#n7XZy

Z narzeczonym obydwoje jesteśmy przed trzydziestką, z pracą, wykształceni, zamieszkujący w mieście wojewódzkim. Narzeczony skończył doktorat i pracuje na uczelni, ja jestem fizjo i pracuje w gabinecie. Wynajmujemy szałowe mieszkanie 32 m² za kwotę 2500 zł + opłaty. Do tego jeden samochód. Nie mamy nałogów, rzadko wychodzimy coś zjeść na miasto czy na piwo do pubu. Obydwoje bardzo dużo pracujemy, ja dodatkowo ciągnę jeszcze nadgodziny w weekendy. I co mamy z tego? Nic. Udaje się nam odłożyć może dwa tysiące miesięcznie. Kiedy któreś z nas się rozchoruje albo wypadnie większy wydatek, to jesteśmy na zero. Z luksusów stać nas wakacje raz do roku na tydzień do Chorwacji. Nie wiem z czego kupimy choćby mieszkanie ani jak utrzymamy dom czy dziecko, jak będę musiała na rok zrezygnować z pracy (na umowie mam najniższą, resztę kasy dostaję pod stołem). Obydwoje niby wykształceni, zaradni, wyrwaliśmy się z małych miasteczek w pogoni za lepszym życiem, które nie nadchodzi. Nie wiem jak ludzie w naszym wieku kupują domy czy mieszkania, skoro za 60 m² trzeba dać 700 tys., i to w stanie deweloperskim.
Tyramy i tyramy i nie widzimy końca. Ja wiem, że inni mają znacznie gorzej, ale boli mnie, że pomimo wykształcenia i spoko pracy non stop zaciskamy pasa i na mieszkanie tak czy siak nas nie stać. 3/4 jednej pensji idzie na wynajem mieszkania, opłaty, 3/4 z drugiej idzie na koszty życia. A gdzie jakieś przyjemności? Gdzie perspektywy?
Novara Odpowiedz

Kredyt na 30 lat - to chyba jedyna opcja, bo odkładając 2k miesięcznie to uzbieracie te 700k za 30 lat, a tak już będziecie mieć mieszkanie.
Praca na uczelni raczej nie jest jakaś super dobrze płatna (chyba że na prywatnej), fizjoterapeuty - tu sytuacja jest zróżnicowana - zależnie od firmy, miejscowości, czy wykonywanych zabiegów.
Nie ma co patrzeć na wykształcenie - obecnie to nic nie daje, nie gwarantuje wysokich zarobków, co najwyżej otwiera pewne drzwi, ale czy się przez nie przejdzie, to inna sprawa.

Postac

Do kredutu trzeba mieć wkład własny. Najlepiej 20% wartości kupowanej nieruchomości. A jeszcze trzeba wykończyć mieszkanie, jeśli się kupuje w stanie deweloperskim.

Uzytkownik404 Odpowiedz

Fizjoterapeuci są teraz rozchwytywani.
Osobiście byłam pacjentką kilku różnych fizjo. W mieście wojewódzkim w zachodniej Polsce stawki to ok. 180-200 zł za godzinę - znacznie więcej, niż minimalna krajowa.
Możesz kupić składane łóżko i przyjeżdżać do pacjentów - im tak będzie wygodniej, a Ty nie potrzebowałabyś wynajmować gabinetu.

Ckawka Odpowiedz

Też jestem przed 30, mieszkałam w mieście wojewódzkim i nie mam zbytnio wykształcenia. Pracę za max (aktualnie) 4tys, partner podobnie. Za takie pieniądze było nas stać odłożyć na kupno działki, potem wzięcie kredytu gotówkowego i wybudowanie małego domu. Młodych ludzi w podobnej do mnie sytuacji jest mnóstwo - mamy nawet swoje grupy na FB.

Za naszą wspólną wypłatę max 8tys opłacam kredyt (podobna kwota co twój wynajem), samochód w leasing, dojazdy, urządzanie ogrodu, zwierzaki. A latem ze 3 razy wyjeżdżam na 5-7dniowe wakacje za bliską granicę. Chodzę normalnie do restauracji, spotykam się że znajomymi (muszę do nich dojeżdżać do miasta) w pubach.

Odkładanie ok 2tys miesięcznie - ile już macie? Przelicz sobie ile na co wydajecie? Może są to bezsensowne zakupy napoi gazowanych w Żabce albo kupno kawy po drodze na stacji - można zabrać w kubku termicznym z domu lub napić się w miejscu docelowym. Albo kupujecie batoniki z automatu - to jest kupa kasy na miesiąc.
Może wydajecie dużo na kupne jedzenie do pracy, na wieczór po pracy, bo się już nie chce gotować? Chcesz zaoszczędzić to dobrym patentem jest w piątek zrobić duże mięsne zakupy, a w sobotę je usmażyć lub upiec i schować do lodówki/zamrażarki. Wychodząc z domu do pracy można zrobić bułkę z dużą ilością sałaty, plastrami pomidora i wielkim kawałkiem kurczaka lub plastrem grubej szynki czy grubym kotletem z wołowiny. Niby żadna różnica, ale organizm się nasyci i nie będzie wolał o batonika z automatu. Wracając z pracy są porcje mięsa do obiadu już gotowe, jedynie dogotować kaszę, pyrki czy dać dużo warzyw - obiad jest.

Postac Odpowiedz

Z tego co napisałaś wychodzi, że zarabiacie oboje po około 4 tysiące. Wydaje mi się to mało prawdopodobne, skoro oboje bardzo dużo pracujecie, a Ty ciągniesz nadgodziny w weekendy.
A może warto rozważyć przeprowadzkę do mniejszego miasta? Zarobki są często niższe, niż w większych miastach, ale w Waszej sytuacji może wcale nie wyjść finansowo gorzej.

NiezbytSprytny Odpowiedz

Ja tam nie zrobiłem ani studiów ani kariery, ale po kilku latach za granicą mieszkanie kupiłem bez kredytu. Kwestia kontrolowania swoich kosztów, jeśli faktycznie macie takie fajne zarobki, to sprawdźcie na co poszły wasze pieniądze w zeszłym miesiącu i które z tych kosztów was wcale nie uszczęśliwiły, a nie były przy tym rachunkami, albo podstawowymi potrzebami. Angielski pewnie znacie, jest na YouTube taki kanał "I will teach you money", realia gości tego twórcy są trochę inne niż nasze - polskie, ale z większością z nich rozmawia on na temat kosztów, które mogą wyciąć, może was tam coś zainspiruje.

upadlygzyms

To co zrobiłeś, było bardzo rozsądne i dość odważne. Można by powiedzieć, całkiem sprytne.

radiant Odpowiedz

Napisz to wszystkim kandydatom z swojej miejscowości - ciekawe co ci odpowiedzą.

rty8977 Odpowiedz

Moim zdaniem to coś tu kłamiesz, bo matematyka nie kłamie. Pracujecie po 10h dziennie razy 20 dni bez weekendów czyli 200h. W mieście wojewódzkim przy takiej cenie najmu tak małego mieszkania i przy takich zawodach wątpię aby wasza godzinówka wynosiła poniżej 30 zł na rękę co daje każdemu z was zarobki po minimum 6000 zł na rękę bez tych Twoich weekendów. Czyli we 2 macie razem minimum 12 tysięcy. Mieszkanie 3k z opłatami, 2k jedzenie, 1k inne wydatki do domu, liczmy ze jeszcze rozwalicie 2k to i tak zostaje minimum 4 do odłożenia czyli 50k rocznie. W 2-3 lata macie wkład własny na mieszkanie, a rata kredytu w wysokości kosztu jak ponosicie na najem mieszkania, a jesteście na swoim. Piszesz, że 3/4 jednej pensji idzie na najem czyli, że niby zarabiacie po 4 tysiące? Czyli przy 200 h każdy miesięcznie macie godzinowke 20 zł przy takich zawodach czyli poniżej minimalnej? Nie możliwe, matematyka nie kłamie. Podejrzewam, że nie umiecie oszczędzać, a lwia część pieniędzy idzie na durnoty i żyjecie ponad stan skoro tylko odkładacie max 2 tysiące miesięcznie.

casaaaaa Odpowiedz

U mnie mąż miał stałą pracę na czas nieokreślony i dostał kredyt na 30 lat 150 tysięcy złotych. Kupiliśmy jakieś 6 lat temu dom na wsi, daleko od miasta. Wcześniej rata kredytu była jakoś 700 zł teraz już ponad 1000 zł.
Wiem, że 150k zł to jest niewiarygodna cena, ale po długich poszukiwaniach znaleźliśmy ofertę domu 78 m^ + całkiem spora działka, dom murowany (okna i dach do wymiany tylko były + remont według uznania). Był to dom po zmarłej osobie i rodzina chciała sprzedać ten dom, żeby dorzucić jednemu synowi do mieszkania. Rzeczoznawca sam złapał się za głowę jak usłyszał cenę.

worm Odpowiedz

bo się nie dorobisz - pierwsza prawda jest taka, że dzięki rządzącym i programom z plusami wszelakimi oraz kredytami 2 czy 0 procent ceny nieruchomości nie spadną. Do tego prawo jest takie, że pasożyta, który nie płaci ciężko jest wywalić na zbity pysk, więc nawet jak ktoś ma mieszkanie to albo trzyma albo sprzeda - ale nie wynajmie, więc i ceny są odpowiednio wyższe bo jest de facto mniej mieszkań na rynku w kontekście najmu.
druga prawda jest taka, że kolejne dwa pokolenia są na wiecznym dorobku i końca tego nie widać. I widać nie będzie. Jak ktoś pracuje w IT albo ma własną dobrze prosperującą firmę to całkiem spoko sobie żyje i odłoży na mieszkanie itd. Tyle, że zarabiając 6 tysięcy na osobę miesięcznie netto znajdujecie się w ilu? 30% najlepiej zarabiających polaków? mając 10 tysięcy to już 7%? A to nie są jakieś szczególnie duże kwoty - bo 6 tysięcy pln to minimalna krajowa w strefie euro tak naprawdę na zachodzie. 2 - 3 tysiące to klasa średnia. Więc mając ceny mieszkań jak w jakimś Wiedniu albo innym Berlinie, a zarabiając mniej jak ichnia minimalna no to sorry.

Co do wyprowadzki poza miasto wojewódzkie - czasem się udaje, a czasem nie - to też nie jest interes przeprowadzić się 50 km do rudery nadającej się do rozbiórki, ale za to taniej i codziennie dojeżdżać - bo wtedy ani jeden samochód nie wystarczy, a i koszta dojazdu też trzeba będzie ponieść. I nie, na zapadłej wsi, ani nawet w małym mieście ktoś po fizjo i tym bardziej ktoś skupiony na karierze naukowej nie będzie miał pracy.

Anonimowe6669 Odpowiedz

Praca na uczelni to wieczne nadgodziny za żadne pieniądze, za to w turbo toksycznej atmosferze, ale to wie każdy średnio rozgarnięty student, zanim się zdecyduje na doktorat. Ale Ty zarabiając tak mało jako fizjo, chyba nie bardzo ogarniasz. To nie jest zawód, w którym się mało zarabia

Dodaj anonimowe wyznanie