#HYbGr

W gimnazjum mieliśmy dość specyficznego kolegę. Nazwijmy go na potrzeby anonimowej historii "Maciuś".

Maciuś był szczupłym niskim dzieckiem. Jak to się wtedy mówiło: "jednostrzałowiec".
Był bardzo irytującym, wrednym, wulgarnym i podłym dzieciakiem. Jednak że Maciuś miał kieszonkowe takie, o jakim każdy z nas mógł jedynie pomarzyć, to miał respekt. Jednak nie bezpośrednio dlatego. Maciuś płacił dobrowolny "haracz" wyrośniętym kolegom ze starszych klas. Stawiał im jedzenie, picie, rozrywki, pożyczał pieniądze na wieczność. W zamian miał pełną ochronę. Z tym że ta ochrona szybko się stała narzędziem terroru dla wszystkich innych przez "Maciusia". Narodziła się lokalna szkolna mafia finansowana przez Maciusia. Kiedyś nie wytrzymałem pewnych bezczelnych docinków pod kątem mojej rodziny i Maciusia zwyczajnie z impetem odepchnąłem z zamiarem dalszej walki, gdy się tylko podniesie. Ten podnosząc się zaczął uciekać, wyjmując telefon z kieszeni i gdzieś dzwoniąc. Finał łatwy do przewidzenia. Zaraz po lekcjach za murami szkoły Maciuś. Ochrona sztuk 3. Dostałem wpierdziel. Nawet nie chciało mi się bronić.

Takich sytuacji było pełno. Odpowiedzialność za czyny? Skargi do dyrektora albo wychowawcy nie pomagały. Wiecie, jak to jest. Jak go łapali za rękę, to mówił, że to nie jego ręka. 
Maciuś wśród swoich rówieśników praktycznie nie miał kolegów, bo niemal każdemu zalazł za skórę. Gdy kończyła się klasa druga i mieliśmy zacząć trzecią - ostatnią klasę gimnazjum -  Maciusia zabrakło. Przeniósł się do innej szkoły oddalonej o 10 km. Klasa się zżyła, Maciuś był bez obstawy. Nowych członków gangu nie mógł zrekrutować za żadne skarby. Czuł pismo nosem.

Z tego co wiemy w nowej szkole nie wiodło mu się tak dobrze, wieść o nim i jego wcześniejszych poczynaniach się rozniosła i tam. Wredny charakter mu pozostał co przy braku kolegów poskutkowało tym, że parę razy rówieśnicy siłą ustawili go do pionu i pokazali miejsce w szeregu.

Wiem, że od tego są nauczyciele i mogli to ukrócić dawno. Ale oni udają, że nic nie widzą. Nie chcą się babrać w cudzych problemach. Zrobić swoje, odpękać godziny i iść do domu. Tylko że kilka, jak nie kilkanaście osób miało nadwyrężoną psychikę przez tego osobnika i zepsute najlepsze lata życia. Tak było kilkanaście lat temu.
lodowatawata Odpowiedz

Czemu niektórym się wydaje, że wiek szkolny to najlepsze lata życia?

Serwatka31 Odpowiedz

"Maciuś był szczupłym niskim dzieckiem. Jak to się wtedy mówiło "jednostrzałowiec"."

Czy ktoś jest w stanie wyjaśnić co to oznacza?

takczynie

Prawdopodobnie chodzi o to, że wystarczy jeden cios (strzał), żeby go znokautować.

Serwatka31

To brzmi sensownie.
Właśnie zaczęłam rozkmieniać czy to po angielsku nie jest "one punch man" bo wtedy tytuł jednego anime byłyby zabawny.
(Że "joednostrzałowiec" ale to jeden cios jemu wystarcza na powalenie każdego wroga).

To oznaczało wówczas, że wystarczył jeden cios aby delikwenta pokonać. Nie wiem jak się teraz na to mówi. Użyłem żargonu z tamtych lat :)

Misiaaaa

Mówi się teraz tak, tylko bardziej, że ktoś jest na strzała.

szarymysz Odpowiedz

"od tego są nauczyciele i mogli to ukrócić dawno. Ale oni udają, że nic nie widzą."

Wyjaśnienie chyba sam podałeś wyżej: "Maciuś miał kieszonkowe takie, o jakim każdy z nas mógł jedynie pomarzyć"; wnioskuję z niego, że Maciuś był dzieckiem bogatych rodziców i/lub lokalnych vipów. Wystarczy, że takowy zasponsoruje coś droższego dla szkoły lub zna kogoś we władzach oświatowych miasta czy gminy i nauczyciele są na takiego nie tyle zbyt tchórzliwi, co "za krótcy".

Megg16 Odpowiedz

W ogóle nie dziwię się nauczycielom że w dupie głęboko mają Wasze potyczki. Podziękujcie sobie sami. Na miejscu nauczyciela, który jest dziś traktowany zarówno przez młodzież szkolną jak i rodziców jak największy wróg, nigdy nie otrzymuje wdzięczności a jedynie wieczne pretensje i jest winny całemu złu na świecie, też bym się nie wychylała ponad to, za co mi płacą. Zresztą, tu już sama nazwa stanowiska sporo mówi - NAUCZYCIEL ma NAUCZAĆ, a nie wychowywać. Miło, jeśli na sercu leży mu również dobro uczniów, ale to już jest coś ponad jego standardowe obowiązki i tak jak napisałam wcześniej, może gdyby odbiór uczniów/rodziców był inny, to i chęci do starania się byłyby większe.

Solange

Wychowywanie i opieka, w tym zapewnienie bezpieczeństwa uczniom należy do obowiązków nauczyciela (art. 6 Karty nauczyciela). Nazwa stanowiska nie zawsze mówi o wszystkim.

szarymysz

"NAUCZYCIEL ma NAUCZAĆ, a nie wychowywać" ?? Nie. Wychowywanie dziecka żeby mówiło "Dzień dobry" i "Dziękuję" to faktycznie sprawa rodziców i to już w przedszkolu, ale szkoła (czyli nauczyciele) mają inne zadanie: WYCHOWYWAĆ do życia społecznego, czyli w grupie. Nie tylko zapewniać bezpieczeństwo uczniom, ale uczyć ich reguł życia w grupie (klasie), tego, że w grupie zawsze mogą wystąpić najróżniejsze konflikty i jak je rozwiązywać NIEsiłowo oraz oraz (auć, to może ucznia zaboleć!) uświadamiać ich, że ponosi się konsekwencje swoich czynów. Tymczasem tutaj nauczyciel lub nauczyciele tego nie zrobili, bo zapewniali Maciusiowi swego rodzaju bezkarność.
Nauczyciel = pedagog, czyli (z greckiego) wychowawca.

Foreni Odpowiedz

Jak w mojej szkole... "Nauczyciele"

W sumie bardziej mnie przerażają dziś przedszkolanki. Znam kilka osobiście, niektórym nawet psa bym nie dał pilnować.

Misiaaaa

To złóż na nie skarge? W ogóle opisywały ci jak zajmują się dziećmi, czy co? Przecież w pacy może byc kompletnie inną osobą.

Pomyśl, proszę. Jak mam złożyć skargę na przedszkolankę która jest moją znajomą a nie zajmuje się moimi dziećmi i wszystko mam oprzeć na jej niezbyt przychylne i wulgarne wypowiadanie się o dzieciach. Gorzej niż SS-mann o żydach. Do tego syndrom rozchodzących się nóg i nadużywania alkoholu.

Dodaj anonimowe wyznanie