#rIPSS

Choruję na otyłość i mieszkam w internacie. Dzisiaj wychodząc z budynku usłyszałam, jak ktoś z jednego z okien krzyczy:
- PATRZCIE! GRUBA IDZIE! GRUUUBAAAS!!!
Towarzyszyła temu salwa śmiechu.
Co zrobiłam? Otóż nic. Pierwszym odruchem było odwrócenie się i pokazanie im środkowego palca, ale po co?
Społeczeństwo dzieli się na ludzi inteligentnych i debili, jak widać koledzy doskonale pokazali do której grupy należą.

Ps: Jak już macie do kogoś problem to chociaż konfrontujcie to z nim twarzą w twarz, a nie schowani za firanką ;)
ingselentall Odpowiedz

A Ty tymczasem zacznij się odchudzać. Powodzenia!

Hvafaen

Nic ci do tego. Dlaczego cię to wgl obchodzi?

Uzytkownik404

Jak przeczytałam pierwszy komentarz to pomyślałam, że komentujący po prostu życzy autorce zdrowia.

Ale ja zawsze zakładam dobre intencje 🤷🏼‍♀️

Domandatiwa

@Użytkownik404 To idiotyczna rada dla nastolatki. Do tego udzielanie rad, kiedy nikt o nie nie prosi, nie jest szczególnie lubiane.

Odchudzanie się przy otyłości wymaga bardzo wiele mądrości, świetnej strategii i wytrwałości. W przeciwnym razie skutek będzie odwrotny - po utracie wagi lub nawet zamiast tej utraty, nastąpi wzrost masy.

Dla tak młodziutkiej osoby najprawdopodobniej lepsza będzie na początek bardzo drobna zmiana. Zresztą możliwe, że dziewczyna już zaczęła pracę nad sobą.

Wyrażenie "choruję na otyłośč" ma swoje zalety i wady. Zaletą jest to, że sugeruje potrzebę strategicznego leczenia (a nie tylko "wzięcia się w garść".) Wadą jest to, że w przypadku części ludzi ogranicza poczucie sprawczości.

Uzytkownik404

Wg definicji "odchudzanie" oznacza po prostu spowodowanie obniżenia wagi. Niezależnie od sposobu - liczy się akcja (jakakolwiek) i efekt w postaci zmniejszenia wagi.
Jeśli małe akcje, o których mówisz, spowodują zmniejszenie wagi, to mieszczą się w definicji odchudzania.

Domandatiwa

Małe akcje mogą na początek tylko spowolnić przyrost masy. Albo tylko zmienić jakieś elementy myślenia, postrzegania siebie. Wszystko zależy od potrzeb i strategii danej osoby.

ZblakanyUmysl0000 Odpowiedz

Mam takie pytanie jak to jest chorować na otyłość ?
Jedzenie cię atakuje ?
Masz zakaz ruchu ?
Tak się zastanawiam jakie jeszcze bzdety ludzie wymyślą żeby usprawiedliwić swoją otyłość?

Frog

Ale wiesz, że nie każda otyłość bierze się wyłącznie z przeżarcia? Owszem, najprostszą ścieżką do schudnięcia jest pilnowanie deficytu kalorycznego, ale wystarczy rozhuśtana tarczyca albo konieczność leczenia sterydami i szlag trafia wszystkie pięknie rozpisane tabelki.

Domandatiwa

ZblakanyUmysl0000 A od kiedy to wywołanie choroby przez nieopatrzne działania samego chorego sprawiają, że dany stan braku zdrowia w pewnym obszarze przestaje być nazywany chorobą?

Rak płuc powodowany paleniem, zapalenie zatok powodowane wyjściem na mróz z mokrą głową, choroby skóry spowodowane niewłaściwą pielęgnacją, ospa spowodowana wizytą na ospa-party, cukrzyca powodowana niewłaściwą dietą...

Do tego, oczywiście, Frog wskazuje na istotną kwestię.

Megg16

Każda otyłość bierze się z przeżarcia. Jak nie wrzucisz kalorii, to sadła nie będzie. Jak ktoś przytył bez nadwyżki kalorycznej, to stworzył perpetuum mobile.
Frog nie, przy problemach z tarczycą i wszelkich innych tabelki nadal mają się świetnie, o ile się do nich stosujemy. Leczenie sterydowe upośledza nam uczucie sytości, utrudnia zachowanie umiaru, ale go nie wyklucza i wciąż nie sprawia że tyjemy z powietrza. To wciąż nasze wybory są przyczyną otyłości.

Frog

Megg16
"Jak nie wrzucisz kalorii, to sadła nie będzie."
Tak, owszem, ale:
Na przykład, przy spowodowanym lekami spowolnieniu metabolizmu niezwykle trudno jest utrzymać się w ryzach naszych (znanych nam wcześniej) zasad żywienia / tabelek. Akurat mam to przerobione na własnym sadle - dopiero po zakończeniu kuracji i wyrównaniu "tempa" metabolizmu, udało mi się bez cudowania i sięgania po diety koreańskich modelek (jedna kostka czekolady /dwa listki sałaty / dziennie) zacząć zrzucać złapane przy okazji leczenia kilogramy.
Wiem, że masz rację. Jednak po ilości sylwetek typu 130 kg (w wieku np 16 lat) widać, że problem jest bardziej złożony niż zdaje się ludziom, absolutnie zerojedynkowo oceniającym grubasów.

Megg16

Nie oceniam grubasów zerojedynkowo, wiem jak dużo wyrzeczeń kosztuje utrzymanie fajnej sylwetki, no i nie dla każdego bycie szczupłym musi być sensem życia, ale też doceniam szczerość (głównie tą względem samego siebie) i nie zwalanie na tarczycę, astmy i inne tego typu. Tym bardziej że sylwetki typu 130kg to nie jest o jednego kotleta/ jedną kanapkę/jednego batonika za dużo. To jest za dużo o kotleta, kanapkę, batonika, pizzę i paczkę chipsów i tak codziennie. Jeśli bardziej od bycia szczupłym cenisz sobie dobrze zjeść to w porządku, nic nam do tego, ja naprawdę nie mam nic przeciwko i nie pogardzam takimi ludźmi, dopóki nie kłamią, że oni to prawie nic nie jedzą i tyją z powietrza.

Domandatiwa

Megg16 Owszem, musi być nadmiar kalorii, ale zaburzone jest też bardzo poczucie sytości. Pojawia się uczucie osłabienia, na które do momentu zachorowania pomogło zjedzenie czegoś. I wiele innych utrudnień.

Więc dla pewnej grupy osób utrzymanie prawidłowej wagi przy pewnej kumulacji chorób i zaburzeń jest (załóżmy) tak trudne, jak wspięcie się na Giewont przy znacznej niepełnospawności ruchowej. Chociaż są osoby ze znacznymi niepelnosprawnościami, które dają radę. A inne przy teoretycznie tych samych warunkach, mimo terapii i masy wysiłku, nie przebędą samodzielnie kilometra po płaskim. Porównanie ich do osób bez problemów motorycznych jest oczywistym absurdem. A chorych metabolicznie część społeczeństwa bez mrugnięcia okiem porównuje do zdrowych w tej materii.

Dla osób z widoczną niepełnosprawbościa mamy większą wyrozumiałość niż dla osób, których problemy drastycznie utrudniają utrzymanie prawidłowej wagi.

Nie miałam nigdy nadwagi, więc nie piszę po to, żeby usprawiedliwić siebie. Po prostu podoba mi się koncepcja przyznania, że na to, co nam się w życiu udało, wpłynęły zarówno czynniki od nas zależne, jak i niezależne (trudno określić, które w jakim stopniu). I podobnie na to, co się nam w życiu nie udaje, mamy wpływ w różnym stopniu - czasem nawet zerowym.

Ultraviolett

Swietnie opisane, Domandatiwa. Dodalbym tylko, ze dochodza jeszcze czynniki o ktorych nie wiemy. Np. zaprzestanie palenia tytoniu zmienia metabolizm i rachunek kalorii mozna odlozyc w dowolne miejsce. Najlepiej do makulatury. Przekonalem sie, ze wzrost masy o 20% mozna zarejestrowac niejako dopiero po fakcie. Zdecydowane i konsekwentne przeciwdzialanie szybko przywrocilo mi poprzednia wage ale zwiazany z tym stres byl zaskakujaco duzy. Potrafie sobie wyobrazic, ze mozna sobie z tym nie radzic.

Dodaj anonimowe wyznanie