#PlQ5R

Jakiś czas temu dodałem tu wyznanie (trochę w emocjach) o długach żony i konieczności ich spłaty przeze mnie.
Właśnie minęło 4 lata od tamtego momentu i spłaciłem 300 tysięcy. Dom uratowany, synowie się o sytuacji nie dowiedzieli, żona dalej u boku... tylko ja zajechany i siwy się zrobiłem, dwa etaty, lecz duma mnie rozpiera. Tylko boli ten brak zaufania i strach, że sytuacja może się powtórzyć.
Trzymajcie się.
SorryEverAfter Odpowiedz

Brr :/ Czemu dałeś się wrobić w długi żony!? To ona powinna być zajechana i siwa i przez ostatnie cztery lata robić na dwa etaty!!

Zerknij na mój nick. Nauczony jestem naprawiać, nie wyrzucać. Żona zajmowała się domem i dziećmi, oprócz tego do pracy. Na siebie wziąłem większość, do tego znam się trochę na budowlance (nie zawodowo) i zawsze robię jak dla siebie, to dodatkowa praca była.

thor1908

Czasem lepiej wyrzucić i kupić nowe. 300k piechotą nie chodzi, pomyśl co byś mógł za to sobie kupić, gdybyś nie musiał zap...ć na długi żonki.

ohlala

@thor1908

Nikt cię nigdy nie kochał i to widać. Może kiedyś się uda.

thor1908

@ohlala
Wzajemnie

NiezbytSprytny Odpowiedz

Enabling nie zmienia mindset'u, że tak sobie pozwolę w jednym zdaniu dwa razy do angielskiego uciec. Dłużnicy i hazardziści bardzo często nie doceniają tego, że ktoś im pomaga z ich finansami i pchają się kolejny raz w te same problemy. Zdecydowanie niewłaściwą kolejnością jest dopiero teraz z żoną ustalać, że od teraz nieruchomość należy do Ciebie, a nie do was, ale spróbuj to ogarnąć, żebyś nie musiał się zderzyć z rzeczywistością, jeśli Twoje obawy okażą się zasadne. Ponadto gratuluję zarobków, muszą być naprawdę pokaźne, skoro mogłeś wyprowadzić takie środki na spłatę zadłużenia i to ukryć.

Dzięki, ale zarobki wcale nie spore. Oszczędzałem na wszystkim, na sobie, żonie lecz nie na dzieciach. Pozbyłem się też auta i moto. Żona ma pozakładane blokady i monitoring konta. Zdała się całkowicie na mnie i nie.... nie stosuje przemocy ekonomicznej. Jak dziecko, ma kieszonkowe z własnej wypłaty, a resztę przelew do mnie. Na mnie spoczywaja obowiązki finansowe.
Niestety dom jest na żonę i nie ma możliwości ustalić inaczej, na razie.
Wierz mi, było bardzo ciężko finansowo, brakowało do pierwszego na chleb, ale się za wziąłem i się udało.

Postac

Jak jesteście małżeństwem, to jaki problem z darowizną połowy domy?

coztegoze2

@Waja78 a żona poszła na terapię jakąś? Bo jeśli rozwiązaniem problemu jest tylko kontrola to nie brzmi dobrze.

Ciastozrabarbarem

Długi Ty spłaciłeś, ale dom tylko na nią masakra

thor1908 Odpowiedz

A długi skąd się wzięły? Same się zrobiły? Jak żona narobiła, to ona powinna spłacać.
Nic tylko pogratulować żonie jelenia.

Thor, ja też lubię zwierzęta leśne 😁, ale na poważnie.... Błędy się zdarzają i to jak z nimi postąpimy nas określa. Po analizie sytuacji, wiedziałem, że to jedyna opcja, aby się z tego wyplątać.

Wait1minute3 Odpowiedz

Ja po prostu się cieszę że Ci się udało.

Megg16 Odpowiedz

A ja się nie cieszę, że Ci się udało. Wybacz. Tkwiłam w relacji z hazardzistą i nie widzę nadziei w takich ludziach. Nawet jeśli teraz wyszliście na prostą, nigdy bym jej już nie zaufała i żadne blokady na kontach nie sprawiłyby, że nie zamartwiałabym się tym przed snem. Po prostu... nie warto.

Megg16 świetnie Cię rozumiem i współczuję takich relacji. Nasze problemy nie są wynikiem hazardu, lecz po niekąd moją postawą, głośnym i jednoznacznym sprzeciwom wobec jakichkolwiek form kredytowych, trochę despotycznym podejściem do obrazu roli żony i męża.
Żona ma kilka kg więcej (teraz jej to już nie przeszkadza), które mi zawsze odpowiadały, lecz z racji braku odpowiedniej komunikacji, była pewna, że dla mnie musi je zrzucic. I się zaczęło.... W tajemnicy zapisała się do jakiegoś grona od super środków typu slimfit (typowa piramida) gdzie musiała zakupić pierwszą partie tego czegoś, a że był to okres słaby finansowo, to wzięła bociana na 800 zł, myśląc że to rozkręci i szybko spłaci. Niestety się Jej nie udało, a bała się cokolwiek powiedzieć, więc brała kolejne i kolejne w parabankach na spłaty poprzednich. Typowa kula śniegowa. Przyznała się dopiero jak już nigdzie nie mogła nic zaciągnąć, a u komornika był wniosek. Nawet nie podniosłem głosu..... Poprostu usiadłem i poprosiłem o pokazanie wszystkiego, a po zapoznaniu się z tym bagnem musiałem znaleźć rozwiązanie. Teraz rozmawiamy o wszystkim, lecz jak sama napisałaś, jest ten strach z tyłu głowy.

Megg16

A czy żona wzięła czynny udział w rozwiązaniu tego problemu? Ty tyrałeś na dwa etaty, a ona? Jeśli wspólnie wyszliście z tego bagna - okej, to uczciwe, każdy czasem błądzi. Jeśli jednak nie, to znaczy że ona nawet nie odczuła konsekwencji tego co zrobiła, a skoro nie przyniosło jej to żadnych nieprzyjemności, to dlaczego by nie wdepnąć jeszcze raz? Myślę że taka "kula śniegowa" niewiele różni się jednak od hazardu, tak czy inaczej to są odklejeni ludzie, z totalnie nierealnym rozumowaniem na temat finansów. Nie wiem czy z tego da się wyjść, czy dorosły człowiek może jeszcze nabyć rozsądnego podejścia do tematu, myślę że to jest coś, co nabywamy w wieku dziecięcym, najpóźniej nastoletnim i że nie minie. Miałam okazję poobserwować to na swojej własnej relacji i niestety, mimo że początkowo wydawało mi się że ja go poprowadzę, pomogę mu, nauczę, to tak nie działa. Mało tego, w parze z, że tak to ujmę z braku lepszego terminu, ułomnością finansową często idzie też szereg innych problemów, jedne wywołują drugie i taki człowiek będzie ciągnął nas na dno. Ja się bardzo zraziłam, do tego stopnia, że mimo że nie brzmi to dobrze, nigdy już nie spojrzałabym nawet na faceta który nie jest majętny. I nie chodzi tu o to, że szukam sobie frajera który mnie będzie utrzymywał (zresztą ja w ogóle nie szukam, mam już męża), to po prostu wywołana nieprzyjemnymi doświadczeniami w przeszłości ogromna nieufność wobec problemów finansowych. One mogą nie oznaczać problemów z hazardem czy inną formą niewłaściwego lokowania pieniędzy, ale też mogą właśnie to oznaczać. Człowiek który ma pieniądze raczej wie skąd one się biorą i potrafi nimi rozsądnie gospodarować.

Megg16

A fakt że uważasz że to Twoja wina nie wygląda dobrze. Jasne, Ty mogłeś mieć na to jakiś tam wpływ, ale zdrowy człowiek i tak postąpiłby inaczej. Gdyby nie zapalnik w postaci Twojego zachowania, ona prawdopodobnie znalazłaby inny powód. Miło, jeśli w momencie przydzielania winy Ty wychodzisz z ofertą przyjęcia jakiejś jej części na siebie, ale to że próbujesz całą winę przypisać sobie, to podejrzanie świadczy o tym że Twoja żona nie tylko wpakowała Was w problemy finansowe, ale jeszcze zmanipulowała Cię tak, żeby obwinić o to Ciebie. Nie znam Was, nie znam tej sytuacji od początku do końca, każdego jej aspektu i szczegółu, więc nie napiszę Ci że żona nadaje się tylko do pogonienia, ale na pewno powinieneś sobie to mocno przemyśleć i jak normalnie nie jestem tego zwolenniczką, tak w tym wypadku, uważam że przydałby się chłodny osąd postronnej osoby trzeciej, np terapeuty. Może, tak jak napisałam na samym początku poprzedniego komentarza, to jednorazowy błąd, te przytrafiają się każdemu z nas i jestem na to doskonałym przykładem, również zrobiłam kiedyś coś niewybaczalnego, a jednak mi wybaczono i mam nadzieję że dobrze wykorzystam drugą szansę. Ale jednak bądź bardzo ostrożny, problemy finansowe mogą ciągnąć się latami, wielu ludzi doprowadziły do samobójstw. I przemyśl terapię małżeńską pod tym kątem. Nie wiem czy tak to działa (w sensie terapia) ale przydałaby się ocena tego, czy Twoja żona ma takie skłonności i czy jest prawdopodobne że ta sytuacja się powtórzy.

Megg16, podobają mi się Twoje komentarze z racji wielowątkowego podejścia do tematu i widzę, że podobnie jak ja, potrafisz wysnuwać wnioski i szukać rozwiązań.
Żona mocno pracowała nad rozwiązaniem problemu, cała jej wypłata minus "kieszonkowe" szły na spłatę. W domu lśni i brzuchy pełne. Źle się wyraziłem... nie brałem winy na siebie, lecz stwierdzam, że gdybym inaczej podchodził do relacji domowych (nie tak patrialchalnie) wówczas żona, być może, nie miała by obaw i oporu przed powiedzeniem mi o swoich pragnieniach lub chęci zrobienia czegoś. Dla mnie to osobista porażka, że po tylu latach dotarło do mnie, że ktoś z kim żyjesz nie jest otwarty na Ciebie, bo zwyczajnie się Ciebie obawia, obawia się reakcji i odtrącenia. Obecnie nasze życie jest o niebo lepsze niż przed tą akcją, dużo rozmawiamy, słuchamy się i staramy się wspólnie doświadczać nowego.... wszędzie 😁
Wiem, że dla wielu będzie to nonsens, lecz ja traktuje ten wydatek jak terapię małżeńską, drogą ale opłacalną. Szczerze Ci napiszę.... zyskałem towarzysza życia. Czuję, że co bym nie zrobił, i tak będzie tkwić przy mnie.

TakaOna100 Odpowiedz

Gratuluję postawy, naprawiać tam gdzie się da i razem przejść przez problemy. O to chodzi w byciu ze soba. Nie wiem w jakim wieku są dzieci, ale jeśli są na tyle dorosłe, żeby zrozumieć sytuację to warto im o tym powiedzieć. Sekrety rodzinne mogą się bardzo źle odbić na całej rodzinie. Poza tym to może być bardzo wychowawcze, jeśli pokażecie, że jak są problemy to trzeba się do nich przyznawać i wspólnie je rozwiązywać

TakaOna100 dziękuję za słowa, lecz nie widzę potrzeby uświadamiać synów (13,14) ponieważ istnieje duże prawdopodobieństwo utraty szacunku do ich Matki, a tego nie chcę. Taki wiek, że mogą nie zrozumieć.

Dragomir Odpowiedz

Każdy zasługuje na jedną szansę. Postąpiłeś szlachetnie i cieszę się, że kochasz swoją żonę. Jeżeli jednak ta sytuacja niczego jej nie nauczy, odejdź od niej.

Dragomir, masz rację i zgadzam się z Twoją opinią. Cała ta sytuacja dużo Nas nauczyła, zmieniła podejście do samych siebie i naprawiła Nasze relacje. Oboje bardzo ciężko pracowaliśmy nad tym, aby wyjść z tego kryzysu zachowując wzajemny szacunek. Ja przestałem być taki zero jedynkowy, zacząłem liczyć się że zdaniem żony i "mieszać" pomysły. Żona za to ufa mi bezgranicznie i wiele spraw jest tylko po mojej stronie, ale to akurat jest ok.

karolyfel Odpowiedz

To teraz żona cię zostawi, bo zdziadziałeś.

Dodaj anonimowe wyznanie