#b8dli

Kilka lat temu zaczynałam gimnazjum.
Wiecie nowi ludzie, nowy świat. Chcesz się przypodobać.
Więc zaczęło się "że ja tego nie zrobię!? a założymy się?".
I wtedy takie niewinne "denerwuj pana od matematyki" albo "wyznaj panu od matematyki miłość" miało nie zmienić mi życia.

Pan od matmy był najlepszym nauczycielem na świecie. Może trochę nieogarnięty, ale tłumaczył świetnie. Był jednym z tych nauczycieli, który nie wstawiał uwag, ale spokojnie tłumaczył i droczył się z uczniami. Ale niestety w drugiej klasie gimnazjum nas opuścił. Akurat wtedy moje "chyba się w panu zakochałam" podczas zakładu
przerodziło się w coś jakby znajomość. Ostatni miesiąc siedziałam z nim przy biurku i przegadałam.
Zostawił nas w trzeciej klasie, ale dla nikogo tajemnicą nie było w jakim LO teraz uczy.
Wybrałam je. Nie ze względu na niego, ale na kierunek. W sumie myślałam, że nawet nie będziemy na siebie wpadać.

Jak bardzo się myliłam. Przez 3 lata liceum stał się moim najlepszym przyjacielem. Powiernikiem tajemnic i osobą, której ufam bardziej niż zgrai gówniarzy w moim wieku. Spędzałam z nim dużo czasu. Prawie 25 lat różnicy między nami nie sprawiało problemu.
Nie. Nie był moim kochankiem. Jako gówniara może o tym myślałam. Potem poznałam jego dzieciaki i żonę. Uwielbiam ich. Tak cholernie lubię jego rodzinę.
Prezenty na urodziny, Dzień Nauczyciela, święta - to już tradycja.

Teraz, gdy w tym roku skończyłam szkołę i już nie widzę codziennie tego jego uśmiechu, głupiej miny, którą robiliśmy do siebie mijając się na korytarzu, zaczynam rozumieć co to tęsknota. Chodziłam do szkoły w sumie tylko po to, żeby powiedzieć mu "uśmiechnij się".
Moja klasa już o mnie zapomniała. A dziś obudziłam się, a na telefonie wiadomością od byłego nauczyciela, żebym się uśmiechnęła.
To jest prawdziwy przyjaciel, a nie "przyjaciele z klasy", którzy zapominają cię 2 tygodnie po maturze.

Czasami warto powiedzieć do nauczyciela coś miłego. W moim wypadku wystarczył jeden durny zakład.
Oto jak przypadki wpływają na nasze życie.
littlewildone Odpowiedz

Wierzę i rozumiem. Mam podobną relację z wychowawcą z gimnazjum, który podarowywał mi książki nawet po zakończeniu szkoły. Spotkałam go wczoraj, mam wrażenie, że nic się nie zmieniło, ja jedynie nieco dorosłam.

Kuudere Odpowiedz

Już jakiś czas temu zdałam sobie sprawę, że do szkoły chodzę głównie dla kontaktu z nauczycielami, a równieśników najchętniej bym się pozbyła...

PantaiLuar Odpowiedz

Jestem już dobryćh kilka lat po maturze, a dalej utrzymuje kontakt ze swoją klasa... więc nie wsadzają wszystkich do jednego worka :P

Payback1

Zazdroszczę

matkapolkalwg Odpowiedz

'w drugiej klasie gimnazjum nas opuścił'
'zostawił nas w trzeciej klasie'
??

Dragomir

No pewnie dotrwał do końca jej 2 klasy, a w trzeciej już go nie było bo zmienił szkołę. Jaki masz problem?

Kwasekq11 Odpowiedz

Ja nawiązałem tak dobry kontakt z moją wychowawczynią, ze na studniówce powiedziała mi, że się jej podobam od pierwszej klasy

AnonimowyPaczek Odpowiedz

Już myślałam, że będzie
"Jesteśmy po ślubie zostawił dla mnie swoją żonę " itp
Za dużo anonimowych

anonimowykawoholik Odpowiedz

Zupełnie jak z moją anglistką z licka xd

KololowaKledka Odpowiedz

Truskawko znam z życia Twoj scenariusz :)))

StaryCap Odpowiedz

On się co noc ten teges wyobrazajac sobie Ciebie, ale jest ogarnietym facetem i nie zniszczy życia sobie i swojej rodzinie. Ale możesz być pewna, że na działasz na niego🤭

Fergal Odpowiedz

Ach szkoda. Liczyłem na historię o jakimś szkolnym romansie z nauczycielem.

Zobacz więcej komentarzy (2)
Dodaj anonimowe wyznanie