#RPr2l

Różnie o szefach mówią, ale ja swojemu nigdy tego nie zapomnę.

Miałem zły czas, gdy z moją Mamą zaczęło dziać się naprawę źle. Zacząłem pić.
Były dni, że w pracy byłem sam dla siebie. Czyli siedziałem przepisową ilość godzin. I  zacząłem kupować w takie właśnie dni poranne piwo.
Ktoś to jednak zauważył i doniósł szefowi.
Ten się pojawił nad ranem z moim wnioskiem urlopowym w ręce i dał wybór: idę do domu i on o tym zapomina albo będę miał problemy na poziomie co najmniej policji.

Mama nie żyje już 6 lat, a ja się trzymam.
Dodaj anonimowe wyznanie