#MT8i6
2 tygodnie później znów wbiłam się na koncert. Atmosfera była zupełnie inna. On był ze swoją dziewczyną, ledwo mnie pamiętał. Był uprzejmy ale zdystansowany, ona - ciepła, miła, też trochę zdystansowana. Co pomyślałam wtedy? "Nie szkodzi, muszę trochę poczekać i tak jesteśmy sobie pisani".
Od tamtej pory regularnie zjawiałam się na koncertach i szukałam kontaktu z P. i jego A. Zawsze byli mili, zdystansowani, prowadziliśmy niezobowiązujące rozmowy.
Tak minęły 3 lata. Wyjechałam na studia - przez przypadek do miasta, w którym on mieszkał. Ale coraz rzadziej chodziłam na koncerty, później już wcale. Przeżywałam pierwsze miłości. Jednak nie potrafiłam się do końca zaangażować - każdego chłopaka traktowałam jako "wprawkę w prawdziwy związek", który przecież kiedyś stworzę z P.
Minęło 5 lat. Raz wybrałam się na koncert, gdzie dowiedziałam się, że P i A są tuż przed ślubem. Co pomyślałam wtedy? "Nie szkodzi, muszę trochę poczekać i tak jesteśmy sobie pisani". Ale od tamtej pory dużo mniej myślałam o P. choć czekałam aż los nas ze sobą połączy.
Minęło kolejnych 5 lat. Miałam 28 lat, on - 38. Skończyłam studia, miałam fajną pracę, byłam singielką. Pewnego dnia wybrałam się na ich koncert. Bardzo się ucieszył na mój widok. Rozmawialiśmy, po raz pierwszy nie w relacji fanka-idol. Od roku nie był z A. Na koniec mnie pocałował i poprosił o numer a ja... spanikowałam. Wiedziałam, że to ten moment, na który czekałam 12 lat. Wystraszyłam się, że coś pójdzie nie tak. Zamiast tego, to ja wzięłam jego numer - chciałam kontrolować sytuację. Tydzień biłam się z myślami gapiąc się na ten numer. A potem poznałam K.
To była miłość od pierwszego wejrzenia. Po raz pierwszy nie myślałam o P, nie traktowałam relacji jako "wprawki". K. jest wspaniałym facetem, a te 4 lata z nim to najszczęśliwszy czas w moim życiu. Nie wyobrażam sobie życia bez niego. Jest moją drugą połówką, której za miesiąc powiem "tak". I odkąd termin ślubu się zbliża, coraz częściej myślę o P., prześladuje mnie w snach. Przecież przez ponad pół życia myślałam, że to on będzie moim mężem! K. o niczym nie wie, nikt o tym nie wie. A ja odszukałam numer P. i codziennie o nim myślę. Nie wiem, co zrobię.
Nie chcę być niemiły tudzież niekoleżeński, jednak wydaje mi się, że jesteś niezwykle naiwna, a naiwność ta żyje pełnią życia i wydaje na świat obsesje, które później przejmują nad Tobą całkowicie kontrolę. Masz szansę na udane i ułożone życie, ale wciąż narkotyzujesz się wizualizacjami na temat gościa brzdąkającego na gitarce, którego poznałaś kilkanaście lat temu będąc dzieckiem, a który to przerobił od tego czasu tyle innych nastolatek i dorosłych już kobiet, że pewnie nawet nie pamięta jak się nazywasz. Uległaś efektowi stada i FOMO do takiego stopnia, że powinnaś udać się na terapię. Mówię poważnie, to nie jest normalne. I nie, nie jest to ten jedyny i nie próbuj tego romantyzować, czas udać się do specjalisty.
Uffff. Niektórzy z fanfików nigdy nie wyrastają.
Jak miała 16 lat, można było to jeszcze zrozumieć. Jednak teraz, to już bardzo słabe.