Nie mam siły żyć. Wszystko robię, bo muszę. Mieszkam w domu, niby na pozór normalna rodzina. Mam młodsza siostrę (7 lat), mamę, tatę. Ale w domu matka potrafi mi zrobić awanturę o nic. Przykład? Ostatnio kupiliśmy cioci prezent i kazała mi oderwać z torby METKI. Oderwałam metki. Chwile później straszna awantura i krzyki. Dlaczego? Bo oderwałam metki. Ponieważ uroiła sobie, że powiedziała „ceny”. Tak się na mnie darła, że się popłakałam. Dusiłam się łzami, w momencie kiedy ona wrzeszczała, jaka to ja bezmyślna jestem i że nie ma ze mnie żadnego pożytku. Jak zobaczyła, że płaczę, to kazała mi się zamknąć oraz zejść jej z oczu i powiedziała, że jak jeszcze raz zapłaczę, to będę „miała przej***ne”. Nigdy nie usłyszałam od niej przepraszam, po żadnej kłótni. Zawsze ja byłam winna. Do tego dochodzą problemy w liceum, obgadują mnie za plecami, nie mam tam żadnych przyjaciół, boję się tam przychodzić. Na samą myśl chce mi się płakać. Doprowadziła mnie już do takiego stanu, że jak słyszę trzask drzwi, podniesiony głos lub trzask butelki, wzdrygam się, oczy mi się szklą i serce mi bije, jakbym przebiegła maraton. Chcę jej powiedzieć, jak się czuję, że chcę do psychologa, ale boję się, że mnie wyśmieje jak zawsze. „Oj tam, prawdziwe problemy będziesz miała w pracy”. Ale ona nie widzi, że to przez nią. Uważa się za świętą.
Jeżeli ktoś ma pomysł, jak powiedzieć jej o tym, że potrzebuję pomocy psychologa, proszę napiszcie.
Bardzo dziękuję za wszystko.
Dodaj anonimowe wyznanie
Psycholog szkolny. Tylko wyraźnie zaznacz żeby nie informował twoich rodziców, bo w tej sytuacji nie będą żadnym wsparciem.
Zadzwoń na infolinię dla dzieci 116 111, jeśli masz zaufanie do pedagoga w szkole to udaj się do niego, a może masz jakąś ciocię czy starszą kuzynkę, z którą mogłabyś pogadać.
Mamie możesz zostawić np. list, taki od serca. Napisz co czujes gdy na Ciebie krzyczy, co czujesz idąc do szkoły, jak chciałabyś żeby wasze relacje wyglądały. Będzie mogła go sobie na spokojnie przeczytać i przeanalizować
Myślę, że pomysł z infolinią jest bardzo dobry. Może autorka ma jakąś dorosłą ciocię, no chyba że ma dorosłą kuzynkę którą lubi żeby pogadać o sytuacji. Myślę, że taki życzliwy dorosły byłby tutaj dobry żeby stanąć po jej stronie i porozmawiać z jej rodzicami, że dziewczyna potrzebuje pomocy i że tak nie może być w domu. Bo tak nie można traktować swoich dzieci. To przemoc psychiczna.
Co do „prawdziwe problemy będziesz miała w pracy” - g*wno prawda. Nie będziesz zmuszona pół dnia spędzać z ludźmi, którzy Cię obgadują, a drugie pół z takimi, którzy się na Ciebie drą i Cię poniżają. Jeśli będziesz chciała mieć spokojne życie to takie będzie. Nie mów matce, że potrzebujesz psychologa, bo jak widzisz ona Ci w tym nie pomoże. Spróbuj szukać pomocy u kogoś innego. Jakiejś babci, zaufanej nauczycielki, może starszej koleżanki.
Od matki nie dostaniesz wsparcia. Nawet takiego, że potrzebujesz iść do psychologa. Nie dostaniesz. Jesteś dla niej słabą, mierną istotą. Boli, ale tak to wygląda.
Jesteś jeszcze dzieckiem, więc nie moze Cię wyrzucić z domu. Zacznij ją traktować z wzajemnością. Tak samo jak ona Ciebie. Zdobądź się na bunt i go przeprowadź. Najważniejsze to zmień płacz w gniew - to nie jest trudne. Jak tylko matka zaczyna krzyczeć na Ciebie to w myślach powtarzasz obelgi na jej temat, zaczynasz w myślach krzyczeć na nią, używasz przekleństw, aż rozgrzeje Cię emocja zwana złością. Z kazdym dniem będziesz widzieć, że zaczyna Cię denerwować sama jej obecność. Zaczynasz odburkiwać w odpowiedzi, milczeć kiedy każe Ci się odzywać, odchodzić do swojego pokoju jak masz dosyć słuchania co mówi. Każe Ci oderwać metkę, odburknij 'sama se to zrób', pokrzyczy na Ciebie tak samo jak byś to zrobiła i byłoby zle. Rób zawsze przeciwne zachowanie niż oczekuje. Doprowadź ją do szału.
Co masz do stracenia? I tak Cię mama nie szanuje, i tak nie macie relacji. I tak nie ma miejsca na normalną rozmowę.
A uwierz, więkoszość z nas przeszła ten etap buntu, denerwowania rodziców, robienia im na złość. A potem ma się z nimi zwykła dobrą relację. Bo tak to wygląda w zyciu.
To nie jest prawda, że rodzic może "za dzieciaka" robić wszystko: drzeć się, poniżać a potem będziesz mieć dobrą relację z nim. Dobre relacje się buduje i to jest rola rodzica a tu tego budowania nie ma. Owszem, można mieć jakąś relację jako osoba dorosła jeśli się chce, ale ludzie się nie zmieniają gwałtownie, bo dziecko dorosło. Zazwyczaj taki rodzic będzie twierdził, że takie sytuacje nie miały miejsca i się będzie wybielał. Nie ma obowiązku utrzymywania relacji z rodzicami, którzy stosują przemoc czy to psychiczną czy fizyczną.