale po co, jeśli można udawać i pokazywać światu jak to jest fajnie oraz super na tej "prestiżowej" historii życia.

Pokazujesz, że jest idealnie, a później przychodzisz i mówisz, że jest z Tobą gorzej? Ja rozumiem, nie chcesz innym robić problemów, ale bez przesady, jesteś ich córką.

Mniej kłamstwa ze swojego "idealnego" życia, pokaż innym jak jest naprawdę.

Uzytkownik404

No tak, wyśmiali depresję potwierdzoną przez lekarza, więc początki depresji potraktowaliby poważnie... Brzmi logicznie 🤦🏼‍♀️
Było tu już sporo historii o tym, jak nastolatkowie czują, że mają problem i proszą rodziców o wizytę u lekarza, a ci mówią im, że wymyślają problemy i każą się skupić na nauce.
Nie można dziecka czy nastolatka obarczać winą, że nie wiedział/o jak postąpić. To rodzic powinien być dojrzały, zapewnić dziecku wsparcie i zadbać o wytworzenie więzi i poczucia bezpieczeństwa, tak żeby w razie problemów dziecko wiedziało, że może się zwrócić do niego o pomoc.

Meanness

Poza tym, co zostało zauważone przez Użytkownik404 jest też problem właśnie z ostatnim zdaniem. Ludzie zwykle są źli dla kogoś, kto mówi o problemach i je po nim widać. Gdy jakaś przebojowa osoba powie, że ma depresję i trzeba ją specjalnie traktować od razu tak właśnie zrobią. Gdy jakaś wyglądająca na wesołą osoba powie to samo to mogą nie uwierzyć. Ale gdy smutna czy pozbawiona energii osoba o tym powie, gdzie właśnie problem z motywacją czy apatia mogą być dowodem na depresję, ludzie po prostu powiedzą, że się użala albo usprawiedliwia swoje lenistwo. Jeśli ludzie właśnie zobaczą, że ktoś ma problem to nie podejdą do kogoś z pomocą, tylko będą go unikać, a może nawet gorzej traktować. Stąd właśnie ludzie mogą ukrywać problem, żeby nie mieć problemu. Pokazanie problemu nie sprawi, że ludzie się nim przejmą. Może być wręcz odwrotnie, to osobie pokazującej szczęście szybciej pomogą.

C30C39 Odpowiedz

Napiszę z trochę innej perspektywy, ale warto o tym wspomnieć: nie wstydźcie się poprosić o pomoc. U mnie teoretycznie wszystko było dobrze, nie miałem ciężkiego życia, dzieciństwa, dobre studia, brak problemów z kasą czy dziewczynami, a byłem kłębkiem nerwów. Apogeum przyszło akurat przez studiami zdalnymi. Przez dobrą znajomość z rodzinnym przed pandemią przez 4 miesiące studiów na uczelni byłem może z 3 razy, zawsze miałem jakieś zwolnienie lekarskie, tu znajomy wpisał na listę i oddał za mnie sprawozdanie, gdzie indziej na jednych zajęciach napisałem 4 kolosy naraz, bo miałem wiedzę mimo, że nie chodziłem kompletnie na te zajęcia i jakoś się prześlizgnąłem. Potem zaczęła się pandemia i mogłem już bezkarnie leżeć w łóżku przez cały dzień. Doszło do tego, że nie myłem się przez 2-3 tygodnie, a jadłem czy piłem dopiero jak mi się przypomniało, czyli czasem co 2-3 dni. I to nawet nie jest tak, że robiłem cokolwiek w tym łóżku, nie uczyłem się, nie oglądałem seriali czy filmów, nie grałem w gry. Po prostu leżałem. Znajomi czy rodzina o niczym nie wiedziała, bo i tak mieszkałem daleko od nich, przy rozmowie przez telefon wiecznie byłem zajęty bo zajęcia, wykłady, robię sprawozdanie/wpisz cokolwiek. I tak minęło kolejne pół roku. Praktycznie rok spędziłem na dobrą sprawę w łóżku. Możliwość zakupów online też niezbyt pomagała, bo wszystko czego potrzebowałem miałem na 3 kliknięcia aplikacji, a śmieci wynosił mój współlokator, z którym przez ten czas zamieniłem może 3 słowa. Tylko dzięki przypadkowi teraz w miarę normalnie funkcjonuje. Napisała do mnie przyjaciółka, że idziemy do baru oblać jakąś ważną dla niej rzecz(nie pamiętam już co to było) i nie przyjmowała odmowy. Siedząc tam w pewnym momencie, kompletnie bez powodu zacząłem się rozklejać. Wyszedłem z baru zanim ktokolwiek zauważył i cały zapłakany zadzwoniłem do siostry, że potrzebuje psychiatry. Zdiagnozowali u mnie depresję, nerwicę i stany lękowe. I wizyta u psychiatry to najlepsze co mnie w życiu spotkało.

Schwarzmaler Odpowiedz

Chyba: ROZMAWIAJ!
Skoro sama nie otwierasz gęby, to nie łudź się, że wszyscy sami się domyślą, jaki masz problem. Trzeba też czasami samemu szukać pomocy, a nie czekać nie wiadomo na co.

Uzytkownik404

Nie chodzi o wszystkich, tylko o rodziców. Rodzice w odróżnieniu od ich nastoletnich dzieci są dorośli, powinni być dojrzali i w świetle prawa są odpowiedzialni za swoje dzieci.
To oni przede wszystkim powinni przekazać dziecku, że w razie problemów może na nich liczyć. Tu ewidentnie tego zabrakło.

garda Odpowiedz

Takie moje mini-wyznanie: drażnią mnie te wszystkie apele.

Postac Odpowiedz

Jaka roszczeniowa postawa w stosunku do rodziców. Ty kłamiesz i udajesz, ale oni powinni się domyślać, szukać nie wiadomo czego i w ogóle obserwować Cię jak niemowlaka, bo może jednak coś.

Solange

"Usłyszałam to, co słyszałam przy każdej prośbie o pomoc, rozmowę: „Jesteś przewrażliwiona. Znam ludzi z większymi problemami”"
To znaczy, że próbowała z nimi rozmawiać, powiedzieć im, że potrzebuje pomocy. Nawet teraz (a mam prawie 24 lata), jeśli powiem rodzicom, że potrzebuję pomocy, bo czuję, że dzieje się źle, to otrzymam pełne wsparcie i zrozumienie. Gdybym ciągle słyszała, że jestem przewrażliwiona i są większe problemy, to też bym zaczęła ukrywać, że coś jest nie tak. Stworzono mi bezpieczną przestrzeń do rozmowy i dzielenia się problemami, nauczono mnie, że mam do kogo się zwrócić i nie jestem z tym wszystkim sama. Autorce tego zabrakło.

MaryL Odpowiedz

Trochę rzeczywiście ego masz duże, skoro uważasz, że (jak sama napisałaś) "wszyscy uważali cię za ideał, osobę, która na pewno osiągnie w życiu sukces".

Mam też wrażenie, że nie doceniasz tego co masz. Wymieniasz mnóstwo dobrych rzeczy, które masz w życiu, a potem piszesz dramatycznie "ale prawda jest taka, że walczę z depresją". Czyli co, te wszystkie dobre rzeczy, które masz to nie prawda, to tak tylko na niby? Jeśli to, co powiedzieli twoi rodzice uważasz za przykład bycia złym rodzicem, niezwykłej znieczulicy, to wybacz, ale zgodzę się z twoimi rodzicami. Jesteś przewrażliwiona, i znam mnóstwo ludzi z większymi problemami.

Trzymam kciuki, żebyś uporała się szybko z depresją. A jak już to zrobisz, to radzę też popracować nad swoim prestiżowym ego ;P

Uzytkownik404

Ale wiesz, że to nie jest tak, że tylko osoby z poważnymi problemami i g*wnianym życiem mogą mieć depresję, prawda?
Depresja nie musi być skutkiem ciężkich przeżyć. Może wynikać z nieprawidłowości w organizmie, które zaburzają stany emocjonalne i powodują złe samopoczucie i brak energii i sił do życia zupełnie niezależnie od "obiektywnego" poziomu szczęścia (obiektywne w cudzysłowie, bo ostatecznie nie ma jednoznacznej skali i punktacji za poszczególne składowe tego, co nazywamy szczęściem).

jacob96 Odpowiedz

ja to samo słyszę od swojej matki ,która jest w ogóle za bardzo wpatrzona w swoje ja z resztą mój ojciec też nie lepszy a w ogóle nie zważają tak jak rodzina na to że może zaraz mnie nie być , a choruje na zespół Aspergera , nigdy nie byłem na terapii żadnej u psychologa, bo matka uważa że nie potrzebuje , byłem w 2021 roku w Szpitalu Psychiatrycznym w Warszawie na Sobieskiego , nie umiem znaleźć dziewczyny a mam już 27 lat na karku ,jedyne co sprawia mi przyjemność w tym moim porąbanym życiu które uważam za paradoks to chodzenie od czasu do czasu na Basen , który mnie bardzo uspokaja i wycisza tak jak słuchanie muzyki , chciałbym jeszcze kiedyś się zakochać i chciałbym aby jakaś dziewczyna mnie pokochała za to że staram się być sobą a psychiatra chce mnie znów skierować do Szpitala Psychiatrycznego gdzie pewnie spędzę resztę swojego życia , rodzina mnie atakuje z każdej strony przez co nie raz mam ochotę sobie coś zrobić bo nie wytrzymuje . pierwsza dziewczyna najpierw na imprezie na której byłem z nią w 2017 roku się upiła a następnie zostawiła dla innego chłopaka , później taka jedna dziewczyna bije mnie , poniża , atakuje słownie , pokazała mi środkowy palec dzisiaj a inna dziewczyna która mi się bardzo podobała odrzuciła moje uczucia a jeszcze jedna zaczyna uprawiać ze mną jakiejś podejrzane gierki które mogą doprowadzić do tragedii . Nie wiem dlaczego mnie się akurat wszystko co najgorsze trafia i dlaczego zawsze trafiam na takie prostackie Egzemplarze i dlaczego nie mogę sobie znaleźć normalnej i ułożonej dziewczyny .

Dodaj anonimowe wyznanie