Sosnowiec. Wracam z dzieckiem ze spaceru i pod blokiem, w drodze do klatki, mijam śmietnik, gdzie pogubiony w życiu pan grzebie sobie w poszukiwaniu skarbów. Akurat gdy przechodziłam obok niego, pan zaczął na głos rzucać frazesami, więc odruchowo spojrzałam, a ten nagle odwraca się, trzymając w rękach wielkie różowe dildo, i machając mi nim przed nosem, mówi: „Ja to mam, kurna, szczęście!”.
Z ciekawostek – nie widziałam, żeby je z powrotem wyrzucił :D
Dodaj anonimowe wyznanie
Skoro pierwsze słowo to był Sosnowiec to myślałem, że będzie coś o tajemniczych prastarych kultach, podróżach międzygwieznych, seryjnych mordercach choć może ten pan tak na prawde nie był bezdomnym tylko kosmitą szukającym brakującej części do statku kosmicznego
I znalazł tą brakującą część, to się ucieszył :D
Ciekawe co z tym robi :))
O mamo :D
Jak kiedyś mój kolega powiedział - Sosnowiec, Silent Hill Polski
Sosnowiec. Reszta opowiadania zbędna. :D
A niby czemu? Nie rozumiem o co chodzi z tym Sosnowcem czy Radomiem. Tak samo jak nie rozumiałem o co chodziło z Wąchockiem (przejeżdżałem kilka razy, wiocha jak setki, jeśli nie tysiące innych).
Kiedyś w mojej miejscowości chodził taki obłąkany żul, który cały czas mówił do siebie "mam szczęście", czasami nawet "k..a jakie ja mam je...e szczęście".
Kiedyś widziałem go zapłakanego, siedzącego na chodniku obok rozbitej flaszki. Powiedział ze smutkiem - nie mam szczęścia.
Ciekawe co potem z nim zrobił :D
Sosnowiec
Każdy ma swoje potrzeby.