#EqtfE

Czytałam dużo wyznań na temat oprawców w szkole i nauczycielach mających to gdzieś, dlatego opowiem swój własny przykład.

Do mojej klasy chodzi chłopak, który chorował w wieku 5 lat na białaczkę. Na początku gdy do nas przyszedł (chodzimy z nim od 1 klasy podstawówki, czyli 7 lat) był troszkę większy, a rodzice nam tłumaczyli, że to po chemioterapii - wiadomo, nikomu nie przeszkadzała jego waga i nikt się z niego nie naśmiewał. Chłopak jest z rodziny patologicznej, jego rodzice pili, matka na początku września zapiła się na śmierć, a nim i jego siostrą zajmuje się babcia. Przykre, wiadomo. Ale wszyscy wiedzieli, jaka jest sytuacja, a nikt nic z tym nie zrobił.

Zawsze jednak gdy chłopaki coś nabroili, on był ofiarą, a oni oprawcami. Do tej pory, gdy podczas szarpaniny (zainicjowanej przez niego) uderzy się gdzieś - wyzywa nas od kurw niemyślących, a nikt nie reaguje, bo my będziemy mieli kłopoty.
Chłopak jest agresywny oraz niezbyt inteligentny. Gdy się zdenerwuje, potrafi podejść do dziewczyny i dać jej z „piąchy” (do chłopaków nie podchodzi, bo wie, że dostanie 4 razy mocniej).

Raz moi rodzice zostali wezwani do szkoły, ponieważ zdecydowałam się mu oddać, i to mocniej. Na szczęście wszyscy bronili mnie i nie odniosłam żadnych konsekwencji oprócz straconych nerwów.

Ostatnio zamknęłam się w szkolnym kiblu (historia na inne wyznanie). Siedziałam dobre 20 minut, woźna powiedziała „że jak się sama zamknęłam, to mam sama wyjść”. Koniec końców koleżanki (po odczytaniu wiadomości na messengerze) przybiegły mi z pomocą i pomagały mi przełazić przez murek (jestem za niska, żeby przejść sama, a w dodatku jestem przed operacją stawu skokowego).

Po jakimś czasie chłopak nie mógł wyjść z toalety, ponieważ inny kolega oparł się o drzwi toalety. Siedział w tej toalecie 30 sekund i w tym czasie zdołał rozwalić sobie okulary, bo miał napad agresji.
Gdy pedagog przyszła do nas w tej sprawie, powiedziała, że wszyscy mamy przeprosić jej słoneczko (tak na niego mówi), bo nikt z nas nie wie, jak to jest być zamkniętym. Gdy zaczęłam się uśmiechać pod nosem ze swojej sytuacji sprzed kilku dni, zostałam zwyzywana.
Nie pozostałam dłużna i odpowiedziałam jej z pełną kulturą. Tak się zawstydziła, że nie raczyła mi odpowiedzieć.

Sytuacji z chłopakiem jest wiele. Ma napady agresji, ale nikt z nim nie pójdzie do psychologa. Co do wagi - mówi, że ma otyłość genetyczną i spowodowaną przez chemię, a jednocześnie wpierdala na jednej przerwie trzy paczki czipsów (nie przesadzam).
Czekam tylko na kolejne sytuacje, które zajmą nam godzinę wychowawczą, bo ich przebieg zawsze jest ten sam.
OPeruit Odpowiedz

Nie rozumiem takiego nastawienia. Szkoda, że pochodzi z patologicznej rodziny, dzieciństwo wśród rodziców pewnie miał trudne, ale to wciąż dziecko, trzeba je wychować, a nie dać samowolkę, bo takie biedne ono jest. Nauczyć szacunku do innych i bardziej pilnować (może patologie zabrało ze sobą z domu i może się irracjonalnie zachowywać). W taki sposób wychowany przez pedagoga wyrośnie najprawdopodobniej na kolejnego pijaka, no bo przecież nikt mu niczego nigdy nie zabrania, a to wszystko przez tą chemię

Julcziana Odpowiedz

Szanuję Cię autorko, że umiesz walczyć o swoje i nie dajesz się stłamsić jakiemuś rozpieszczonemu bachorowi bez manier ... brrr zdenerwowało mnie to wyzwanie

GotowanaKielbasa Odpowiedz

Nigdy nie rozumiałam,dlaczego takiego czegoś po prostu nie pozbawią prawa do edukacji. Przecież to stanowi zagrożenie dla innych uczniów.

Bo nie ma zdiagnozowanego żadnego schorzenia. Gdy tylko natykam na ten temat z wychowawczynią, ona mówi, że mam się z niego nie naśmiewać.

Żeby nie było: on ma napewno jakieś schorzenie. Jego twarz wygląda jak u dziecka z zespołem fas, zachowanie się zgadza, ale raczej odkryli by to poprzez badania, jakie miał robione podczas choroby.

GotowanaKielbasa

A to musi mieć coś zdiagnozowane? Za poziom agresji powinni pozbawić prawa do edukacji i tyle.
Dobra,wiem, to przecież Polska...

RasistowskieGrzyby Odpowiedz

W mojej klasie było podobnie, większy dzieciak z patologicznej rodziny cały czas dreczył dziewczyny. Ale te nie zostawiły tego w takim stanie i umówiły się z resztą chłopaków, że za pracę domową oni będą go przepędzali, ewentualnie straszyli. Na długi czas miały święty spokój.

No niestety, u nas go dotknąć nie można, bo od razu mamy krótko mówiąc przej*bane

CebulowyRycerz

Czego nie widzi nauczyciel to się nie wydarzyło. Chodzi mi oto ,że jeżeli się mówicie i nikt do niczego się nie przyzna i wszyscy będziecie wypierać się wiedzy o jakimkolwiek wydarzeniu to nic wam nie udowodnią.

Chętnie byśmy tak rozwiązali problem, ale to nie wystarczy się wyprzeć. Po pierwsze, co kolwiek on nie powie, to świętość. A po drugie, wychowawczyni musiałaby sprAwdzić kamery oraz (o zgrozo!) zmarnować swój cenny czas. Kamery w szkole są wszędzie, a po za szkołą nie ma z nim w zasadzie kontaktu. A pod szkołą go nie zaatakujemy, bo świadkowie by byli.

ZielonookaJA Odpowiedz

Kiedy przeczytałam fragment o tym ze napisalas koleżanką wiadomosc na Messenger poczułam sie staro bo ja w podstawowce to telefon mialam tylko na wycieczki zeby napisac mamie ze jestem na miejscu albo ze juz wracamy...a mam niecale 18 lat...ehh zaraz soe zacznie ten okres...,,za moich czasoow,, xD

knur Odpowiedz

Ma białaczke, więc może niedługo problem z nim sam się rozwiąże. He, he.

Miał :)

Dodaj anonimowe wyznanie