Mam 25 lat i zawszę drwiłam z programów typu: „Trudne sprawy”, romantycznych komedii (szczególnie polskich), śmieszyły mnie wyznania i druzgocące problemy moich znajomych i ich. W życiu nie miałam faceta, miewałam przelotne romanse, jakieś niezobowiązujące klimaty. Jak mi się ktoś spodobał, to zaraz sobie układał życie z inną i jak w telenowelach układało im się bajecznie. Nie miałam z tego powodu dramatów ani deprechy. Życie przyjmuję na klatę jakie jest. Mam cudownych znajomych, których znam ponad połowę życia. Imprezujemy razem do upadłego, podróżujemy i znamy się jak łyse konie. Jednak złośliwa karma zawsze wraca. Los zawsze robił sobie ze mnie jaja. Ale teraz przegiął.
Zakochałam się ni stąd, ni zowąd w swoim wieloletnim koledze. Kurna, aż wstydzę się o tym pisać... Scenariusz jak z marnego filmu dla nastolatek. Nie ma szans na nic, bo on ma dziewczynę, a ze mną rozmawia jak z kumplem. Od żartów, po rozmowy o sraniu. Nic z tego nie będzie, ja próbuję walczyć ze sobą i jestem w czarnej d... Widujemy się co najmniej dwa razy w tygodniu i robi się mało fajnie.
Opowieść jak z Bravo... No cóż, wygadałam się, idę dalej być „kolegą”.
Dodaj anonimowe wyznanie
E tam, to nie trudne sprawy, a zwykła historia życiową jakich wiele. W trudnych sprawach obiekt Twoich westchnień zapłodnił by Twoją matkę lub siostrę.
I okazaloby sie ze ich dziecko jest czarne. Podejzewalby zdrade a potem okazaloby sie ze to jego matka puscila sie z Murzynem a rasa przeskoczyla jedno pokolenie.
A kto by chciał być z laską która chla aż padnie a potem opowiada o kac-kupie.
Hmm, może po prostu celujesz w niewłaściwą kategorię facetów. Albo jest coś w Tobie takiego, że widzą Cię jako materiał na niezobowiązujący seks, a nie związek. Wiesz, może to i jest nie fair, bo jest równouprawnienie, ale to prawda, że zazwyczaj faceci mają instynkt zdobywcy. To dobrze, jeśli obydwu stronom zależy, ale skoro tak bardzo chcesz miłości, to może po prostu za bardzo się starasz i to Ty za nimi gonisz? Mogę zgadywać, ale tak to pachnie, po tym co piszesz, że chcesz związku, a go nie dostajesz.
A jeśli chodzi o tego wieloletniego kolegę, to może przykre, ale jeśli nie potrafisz się odkochać, moim zdaniem nie ma innego wyjścia, jak niestety zerwać kontakt. Chyba, że czujesz, że potrafisz traktować go znów, jak kumpla, ale może być z tym ciężko. On nie jest tu niczemu winien, ale skoro masz się teraz męczyć, to nie ma sensu. Pewnie on nadal widzi Cię jako kumpelę, a jeśli z jego strony nic nie iskrzy, to raczej nie ma to szans. Nawet jeśli uważa Cię za ładną, to jeśli przypnie się komuś pewną kategorię, ciężko drugiej stronie to zmienić, a na pewno nie stanie się tak na zawołanie.
Czasami, kiedy chcemy czegoś za bardzo, to nie ma prawa się to udać. Może wyluzuj, nie oczekuj związku i wtedy właśnie ktoś Cię zechce na stałe. A przy tym staraj się podnieść swoja atrakcyjność, nie tylko fizyczną, ale taką ogólną. Poczujesz się pewniej, a pewność siebie wpłynie na Twoje relacje z ludźmi.
Mamę oszukasz, tatusia oszukasz, ale życia nie oszukasz...