Byłam parę dni temu z koleżanką na PKP. Ja jak zawsze musiałam iść kupić coś do picia. Okazało się, że po tym, jak wrzuciłam pieniądze do automatu, to ani picia, ani niczego nie dostałam, bo automat się zepsuł. No to szybko biorę numer i dzwonię na infolinię. Odbiera pan X. Ogólnie bardzo miły facet, wysłał ekipę. No i ci przyjechali, ochrzanili mnie, że zepsułam automat (!), nie zwracałam zbytnio na to uwagi, ale cały czas mówili niemiłe rzeczy. Po tym, jak skończyli, zapytałam: „Czy mogłabym odzyskać moje pieniądze lub dostać to picie?”, na co panowie mnie wyśmiali i pojechali.
Zadzwoniłam jeszcze raz do pana X i mu całą sytuację opisałam, a on poprosił, bym podała swój adres. No okej, jak potrzebuje, to luz.
Przed chwilą do mojego domu przejechał X oraz tych dwóch pracowników. Oni zaczęli mnie przepraszać, a potem dali cztery kartony napojów i przekąsek, takich z automatów. Okazało się, że pan X po tym, jak wrócili, ochrzanił ich i postanowił mi to zrekompensować. :)
Dodaj anonimowe wyznanie
Rozumiem, że nie byłaś na tym PKP, żeby pojechać gdzieś pociągiem, a jeśli tak, to musiał mieć kilka godzin spóźnienia. A tak w ogóle, podawanie swojego adresu jakiemuś randomowemu facetowi po drugiej stronie telefonu jest co najmniej głupie, idiotyczne, nieodpowiedzialne itp.
Ale no okej, jak ktoś Ci wjedzie na chatę, jak będziesz sama, no to luz.
Mogła odprowadzać koleżankę.