#PMqzh
Historia wyglądała mniej więcej tak. August Ames miała zagrać scenę z aktorem gejem. Nie zgodziła się, dopóki nie dowiedziałaby się, czy facet jest „czysty”. Jej obawy o higienę i zdrowie były uzasadnione, ponieważ aktorzy homoseksualni są bardziej narażeni na choroby weneryczne czy obecność wirusa HIV (podobno w tej części branży nie jest to tak restrykcyjnie pilnowane). Pod jej postem na Twitterze tłumaczącym jej decyzję pojawiła się lawina hejtu. W internecie zawrzało. Została oskarżona o homofobię i skrytykowana przez skrajnie przewrażliwione osoby na tym punkcie zwane SJW. Ilość i ciężar obelg i gróźb oraz wypowiedzenia od producentów (co do ostatniego nie ma pewności) miały wykończyć psychicznie dziewczynę, a w efekcie doprowadzić ją do samobójstwa.
Cała sytuacja jest przykładem obłudy SJW i cyberprzemocy, która praktykowana jest od kilku lat. Dziewczyna przedstawiła swoje stanowisko nikogo nie obrażając, a została zmieszana z błotem. Prawdę mówiąc nie chodzi tylko o nią samą ani o słuszność związków homoseksualnych, ale o podwójne standardy, hipokryzję i przewrażliwienie niektórych środowisk. Najwyraźniej wolność słowa i tolerancja należy się tylko im.
Fakt, że spotkało to aktorkę, która zarabia swoją cielesnością nie zmienia powagi sytuacji. Mercedes (bo tak miała na imię) jak każda osoba potrafiła cieszyć się i smucić, śmiać się i płakać. Podobno poza kamerą była bardzo miła i sympatyczna. Tragedia spotkała wrażliwą dziewczynę, która nie wytrzymała ciężaru i padła ofiarą internetowych agresorów. Miała zaledwie 23 lata.
Nikt nie zasługuje na taki los.
Zbudowała swoje "ja" na ułudzie. Uczyniła bożka z pieniędzy i na tym oparła swoją wartość. I na "lajkach". Gdyby zbudowała swoją siebie na prawdziwych wartościach, takie bzdury by jej nie złamały. Ale to wiązałoby się z porzuceniem "pracy", musiałaby pracować i pewnie zarabiać mniej, a przywykła do luksusu. Szkoda jako człowieka, bo wiodła żałosne życie.
Oceniasz ja przez pryzmat pracy ignorując istotę przedstawionego problemu.
"Hate" w internecie jest prawdziwym zjawiskiem.
Potrafi zabić także ludzi z "normalną" pracą.
Tylko jeśli żyjesz tu, a nie wirtualnie, to nawet możesz nie wiedzieć że jesteś "sławny". Jeśli masz dobry fundament, byle hejt Cię nie złamie. Nie wiem jak to mam powiedzieć ateiście, ale Ciebie Bóg też kocha. Jeśli masz właściwą kolejność tego co naprawdę ważne, a to co jest tu i na chwilę nie zajmuje pierwszego miejsca na liście priorytetów...
Tyś wymienił ostatnio mózg na opłatek? Przedawkowałeś granulat dla Jehowych?
Zawsze powtarzałem że pomimo różnic w zdaniach możemy się szanować ale w momencie w którym zaczynasz się bawić w amerykańskiego teleewangelistę i wtrącasz na chama kwestię wiary w temat który jej nie dotyczy kompletnie, to tu mój szacunek ulatuje szybciej niż obietnice wyborcze po zakończenie liczenia głosów.
Jeżeli umiesz jeszcze gadać normalnie to możemy pogadać o tym co tu jest głównym problem.
I nie, nie jest to profesja samobójczyni tylko "hate" i nękanie jakie doprowadziły ją do popełnienie sudoku.
To samo może spotkać tak Ciebie jak i mnie i jeżeli tobie się wydaje że jesteś na to immunizowany to, oh boy... ignorancja twa jest zaiste wielka.
Cały problem z "hatem" internetowym polega dokładnie na tym że on nie pozostaje w internecie. W takim wypadku faktycznie wystarczyłoby wyłączyć router i heja, spokój. Problem się zaczyna naprawdę wtedy jak "hate" z internetu, pomimo twoich najszczerszych wysiłków zaczyna oddziaływać na świat realny. Nagle znajomi zaczynają ograniczać kontakty, nagle szef coś zaczyna patrzeć spod byka. W skrajnych przypadkach zaczynają się jakieś zaczepki od obcych ludzi, jakies listy z pogróżkami.
Ty myślisz że to problem tyczący się mediów społecznościowych? Usuniesz konto na fb, zmienisz maila i spokój? Buahaha.
Żeby było śmieszniej bagatelizowanie problemu, jest czynnikiem powiększającym problem.
Ależ kiedyś było to samo. Za czasów naszych babć również niektóre kobiety miały łatkę w społeczeństwie lokalnym, jak na przykład "puszczalska". Do takich "łatwiejszych" panien podbijali okoliczni kawalerowie którzy jeszcze nie chcieli się ustatkować. Tyle że wtedy ludzie mieli inny system wartości, dziś jednym z najważniejszych wyznaczników "wartości" jest "fejm". Ludzie ze słabą psychą przetrwają to, słabi się załamią i skończą wcześniej swoją ziemską drogę. Zwróciłbym tu raczej uwagę na bezkarność lewicowego hejtu. Bo jakby to był prawicowy hejt, to już by służby pukały o 6 rano. To jest problem - dyktatura lewacka. Znani ludzie którzy dziurawią sobie mózg narkotykami i alkoholem też popełniają samobója, bo nie mają dobrych wartości.
Nic nie przedawkowałem, chyba żeby karpia :) ale niektórzy podźwignęli się po odnalezieniu Boga, bo umieli przewartościować swoje życie i ustawić we właściwej kolejności. Choćby Misiek Koterski.
Powiesz ze to anegdotyczny przykład? Nie bardziej niż przykład młodej "aktorki", która nie wytrzymała nagonki postępowców, a że nie umiała oprzeć się na prawdziwych wartościach, bo uczyniła bożka ze sławy i pieniędzy to tylko przemawia na korzyść prawdziwości mojej tezy w pierwszym komentarzu.
Błąd, ludzie z silną psychiką przetrwają to miało być oczywiście.
@Cystof
"Tyś wymienił ostatnio mózg na opłatek? Przedawkowałeś granulat dla Jehowych?"
Świetny tekst :D
Uśmiałem się @maciorex setnie, aż mnie bolały schaby.
E no, nie ma jak robić w obrzydliwej, rozwiązłej branży i nagle poczuć się zniesmaczona i zaniepokojona tym, że ktoś może czymś zarazić. Jak odrzuca mnie homoseksualizm, tak nie rozumiem jej reakcji.
Czyli kaskader nie powinien się przejmować czy lina od bungee, na którym zaraz skoczy, jest odpięta? Bo to trochę tak samo jakby.
Może się tym przejmować i nawet powinien, ale w takim razie nie powinien w ogóle rozważać skakania.
Wieczny odpoczynek racz jej dać Panie. Teraz najważniejsza jest modlitwa za jej duszę, gdyż nie ma już innej formy pomocy.