#z4a3z

No niestety, znowu się nie udało.
Otwieram oczy, zaczyna się nowy dzień. Wstaję z łóżka, ubieram się, idzie bardzo opornie. Mama woła na śniadanie. Siadam przy stole. Staram się coś zjeść, żuję bez przekonania. Wstaję, szykuję się do szkoły.
Impuls. Zaczyna mi się kręcić w głowie, robi się duszno i gorąco, a buzię zalewa ogromna salwa śliny. Walczę, przynajmniej staram się, 5 min później dwa kęsy zjedzonej kanapki lądują w ubikacji.
Zakładam kurtkę, wychodzę. Pierwszy wf. Nauczyciel zmusza mnie do wyjścia na boisko. Wszystkie piłki lecą w moją stronę. Staram się uniknąć uderzenia.
- Czego się kurwa kryjesz.
Koniec, przeżyłem. Szatnia, potem na lekcje. Siedzę pod salą. Ktoś nasmarował moją ławkę klejem. Przesuwam się siadam obok.
Przerwa
- Ale chujowo grałeś dziś na wf-ie. Jesteś nikim. Jedyne do czego się nadajesz to bycie workiem treningowym.
Cios pod żebra.
Zabierają mi piórnik, lata po całej sali. Wstaję, odzyskuję go. W moim zeszycie pełno kutasów. Przewracam kartkę, piszę temat lekcji.
Przerwa
Szarpnięcie za plecak, otwiera się i wszystkie książki lądują na ziemi. Kucam, zaczynam je zbierać. Byłoby łatwiej, gdyby nikt ich nie kopał.
Koniec, wracam do domu. Idą za mną.
- Jesteśmy twoimi kolegami, bo wiesz, my się tylko z kolegów śmiejemy.
- OK...
Godzina 15, wchodzę do domu. Czas na pierwszy posiłek. Zjadam i siadam do pracy domowej. Mimowolnie zaczynam się drapać po ramionach. Wydrapuję, aż do krwi. Co ja robię, tak nie można. Włączam grę, zaczynam grać.
Wieczór. Idę pod prysznic. Hmm, siniaki na moich udach trochę zbledły. W końcu jest poniedziałek, dwa dni przerwy.
Idę do łóżka. Gaszę światło. Ryczę w poduszkę. Przejaw nadziei, może tym razem się uda, może tym razem się nie obudzę. Zasypiam.

No niestety, znowu się nie udało...

Tak wyglądały moje lata spędzone w gimnazjum.
Kilka lat później. Już na studiach. Ogarniam się. Nie ufam ludziom. Nie pozwalam im się zbliżyć. Codziennie zakładam maskę bezuczuciowego twardziela.
Poranną walkę coraz częściej wygrywam. Pragnienie końca jest tylko kilka razy w miesiącu. Będzie dobrze, musi być.

Uprzedzając pytania, rodzice nie wiedzieli, było mi wstyd się przyznać, że sobie nie radzę. Nauczyciele odwracali wzrok.
Tajemnica17 Odpowiedz

Ja mówiłam. I nic to nie dawało

es91 Odpowiedz

Mnie też to spotkało, w mniejszym stopniu, bez przemocy fizycznej, ale jednak nie łatwo było wstać czasem do szkoły. Nigdy nie miałam zbyt wielkiej potrzeby przebywania z ludźmi, ale od tamtych czasów minęło sporo lat, a ja wciąż nie ufam ludziom i rzadko się zaprzyjaźniam. Najgorsze co może być to spotkać kogoś z tych lat na ulicy, jeszcze gorsza sytuacja: kiedy ta osoba Ciebie zauważy i jak gdyby nigdy nic powie Ci "cześć", a w mojej głowie powstaje plan mordu i znów przeżywam od nowa te chwile...

GardenTiger

nie rozumiem... czy oni zapominają co zrobili? nie mogę tego pojąć, chyba nie odbierali tego jako akt przemocy...

Owieczka13

Ona, myślę, że możesz przeprosić...

Slodkamuffinka Odpowiedz

Smutne wyznanie, choć styl pisania bardzo mnie urzekł...

pijeherbatezdzemem Odpowiedz

Ku*wa mać, to strasznie boli. Doświadczyłam tego, w o wiele mniejszym stopniu, ale i tak boli. Życzę Ci wszystkiego dobrego, jeszcze będzie pięknie, u nas obojga😌

cygancygan Odpowiedz

Miałem tak samo; byłem kozłem ofiarnym w gimnazjum. Po każdych wakacjach wmawiałem sobie, że klasa wydoroślała przez te dwa miesiące, ale niestety tak nie było. Z roku na rok było coraz gorzej. Nawet mój przyjaciel zniżył się do poziomu moich opraców. Oczywiście nie obwiniam się za to, choć czasami mam myśli, że jeśli bym się im postawił, albo zgłosił to do kogoś, to moje życie wyglądałoby inaczej. Jednak, gdyby nie ten okropny okres, jakim było gimnazjum, nie byłbym takim człowiekiem jakim jestem teraz. Między innymi moją motywacją, żeby zostać nauczycielem jest właśnie ten najgorszy okres w moim życiu. Oprócz nauczania, które jest moją pasją, chciałbym pomagać słabszym uczniom, którzy nie są w stanie obronić się przed patologią w klasie.
Trzymaj się i miej świadomość, że na świecie jest wiele osób, które doświadczają znęcania się psychicznie i fizycznie [bullying - wewnętrzny nauczyciel się we mnie odezwał ;)] i nie jesteś w tym odosobniony.

Kuzwawszystkozajete Odpowiedz

Prawie się rozpłakałam czytając to wyznanie...

Jakaterina Odpowiedz

Kurcze musisz być naprawdę fajnym gościem cichym, spokojnym. Szkoda ze nie ma opcji wiadomości prywatnej..
Trzymaj się, najważniejsze jest to ze przeżyłes. Wiem jakie są dzieci w gimnazjum dla kolegi żeby się popisac potrafia zrobić wszystko nawet upokozyc własnego kolegę czy znajomego z klasy. Ja tez byłam wyśmiewana, lecz oszukiwałam i siebie i innych poprostu obracałam to w żart a gdy ktoś mi chciał dokuczać nie reagowałam i zawsze komuś po czasie się nudziło. Pozdrawiam. Życzę dużo sympatii od innych dla Ciebie 😉

MaryL

Też lubię takie spokojne osoby i chętnie bym poznała autora. Na pewno przez swoje trudne przejścia ma w sobie dużo empatii. Szkoda, że często takie osoby po przejściach się zamykają w domu, nie dopuszczają do siebie i nie ma jak ich poznać. Albo szukają towarzystwa w niewłaściwych miejscach, zamiast tam, gdzie naprawdę byliby docenieni i przyjęci z otwartymi ramionami. Osobiście uważam, że nic tak nie dodaje pewności siebie, hak grupka dobrych znajomych, przyjaciół, poczucie przynależności.

anonimowa798 Odpowiedz

Czytając miałam wielką ochotę podejść do autora przytulić i powiedzieć żeby się nie poddawał, ale na szczęście minęło już te parę lat. Jestem dumna, że dałeś radę i pęka mi serce, że ludzie są tak okrutnie

Solovij Odpowiedz

Niestety znam to. Też to przeszłam.

Gryn Odpowiedz

Boże, aż widzę siebie z tym, że w czasach podstawówki. Nienawidziłam tego ale nie potrafiłam nic zrobić a nauczyciele albo nie wierzyli (bo X to taki grzeczny chłopiec, a ty to chłopczyca więc na pewno kłamiesz) albo sprawę olewali. Jestem chyba jedyną osobą, dla której gimnazjum było wybawieniem (miałam świetną wychowawczynię) ale mimo to byłam na tyle skrzywiona, że widzę nie umiałam nawiązać kontaktu z innymi mimo pragnienia bliskości.
Dzisiaj jestem dorosła. Pracuję. I dalej ciężko uwierzyć mi w to, że ludzie w pracy akceptują mnie, lubią, żartują ze mną i nawet radośnie uśmiechają gdy widzą mój uśmiech.
A ja chwytam te chwile i odczucia każdego dnia bojąc się, że to stracę.

GardenTiger

mam to samo uczucie! Przed chwilą napisałam to w komentarzu, że teraz trudno uwierzyć, że jest się lubianym, akceptowanym, i mało tego, ktoś zabiega o to zeby utrzymac kontakt... ze mną.

Zobacz więcej komentarzy (27)
Dodaj anonimowe wyznanie