#yqh6n
Po zjedzeniu zupy i sałatki u nich przez trzy dni źle się czułam. Biegunki, przelewanie w brzuchu, senność, chwilami prawie mdlałam.
A przecież pytałam, czy te dania na pewno są w 100% bezglutenowe.
Przecież wystarczy, że doda się przyprawę, która może zawierać gluten i dla mnie, osoby chorej, to ból i cierpienie.
Zapewniali, że na 100%. Głupia, bo zaufałam.
Po tym, jak poczułam się lepiej, złożyłam skargę do sanepidu.
Po paru tygodniach okazało się, że knajpkę zamknięto.
Niestety moi sąsiedzi strasznie ubolewają i ostatnio wywiązała się między mną a moimi znajomymi taka rozmowa:
A: Tak fajnie w końcu było mieć blisko jakąś knajpkę, nawet wegańską, do centrum daleko, to się nie opłaca jechać i stać w korkach.
JA: No szkoda. Może mieli za mało klientów, dlatego zamknęli?
A: No co ty!! Rozmawiałam z kelnerkami nie raz, tyle ludzi mieli, że nawet się nie spodziewali. No ale nic dziwnego, jak najbliższa pizzeria jest w innej dzielnicy.
Ja: No szkoda.
A: Nawet dla ciebie były tam dania. Jedyne takie miejsce w okolicy, i je zamknęli. Pewnie konkurencja była zazdrosna i na nich doniosła, więc knajpę zamknęli. Co ci ludzie mają w głowach? Porażka.
Oczywiście jak najszybciej chciałam zakończyć rozmowę.
Wiem, że ta knajpka była jedyną w okolicy i miała spory ruch, jednak zagranie właścicieli nie było fair.
Jeśli nie wiedzą czym jest żywność bg, nie powinni mieć jej w ofercie.
Trochę mi szkoda znajomych, bo wiem, że lubili się tam spotykać.
W sumie to trochę głupio wyszło.
I nikomu o tym nie powiem, bo zjedzą mnie na osiedlu.
Z drugiej strony uważam jednak, ze dobrze się stało.
Bardzo dobrze zrobiłaś.
Podejrzewam, że chcieli zarobić na ludziach, którzy glutenu nie jedzą "bo modne". Tamci kłamstwa by nie wyczuli, bo nic im by się nie stało. No ale trafiło na Ciebie, Autorko
Jeżeli chcieli zarobić na takich osobach to i tak jest to niemoralne. Najbardziej na świecie gardzę ludźmi którzy zarabiają kosztem innych (po tym jak sama takiego wykorzystania doświadczyłam, pewna baba zgarnęła sobie kasę i sławę kosztem mojego zdrowia psychicznego i emocjonalnego).
Dobrze zrobiłaś, oszustów trzeba tępić.
Ja pamietam miła sytuacje, gdzis zamówiłam hamburgera w krowarzywach i chciałam spróbować jak smakuje coś bez glutenu, Wiec wzielam bułkę bezglutenowa + jakiś kotlet. Po jakimś czasie podeszła do mnie kelnerka z pytaniem czy na pewno mogę ten kotlet, bo on zawiera gluten i czy może chce mieć taki bez
Miałam tak w restauracji kiedyś. Mam celiakie i jak usłyszałam coś takiego tyle, że o pizzy, to poryczałam się na miejscu. Cała dieta i odratowane jelita poszła na marne, nie mówiąc o samopoczuciu potem
Nie zazdroszcze. Teraz nawet jak kupuje się suszoną bazylie to na opakowaniu, w składzie, jest napisane, że może zawierać gluten.
To takie ubezpieczenie, żeby nikt ich nie posądził o nic.
Żeby mieć gwarancję, że danie będzie gf, knajpa musiałaby mieć osobną kuchnię do przygotowywania tych dań. Dlatego jeśli ktoś ma silną celiakię, to niestety musi się liczyć z tym, że właśnie o ten szczegół musi w knajpie oferującej opcje gf zapytać, bo to, że oni celowo nic z glutenem do potrawy nie dodadzą, nie daje pewności, że go w niej nie będzie :/
Bardzo dobrze zrobiłaś. Podziwiam Cię za odwagę.
To teraz ma się przejebane na osiedlu za przyczynienie się do zamknięcia wegańskiej knajpy? Kiedyś się dostawało kosę za zły szalik.
popieram cię
Ja rozumiem, że osoby wydziwiająje z eko jedzeniemi by być treny mogą denerwować, ale moja przyjaciółka po podobnej sytuacji znalazła się w szpitalu z podejrzeniem skętu jelit
Przepraszam, ale to że te osoby denerwują wcale nie usprawiedliwia do zarabiania oszukując ich, to jest podłe i niemoralne.
Czy chociaż przez moment wzięłaś pod uwagę że to mógł być jednorazowy błąd ? Próbowałaś wyjaśniać ?
Skoro reklamowali danie jako bezglutenowe -> musieli założyć że czasem przyjdzie faktycznie do nich ktoś z celiakią (nie te oszołomy co to tylko bezglutenowe żywienie - mimo że nie są tym 1% społeczeństwa chorującym na to) -> podając im dania z glutenem zrobią im jesień średniowiecza w układzie pokarmowym.... jeśli choć minimalnie się znali na jedzeniu - nie mogli tego nie wiedzieć i spodziewać się że to przejdzie bez echa...
Jakby to byl jednorazowy blad to sanepid by nie zamknal knajpy ;) Widocznie musialo wiecej niejasnosc byc.
to nie są żarty. Moja znajoma jest tak silnie uczulona, że zjedzenie chociażby okruszka doprowadza ją niemal do śmierci. Gdyby zjadła troszkę więcej już by jej nie odratowali...