#qbL5f
Kiedy kupujesz sobie samochód, to kupujesz go głównie ze względu na:
a) rodziców
b) dziadków
c) siebie
d) koleżankę, która nie ma samochodu i nie ma biedna jak poruszać się po mieście :(
W moim przypadku prawidłową była odpowiedź c: samochód = wolność, a biorąc pod uwagę tatę, który samochód mi dawał ze dwa razy w roku w przypadkach już koniecznych, autko było dla mnie zbawieniem.
Kilka słów wstępu za mną, teraz historia właściwa :)
Odpowiedzią prawidłową w powyższym pytaniu okazała się jednak odpowiedź... d. Czyli historia o tym, jak dajesz palec, a ktoś bierze całą rękę. Miałam koleżankę, która zawsze była dla mnie miła, świetnie się dogadywałyśmy i spędzałyśmy ze sobą dużo czasu. Warto zauważyć, że mieszkam ok. 30 km od niej, w sąsiednim miasteczku.
Po czasie kupiłam sobie samochód. Kilka razy podrzuciłam ją do lekarza, razem jeździłyśmy na siłownię, czasem poprosiła, żebyśmy pojechały na jakieś zakupy - spoko. Wydawało mi się to naturalne, że jej w pewien sposób pomagam i nie prosiłam o nic w zamian. Po upływie czasu za każdym razem, kiedy się widziałyśmy prosiła, żebyśmy gdzieś pojechały. Nie podobało mi się to. Potem już tylko czekałam, aż o coś mnie poprosi, nie zważając na mój czas, benzynę i ochotę. A ja... mam problem z asertywnością i zawsze jestem supermiła dla wszystkich choćby nie wiem co (teraz wiem, że to bardzo niezdrowe). Wyczuła mnie. Próśb było coraz więcej, nie tylko o to, żeby ją zawieźć (pożycz blender, bo i tak nie używasz, zrób mi sajgonki, bo takie pyszne, ale nie ucz mnie, bo mi takie na pewno nie wyjdą, kup mi po drodze coś - jak już kupiłam, to była awantura że: "NIE TAKIE MIAŁO BYĆ!!!") Ciężko mi było jej odmówić. Wiem, mój błąd, przyzwyczaiłam ją, że jestem na każde zawołanie. Ale szczytem wszystkiego było, jak zapytała, czy będę w jej mieście i czy bym jej nie odebrała "przy okazji" od fryzjera. Noż kurde, ona ma do niego 5 km, ja 20... Wykręciłam się brakiem czasu. Zaczęłam się męczyć w tej znajomości i wykręcać z jej próśb, jednocześnie modląc się, żeby coś jej się nie przypomniało, bo wiedziałam, że nie będę potrafiła odmówić.
Odmówiłam raz - bez podawania przyczyny. W zasadzie przyczyna była oczywista, chociaż o niej po prostu nie wspomniałam. Chodziło o to, że jadąc do niej, musiałabym jechać dodatkowo jakieś 15 km, żeby ktoś mi coś dla niej przekazał. Ktoś, kto ma samochód. W efekcie nie spotkałybyśmy się na kawę, tylko odebrałabym jej to, przywiozła, i musiała wyjść, bo nie miałam więcej czasu.
Wypomniała mi, że "jak potrzebowałam", to pożyczyła mi bluzkę. Tak, obraziła się.
Ojej...
Wystaw jej fakturę za paliwo
Przejdzie jej jak znowu będzie coś od Ciebie chciała.. Ale wtedy i tak powiedz stanowcze NIE
Co za toksyczna dziewczyna. Współczuję,że straciłaś przez nią kupę czasu i pieniędzy. Sama nie jestem asertywna i uważam to za wadę, ciężkie życie z tą cechą jest.
Właściwie to z jej brakiem :)
Mam to samo. Innym wydaje się, że tak łatwo powiedzieć nie ale ja bardzo rzadko się przemogę, jeszcze rzadziej upomne o swoje. Też współczuje bo doskonale rozumiem i myślę, ze jakbym była w takiej sytuacji to niestety też bym pozwalała się tak wykorzystywać.
Poza tym, gdy osoba asertywna powie "nie" to jest ok, szanuje się jej zdanie. Natomiast gdy osoba nie asertywna RAZ odważy się na coś nie zgodzić, to kończy się to zazwyczaj tak jak w wyznaniu...
Też przeszłam przez "przyjaźń" z takim typem. Prosisz o coś kilka razy- "nie". Spoko rozumiem. Ale ty powiedz raz "nie" - "zawiodłam się na tobie, koniec z naszą przyjaźnią". I dobrze, spie#dalaj :)
Takie przypadki to juz powinno sie leczyc :)
Ja po przeczytaniu twojego wyznania zdenerwowałam się na nią xd
Za tą benzynę, którą przez nią wyjeździłaś miałabyś nie jedną bluzkę 😒
więcej asertywności, szanuj się dziewczyno...
Naprawdę nazywasz ja KOLEŻANKĄ???
następnym razem powiedz, że spoko, pojedziesz ALE i tu podasz cene paliwa, bo Ty już się nieźle spłukałaś jeżdżąc i załatwiając jej sprawy
Dobrze odpowiedziałem. Gdzie mój milion?
Pfc tez mialam taka kolezanke. Lec za nia tu, lec tu. Pomoz tu, kup tamto. W koncu zaczela traktowac mnie jak jakiegos śmiecia. Powiedziałam to jej to na początku przeprosila a pozniej jednak stwierdziala, ze nie ma za co przepraszac.