#FW2kZ
Nawet nie zdawałem sobie sprawy, że nie trzeba być mega wysportowanym, żeby się obronić, bo sama masa robi swoje. Kiedyś, gdy podszedł do mnie i zaczął mnie popychać i pluć, nie wytrzymałem i go odepchnąłem. Typek momentalnie leżał na ziemi, z przerażeniem w oczach. Prawie się poryczałem ze szczęścia, bo generalnie mógłbym powiedzieć, że to była moja pierwsza wygrana w walce w życiu (jakoś rozwiązania siłowe mi nie po drodze).
Typek już nigdy potem do mnie nawet nie podszedł. Jak mijaliśmy się na korytarzu, to nawet mimo że ja bałem się jak diabli, żeby znów się do mnie nie dopieprzył, on obchodził mnie szerokim łukiem.
Taki to był z niego odważny cwaniak.
Masa robi swoje i czasem kończy się to o wiele gorzej. Za moich czasów taki otluszczony grubas , nie żaden atleta , walnął swojego prześladowcę w plecy i złamał mu kręgosłup. Na szczęście rdzeń kręgowy nie był przerwany a grubas miał nieposzlakowaną opinię więc tylko został usunięty ze szkoły. A właściwie po tygodniu przeniesiony do innej.
No cóż. Szkoda dzieciaka, bo pewnie z takiego domu wyszedł, że trudno było wyjść na ludzi, ale jednak lepiej, że to prześladowcy zrobiono krzywdę zanim on zrobił ją porządnej osobie...
Dostał solidną lekcję pokory. Przyda mu się w życiu.
Tylko znowu : gdzie byli nauczyciele wcześniej? Musiała stać się krzywda, żeby zareagowali? Najpierw ktoś się znęca, a jak ofiara się obroni, to ofiara ponosi konsekwencje, a ten znęcający się jest poszkodowany.