#XO1WQ

Mój dziadek miał na imię Franciszek, jak święty Franciszek z Asyżu, patron m.in. zwierząt. Dziadek był bardzo łagodnym człowiekiem, w przeciwieństwie do swojej żony, temperamentnej babki. Wiadomo, dziadzio miał swoje wady – kto ich nie ma! Ale oprócz upodobania do alkoholu czy bujania w obłokach był po prostu dobrym człowiekiem. Tak zwyczajnie dobrym. A wiecie, skąd wiem? Podobno zwierzęta wyczuwają ludzi. I wyczuwały też dobro mojego dziadka.
Nie będę wspominała o tym, że każdy kolejny pies, który pojawiał się w ich domu, był mu całkowicie wierny i gdy tylko dziadek był na dworze, nie odstępował go na krok. Z kotami tak samo. Dziwne, prawda? Koty chodzą własnymi ścieżkami, a tu proszę, łaziły za moim dziadkiem. Najlepsza jest jednak historia, kiedy to dziadek wrócił po pijaku do domu, a babcia nie chciała go do niego wpuścić, dlatego chcąc nie chcąc poszedł spać tam, gdzie było równie ciepło – do stajni. Położył się na ziemi tuż przy koniu, który przestał całą noc na trzech nogach, bo dziadek przesunął się w pewnym momencie i koń nie chciał go przygnieść. Koń, Misiek, wiele razy przywoził też pijanego dziadka do domu – sam, intuicyjnie, znał drogę. Mądry zwierz, nienawidził pijaków, bo był bity przez poprzedniego właściciela, alkoholika. Nie znosił podpitych jegomościów, z wyjątkiem dziadka Franka. Najwyraźniej czuł, że to dobry człowiek. I jeszcze ostatnia sprawa. Po śmierci dziadka pies, taki łańcuchowy, wył co noc przez kilka tygodni.
I mówcie co chcecie, ale ja wierzę, że mój własny prywatny Franciszek był prawdziwym przyjacielem zwierząt. I oczywiste, był tak samo dobry dla ludzi. Imiona mają moc.
Dragomir Odpowiedz

Moc to miał bimber, który dziadek popijał w ukryciu. Życie z alkoholikiem jest trudne i dziś by babcia po prostu się z nim rozwiodła, ale kiedyś rozwód w rodzinie był gorszy niż pijaństwo. Ale fakt, zwierzęta mają swoje preferencje. W mojej rodzinnej wiosce był taki jeden alkoholik. Kawaler, chyba nigdy się nie ochajtał. Był z niego poczciwina, ale aż go telepało jak nie wypił. Łaziły z nim razem wszystkie okoliczne psy, a jak on był w sklepie to one czekały na niego przed sklepem. To były czasy kiedy na picie na terenie sklepu przymykało się oko na lokalnych meneli. Od lat już nie żyje, wódka wszystkich położy, nawet najmocniejszych.

HansVanDanz Odpowiedz

Dobry chłop, tylko alkoholik. Ważne, że psy go lubiły.

coztegoze2

Wychodzi, że psy ważniejsze niż babcia.

Econiks Odpowiedz

Świetny przyjaciel zwierząt trzymający psa na łańcuchu.

ZdesperowanaJestem

To samo chciałam napisać. Masakra

Dragomir

No teraz to wiadomo, to są psynki i psurki. Jednak kiedyś czasy były inne. Jakbyśmy się jeszcze wcześniej przenieśli w czasie, to jeszcze w XIX wieku w Ameryce, strażnika demokracji, to Murzyni byli na łańcuchu. Zaś co do niewolnictwa, to do dziś to zjawisko występuje w Afryce lub krajach muzułmańskich.

Econiks

Ale nikt kto trzyma murzyna na łańcuchu nie jest nazywany przyjacielem murzynów. Odpowiedź od czapy.

coztegoze2 Odpowiedz

Taki dobry był ten dziadek, że jak był pijany to babcia go do domu nie chciała wpuścić, bo albo by ją lał po pijaku albo by seksu chciał. I tyle z romantyzowania alkoholizmu.

TakiTen Odpowiedz

Z tym ze zwierzeta potrafia wyczuc dobrych ludzi to bujda na rysorach. Poprostu w 90% przypadkow odwdziecaja sie tym co same otrzymuja, co w przyapdku wlasciciela coje karmi i sie niemi opiekuje nie jest trudne. Natmost nie maja magicznego radaru ze ten to jest dobry a ten czlowiek zly. Znam naprawde paskudnych ludzi ktorych zwierzeta uwielbiaja.

Masakrator999 Odpowiedz

Kiedyś wylądowałem w jakiejś stajni, czy tam szopie po dopalaczach i jakiś żul tam spał, a obok niego stał trójnożny koń. Do dzisiejszego dnia myślałem, że halucynacje wjechały mi na banię, ale dziękuję, że uświadomilaś mi prawdę tym wyznaniem.

Dodaj anonimowe wyznanie