#FMKLW

Opiszę Wam, czego ostatnio doświadczyłem i nie tylko. Pracuję w sporcie i uczę dzieci oraz młodzież, a nawet osoby dorosłe po 50-tce. Każdego dnia przychodząc po południu na zajęcia, widzę z jakimi problemami moi podopieczni muszą się zmagać każdego dnia. Wygórowane wymagania rodziców, komentarze ze strony rówieśników, wzajemne obgadywanie itd. Coraz większa ilość z tej młodzieży ma problemy psychologiczno-psychiatryczne gdyż nikt z nimi nie rozmawia. Mam wrażenie, że psycholodzy w ich szkołach są tylko do picia kawusi, a rodzice zamiast pilnować i wychowywać swoje pociechy są zabiegani i przejmują się tylko sobą.

Sam jestem po 30-stce, jakoś udaje mi się żyć w miarę godnie, a to czasem w naszym kraju nie łatwe. Jak każdy mam swoje problemy, jedne mniejsze drugie większe. Lecz strasznie irytuje mnie to że codziennie rano muszę przywdziać maskę "uśmiechu", założyć zbroję "zrozumienia", i zabrać ze sobą tarczę "wsparcia" i miecz "wiary we własne możliwości", wszystko po to by dać "moim" dzieciakom wiarę w siebie, by miały miejsce w którym mogą czuć się swobodnie tak by przebierając się w szatni przed zajęciami mogły zostawić w niej wszystkie swoje troski i problemy. Wiem, że codziennie muszę dać z siebie 120% by ich podtrzymać na duchu, wesprzeć dobrym słowem i dać im przykład a niekiedy i posłużyć radą. Na szczęście na ten moment się to udaje całkiem nieźle, z czego jestem zadowolony.

Jednakże... W środku siebie czuję, pustkę, brak celu, brak szczęścia, spełnienia, dopadła mnie szara codzienność, samotność. Moje życie jest monotonne, a niestety brak kogoś obok nie pomaga w powyższych problemach. Czuję, że zdecydowanie jest więcej osób które biorą ode mnie energię niż ją dają. Coraz częściej się zastanawiam co daje mi siłę i motywację by dalej iść do przodu. I nie wiem skąd taka siła się we mnie znajduje. Zawsze mimo przeciwności losu jakoś się udawało, może to ten u góry ma nade mną piecze. Nie wiem. Za to wiem, że beze mnie wiele młodych osób na początku swojej drogi życiowej może zbłądzić ale zawsze mogą przyjść i się wyżalić, zapytać o radę słowem "co trener by zrobił?". Nie wiem ile wytrzymam ale moi drodzy, pamiętajcie, że Ci młodzi ludzie patrzą na nas i skądś muszą brać wzór i przykład.

Wszystkiego dobrego dla Was wszystkich i pamiętajcie, po burzy zawsze przyjdzie słońce :)
Cystof Odpowiedz

Do wszystkich mówiących "hurr durr, kiedyś też było ciężko ale ludzie dawali radę!!!"

Usiądźmy w kółeczko i zastanówmy się czy pokolenie 40-50 latków, ich ignorowane traumy, powszechny alkoholizm, nikotynizm, depresje i zwłaszcza wśród panów powszechne samobójstwa mogły mieć wpływ na to że ich nie nauczone zrozumienia i radzenia sobie z emocjami dzieci, nie rozumieją i nie radzą sobie z emocjami.

Jakieś pomysły?

Czy to może być jakoś powiązane?

Hmmm....

Czaroit

Cystof.
Otóż to. Podobnie ma się rzecz, gdy ktoś mówi: bicie dzieci jest potrzebne, mnie mama biła i dzięki temu wyrosłem na ludzi!
Po czym patrzysz na delikwenta, a ten nadużywa alkoholu, ma stany lękowe, jest agresywny, zamknięty w sobie, boi się bliskości itd.
No faktycznie, wyrósł na ludzi...

Econiks Odpowiedz

Jeśli chodzi o presję rodziców, obgadywanie i inne problemy, to były zawsze w naszych czasach też i od tamtej pory nic się nie zmieniło jeśli chodzi o psychologów szkolnych. Tylko kiedyś nikt się nad problemami psychicznymi nie rozdrabniał.

Czaroit Odpowiedz

Największą potrzebą emocjonalną dzieci, kompletnie niezrozumianą i ignorowaną, jest potrzeba więzi z opiekunami. Tyle, że rodzice, którzy nie mieli jej z własnymi rodzicami, nawet nie rozumieją, czym ona jest. Nie tylko nie wiedzą, jak ją zbudować. Oni nawet nie wiedzą, że POWINNI to zrobić! A potem mają pretensję, gdy nastolatek ma ich w dupie, gdy ważniejsi są dla niego znajomi, gdy o niczym im nie mówi. I dawaj narzekać, jaki ten dzieciak zły, jak go koledzy zepsuli...

Brak więzi z rodzicami to największy dramat dzieci. Które głodne połączenia próbują go nawiązać z rówieśnikami, nauczycielami, trenerami. Z kimkolwiek.

Zainteresowanym tematem polecam 2 fenomenalne książki: Gabora Mate "Więź. Dlaczego rodzice powinni być ważniejsi od kolegów, oraz "W głębi kontinuum" Jean Liedloff. Obie pozycje pokazują tę samą kwestię, ale z dwóch punktów widzenia - w pewien sposób uzupełniając się wzajemnie. Jak dla mnie to lektura obowiązkowa dla rodziców. I każdego, kogo interesują kwestie społeczne oraz rozwój własny.

Autorze. Takie ciągłe dawanie wyjaławia, jeśli nie bierzemy nic w zamian. Zatem zastanów się, czemu nie czerpiesz radości i przyjemności z kontaktów z tymi dzieciakami? Czemu nie pozwalasz na przepływ w dwie strony? Myślisz, że te dzieci nie mają nic do zaoferowania? Że to pasożyty, które potrzebują tylko brać? Błąd. Dzieciaki, nawet te bardzo skrzywdzone i głodne miłości, nie tylko potrafią hojnie i bezwarunkowo obdarowywać. One wręcz potrzebują tego do prawidłowego rozwoju!

Popatrz w to, co te dzieci chcą Ci dać. One też mają wiele miłości, radości i piękna do zaoferowania. Wpuść to do swojego życia, dla dobra Was wszystkich.

Megg16 Odpowiedz

Niby jak coraz większy % młodzieży z problemami psychicznymi miałby wynikać z powodów, które tu podałeś? 20-30 lat temu do szkolnego psychologa/pedagoga nikt nie chodził. Rodzice pracowali w polu a później ogarniali dom, niewiele mieli czasu dla dzieci, których mieli całą gromadkę. Dzisiejsze dzieci są po prostu koszmarnie nieprzystosowane i z kompletnie niczym sobie nie radzą.

Selevan1 Odpowiedz

Też to widzę. I nie dziwi mnie, że coraz więcej nastolatków cierpi na różne choroby psychiczne.

niemadlamnieloginu Odpowiedz

Ostatnio mam jakoś podobnie. Daj znać, jeśli chciałbyś pogadać tak po prostu.

A poza tym brzmisz jak fajny, dobry człowiek i życzę ci wszystkiego dobrego. Dzieciaki mają szczęście, że trafiły na ciebie :)

CentralnyMan Odpowiedz

Ze szkolnymi psychologami najczęściej jest tak że tylko pogarszają problemy uczniów, w dniu całą szkoła się dowiaduje jaki dana osoba ma problem

ingselentall Odpowiedz

Pamiętaj, po burzy zawsze przyjdzie słońce.

upadlygzyms

Ale nie, jeśli jest to burza śnieżna, zimą, za kołem podbiegunowym.

Dodaj anonimowe wyznanie