#Y4yWu
Zacznę może od tego, że jestem zwykłą nastolatką, a w mojej rodzinie nie ma żadnych problemów.
Wczoraj wczesnym wieczorem dowiedziałam się, że rodzice planują przeprowadzkę do większego miasta na drugi koniec Polski. Byłam przerażona wizją pozostawienia przyjaciół i wszystkiego na co sobie zapracowałam, więc poszłam do mamy i starałam się ją przekonać do pozostania w rodzinnym mieście. Niestety rodzicielka nie zmieniła zdania, a ja byłam jeszcze bardziej smutna, więc udałam się do swojego pokoju, aby zadzwonić do przyjaciółki i wytłumaczyć całą sytuację. Biorąc pod uwagę, że gdy będę w pokoju mama może usłyszeć moją rozmowę, postanowiłam wyjść na dach (wychodzę przez okno w moim pokoju), gdzie chodzę zawsze gdy chcę pobyć sama. Siedziałam tam dosyć długo i kiedy mama napisała mi, że zostajemy, to od razu chciałam wrócić do domu.
Kiedy już miałam wstać, usłyszałam paniczne wołanie, więc spojrzałam w dół i zobaczyłam strażnika, który szukał czegoś na dachu. Spanikowany mężczyzna spojrzał na mnie i zaczął wołać, że mam zejść na dół. Nie wiedziałam o co może chodzić, więc posłusznie wróciłam do domu, a tam stali inni strażnicy miejscy. Spanikowana pytam o co chodzi, a oni do mnie co robiłam na tym dachu i czy chciałam skoczyć. Powiedziałam im, że chciałam pobyć sama i nawet nie myślałam, żeby coś sobie zrobić, a oni na to, że zejdziemy na dół i poczekamy na policję i pogotowie. Zdezorientowana poszłam za nimi, a w tym samym czasie mama powiedziała mi, że mogą być przez to problemy.
Po jakimś czasie policja w końcu przyjechała i też pytali, czy miałam myśli samobójcze, a ja oczywiście zaprzeczyłam i najzwyczajniej w świecie się popłakałam. Tak bardzo bałam się, że moi rodzice będą mieć przez to problemy. Potem już wszystko potoczyło się szybko. Przyjechała karetka i badali mnie, a ja byłam tak zestresowana, że ledwo kontaktowałam. Kiedy wszystko się skończyło, nasi sąsiedzi oczywiście zaczęli plotkować, a ja od wczoraj nie podeszłam nawet do okna, mając wrażenie, że wszyscy się na mnie patrzą.
Okazało się, że jakiś sąsiad zauważył mnie na dachu i pomyślał, że chcę popełnić samobójstwo.
Ale czy naprawde zostajecie?
Też mnie to ciekawi xD
Podłączam się do pytania
Ja też się podłączam do pytania
Tak i jest to całkowicie pewne
Nadgorliwosc gorsza od faszyzmu... Sasiad dobrze zrobil, ale te badania itd.
Dobrze zrobił..... Jak ktoś chce sie zabić to jest jego decyzja, a jak nie to tylko mu sie zaszkodzi. Poza tym kto skacze z dachu, skoro ma okno...
Jego decyzja? Jasne. Rodzice, znajomi, bliscy, ich sumienia. Widok, ktory moze zobaczyc kazdy przechodzien. Tylko jego, no tak.
To powiedz mi jak ludzie mają sie zabijać, żeby wszystkim pasowało...?
@DarkPsychopath Proste pytanie. Najlepiej by było przed samobójstwem zerwać kontakt ze wszelką rodziną oraz znajomymi, aby śmierć zabolała jak najmniej. Potem, metody. Najlepsze dla społeczeństwa są:
Utopienie w rzece (jak nikt nie znajdzie ciała, nikt nie będzie miał traumy), powieszenie (wstrząs tylko dla tego kto znajdzie ciało), złoty strzał (to samo), postrzelenie się (to samo), leki nasenne (to samo, ale wysoka szansa na odratownie, nie polecam). Jak się chce to się więcej metod znajdzie.
@Datherd oczywiście, że jego. Zszarpane sumienia rodziny, bliskich itd. to są KONSEKWENCJE, ale sama DECYZJA jest tylko i wyłącznie danej osoby.
A jeśli chodzi o te sposoby zabojstwa - juz kiedyś o tym pisałem na tej stronie. Ludzie którzy rzucają się pod pociąg, albo z dachu są jak dla mnie największymi frajerami. Po co psuć dzień innym ludziom? Chcesz się zabić, to się zabij, twoja decyzja, ale nie mieszaj w to przypadkowych ludzi.
Tez tak uwazam, ten komentarz odnosil sie do skoku z dachu.
Nadgorliwość? Noż kurna, siedzi sobie zamyślona nastolatka na dachu, to wystarczy ją na dół ściągnąć, czy jak? Nie zajmiesz się tym, powiedzą znieczulica. Chyba normalne, że musi się tym zainteresować i policja, i lekarz.
Dokładnie nadgorliwość. Zakładam, że to osiedle domków jednorodzinnych i jeżeli jest wyjście na dach z pokoju to było to pierwsze piętro. Połamałaby nogi, ale zabić się z takiej wysokości to musiałby być skok na główkę.
A naprawdę problem to byłby gdyby sąsiad najpierw zawołał i zapytał, czy wszystko okej?
A teraz wyobraźcie sobie, że sąsiad pyta czy ok, dziewczyna odpowiada ze tak a potem się rzuca z tego dachu. Nie przewidzisz co taki człowiek na dachu ma w głowie, wiec moim zdaniem sąsiad zareagował odpowiednio. Również po ściągnięciu dziewczyny z dachu trudno jest wierzyć na słowo - procedura jest taka, że przy podejrzeniu próby samobójczej powinna być przebadana pod kątem psychicznym. I nie jest to nadgorliwosc bo wielu samobójców w żaden sposób nie okazuje wcześniej, że chcą to zrobić. Więc bardzo dobrze, że było dookoła tylu zainteresowanych, kto mógł wiedzieć że nastolatka siedząca na dachu po prostu lubi tam siedzieć?
No i gdzie Ty na drugim końcu Polski znajdziesz takiego troskliwego sąsiada? Zostańcie lepiej w dotychczasowym domu, będzie bezpieczniej. ☺
"Chciałaś się zabić?
A co ja pana córka?"
Skoro nie był to pierwszy raz, bo często wychodziła na dach chcąc być sama, to wcześniej nikt jej nie zobaczył?
Jak dobrze, że mam lęk wysokości i nie chadzam po dachach :D
Mama jak się dowiedziała że chcesz skoczyć wolała napisać ci sms, że zostajecie niż do ciebie pójść, czy chociażby krzyczeć z dołu żebyś nie skakała
Mama nie wiedziała, że tam byłam
Trzeba było jednak skakać
Taak, bez motywu i narażając się na ciężką niepełnosprawność - to jest myśl!
Chyba strażaka, a nie strażnika, dziecko.
Ale jej pojechałeś ouuu
Dobrze napisałam... Chodzi o strażnika miejskiego, a nie o strażaka. Jest różnica.
A potem wszyscy odjechali na różowym jednorożcu po tęczowej ścieżce :O
O nie... Czyli jednak ktoś widział zakończenie tej sytuacji