#iVsjK

Jechałam wczoraj autobusem na spotkanie z przyjaciółką. Gdy już wysiadłam na przystanku, na którym się z nią umówiłam, zaczepiła mnie starsza pani i poprosiła o pomoc w poniesieniu toreb z (jak sądziłam) zakupami. Twierdziła, że nie może dźwigać i wskazała na drugą stronę ulicy jako kierunek, gdzie miała iść. Pomyślałam – OK, przyjaciółki jeszcze nie ma na przystanku, do umówionej godziny spotkania zostało jeszcze 5 minut, a przez ulicę mogę ponieść tej pani torby, w końcu to tylko chwilka i zrobię coś pożytecznego, zamiast siedzieć na ławce i czekać. Zgodziłam się i to był poważny błąd.

Gdy już przeszłam z panią przez ulicę, niosąc jej (wcale nie tak ciężkie) torby, pani zaczęła mnie zmuszać do niesienia ich dalej. Od ulicy przez bloki, obok biblioteki i szkoły. Coraz dalej od mojego przystanku i coraz bliżej do godziny spotkania z przyjaciółką. Ale nie myślcie, że droga minęła nam na miłej pogawędce lub chociażby w ciszy, o nie. Pani zaczęła opowiadać niestworzone historie (trochę jakby była nienormalna), nachalnie prosiła, żebym powiedziała, gdzie mieszkam, bo ona ma remont i chce się u mnie kąpać (!). Kiedy wykręcałam się, że nie mogę, bo właśnie dziś idę nocować u znajomej, ona spytała, czy może się wykąpać u mojej przyjaciółki! Stwierdziłam, że jeśli pójdę z nią choćby o krok dalej, będzie jeszcze gorzej. Kiedy podprowadzałam ją pod klatkę jej bloku, zapytała jeszcze, czy dam jej pieniądze, udawałam, że nie mam. Kazała mi jeszcze zanieść jej torby na górę pod jej mieszkanie, ale byłam spóźniona na spotkanie 15 minut. Mówiłam, że muszę już wracać, a ona, że pójdzie ze mną i zapyta mojej przyjaciółki o tę kąpiel. Wcisnęłam jej, że idę jeszcze do lekarza, zostawiłam torby na ławce obok klatki i oddaliłam się jak najprędzej.

Przyjaciółka na szczęście zrozumiała powód mojego spóźnienia, bo jak się okazało, miała podobną historię prawdopodobnie z tą samą kobietą. Owa pani mieszka bowiem niedaleko mojej przyjaciółki i jeśli to ta sama osoba, to nie był to pojedynczy epizod. Moja przyjaciółka też została poproszona o niesienie toreb przez starszą panią, niestety w upale i z obtartymi do krwi stopami od butów. Pani odmowy nie uznawała, a że przyjaciółka jest altruistką, to stała się tanią, przepraszam, darmową siłą roboczą. Zaniosła jej te torby aż pod drzwi mieszkania.

To przykre, bo takie sytuacje jednak zniechęcają do pomocy.
PuszystaAlpaka Odpowiedz

Babka zdecydowanie ma problemy psychiczne, może jest typowym "dejem", natomiast warto też popracować nad asertywnością, dla siebie. Nie trafia grzeczna odmowa? Odłożyć torby i pójść w swoją stronę. Względnie od razu "nie mogę, spieszę się".

bazienka Odpowiedz

co to znaczy "pani odmowy nie uznawala"? stawiasz siatki na ziemi i odchodzisz
troche asertywnosci

ohlala Odpowiedz

Chęć niesienia pomocy musi być niewielka, skoro wystarczy spotkanie z osobą niestabilną psychicznie, ale ogólnie niegroźną, aby ją stracić.

GardenTiger Odpowiedz

przecież nie sprzątałaś jej mieszkania i nie gotowałaś obiady tylko zanioslać torby. krzywda się nie stała, kobiecie pomogłaś. niezależnie czy jest chora psychicznie czy nie - przecież można komuś pomóc bezinteresownie

Cystof

Bezinteresownie, spoko. Własnym kosztem i wbrew sobie, nie spoko.

GardenTiger

Cystof oczywiście, masz rację. ale czasem ludzie są bardzo przewrażliwieni na swoi punkcie. z pewnością była to niekomfortowa sytuacja. Jeśli własnym kosztem i wbrew sobie - to zawiódł charakter tej osoby. sama pewnie też był nie umiała odmówić.. a może miałabym okazję do poćwiczenia swojej asertywności

Dodaj anonimowe wyznanie