#6Q4Y9

Niedawno do naszego zespołu dołączyła nowa dziewczyna. Miała być kimś w rodzaju asystentki, pomocą dla szefostwa i innych działów. A jest prawdziwym utrapieniem.

1. Miganie się od obowiązków – gdy tylko dostaje jakieś polecenie, zaczyna się dyskusja. A czy ona na pewno ma to zrobić? A czy to potrzebne? A czy to nie są obowiązki kogoś innego? Ostatni punkt dotyczy zadań, które w jej mniemaniu są dla niej zbyt mało ambitne (np. zamówienie mleka, przyniesienie czegoś z magazynu).

2. Wieczne pretensje – jeśli mamy czas, to staramy się jej pomóc i tłumaczyć, co jest do zrobienia. Jednak migania się od obowiązków nikt nie toleruje, bo jej pracy nie będziemy za nią wykonywać. W przypadku odmowy jest litania: jaka to ona biedna, jak to jej nikt nie pomaga, jakie to wszystko ciężkie, ją już głowa boli od nadmiaru pracy. I nie, obowiązków nie jest za dużo. Praca jest dość lekka i prosta.

3. Roszczenia – po okresie próbnym (a już wtedy pojawiały się na nią skargi) poszła do szefostwa po podwyżkę. Tutaj w ostrych słowach szef powiedział jej wprost, że nic nie robi, że są na nią skargi i że na ten moment na podwyżkę nie ma co liczyć. Pomogło? Niekoniecznie. Koleżanka uważa, że podwyżka jej się należała. Podobnie jak najnowszy służbowy telefon czy fundusz na to, żeby się ubrać, zrobić sobie włosy i paznokcie. Nie mamy żadnego stroju obowiązkowego, wystarczający jest schludny wygląd. I nikt na to dodatków od firmy nie dostaje. A koleżanka nie ma kontaktu z klientami.

4. Brak samokrytycyzmu – na koleżankę są skargi. Pojawiają się głosy, że jest leniwa, konfliktowa, roszczeniowa, że robi błędy w najprostszych zadaniach. Niestety, do koleżanki nic nie dociera. To inni są źli, uwzięli się na nią, nie lubią jej, bo jest kobietą, to jest mobbing i ona to zgłosi (jak dotąd nie zgłosiła). Wszelkie krytyczne uwagi są jak grochem o ścianę.

5. Wszystko, tylko nie praca – gdy koleżanka sądzi, że nikt tego nie widzi, to siedzi na portalach społecznościowych, prowadzi prywatne rozmowy, siedzi na portalach randkowych, zamawia sobie ubrania. A jednocześnie wciąż narzeka na to, jak to ma ciężko.

6. Zwolnienia lekarskie – najczęściej po kolejnej rozmowie o tym, co powinna w swojej pracy poprawić, koleżanka się obraża i rzuca zwolnieniem lekarskim, bo „zdrowie jest najważniejsze”, a ją stres wykańcza.

Szefostwo na razie daje jej szansę. Liczą, że „się jeszcze wyrobi” i „zmieni podejście”. Niestety, w cudowną zmianę koleżanki bardzo wątpię. To jej trzecia praca i opowiadała, że w poprzednich się nie przemęczała. Miała czas na to (w godzinach pracy!), by wyjść na zakupy, pójść na paznokcie, odebrać paczkę, pogadać z rodzicami, chłopakiem, znajomymi. Chwaliła się tym, że realnie na 8 godzin pracy pracowała godzinę, czasem dwie. Cóż, tutaj tak nie ma. I pewnie stąd ten lament.
montana8419 Odpowiedz

A pracę dostała z normalnej rekrutacji, czy po znajomości?
Coś tu nie tak, skoro już podczas okresu próbnego były z nią problemy, to po co ją zatrudniono dalej? Chyba że jest dla kogoś z szefostwa asystentką bardzo osobistą.

Awtroil

Już w dwóch firmach trafiłem na takie święte krowy, przyjęte po znajomości. Nic nie umie, nic nie ogarnia, olewa swoje obowiązki i notorycznie trzeba po takich wszystko poprawiać. Wszyscy się na nich skarżyli - zarówno pracownicy, jak i klienci. A szefostwo jak te małpy - nic nie widzę, nic nie słyszę, usta też zamknięte, bo poskarżyć się na takiego nie można. W obu przypadkach po paru miesiącach od przyjęcia takiego zwolniłem się.

Awtroil Odpowiedz

Babka musi mieć jakieś "plecy", bo by ją już dawno wywalili.
Albo jest już na liście do odstrzału, tylko szukają kogoś na jej miejsce.

Koniowaty Odpowiedz

Gdyby była przyjęta po znajomości to szef by wam szybko wytłumaczył jak macie ją traktować. A tu nie dość że tego nie zrobił to jeszcze dokłada od siebie. Jedyne wytłumaczenie jest takie że to państwowa firma i coś w tej sprawie poszło nie tak. Może stanowisko jest zbędne a może kadry się nie przyłożyly.

Lcf Odpowiedz

Dobra rada dla osób pracujących w zespołach (z ang. team-ach). Nie bierzcie czyjejś roboty i zadań na siebie, chyba że tak zleca kierownik albo kogoś zastępujecie na urlopie. Czasami ktoś jest zatrudniony z polecenia albo z rodziny kierownictwa i wtedy nie do ruszenia, lepiej odejść z takiej pracy samemu pod innym pretekstem niż wchodzić w wojenkę z rodzinką. Najlepiej nie robić za taką osobę i niech się sama wyłoży. tej osoby - Dziwię się, że ktoś pozwala na takie marnotrawstwo czasu pracownikom. Wiadomo nie od dziś, że mało w którym zawodzie faktycznie pracuje się równo z zegarkiem te 8 godzin i to jest można powiedzieć norma ale nie na zasadzie więcej się opierdzielam jak pracuję. To że ktoś chce płacić komuś za opierdziel to dziwne. Pracownikom trzeba ufać ale trzeba też minimalnie kontrolować - parafrazując jednego z naszych byłych prezydentów w czasie wizyty w USA. Nie jestem kierownikiem ale gdybym był to takie podejście jest wydaje się konieczne obecnie. Najważniejsze powinno być zrealizowanie zadań zleconych a czy ktoś przyjdzie do pracy 8.00 czy 8.20 to nie powinno mieć takiego znaczenia (w zawodach biurowych), bo trudno aby motorniczy tramwaju tak robił. Dotyczy to zwłaszcza małych firm gdzie wszyscy się znają i często obowiązki się mieszają. Jak w helpdesku telefonicznym IT, gdzie zadanie wykonuje z reguły ten losowo, kto odbierze akurat telefon "z góry" od pracowników biurowych.

Abbbbbbccccccc Odpowiedz

Zawsze mnie zastanawia dlaczego takie osoby są trzymane w pracy. Ja z kolei w pracy wywiązuję się że wszystkiego, a i tak jestem za różne absurdalne rzeczy obwiniana i bez skrupułów bywam traktowana bezwzględnie, bo tak jest ,, zgodnie z zasadami ", nikt się nade mną nie zastanawia i nie lituje. Tu chyba chodzi o jakieś psychologiczne mechanizmy. Mogłyby ktoś wytłumaczyć, bo naprawdę jestem ciekawa.

Grimriper

Też tak mam. Kiedy jest natłok, staram się jakoś ogarniać, aby nie było bury, a taka franca, która powinna pomagać, siedzi w telefonie i jest strasznie zmęczona (chyba moim zapier...). A potem to mi się obrywa, bo to ja o czymś nie pomyślałam czy nie zrobiłam, bo przecież to ja jestem ta ,,ogarnięta" i powinnam myśleć za innych. Co z tego, że dostajemy te same pieniądze. Parę razy po przyjściu do pracy już od wejścia były skargi, że coś źle zrobiłam, a jak udowodniłam, że to nie moja wina, tylko jakiegoś innego nieroba, to nawet nie usłyszałam ,,przepraszam". Mam teorię, że im bardziej jesteś, albo przynajmniej wyglądasz mądrze/jak ogarnięty człowiek, tym więcej będą od ciebie wymagać. W miesiąc musiałam się nauczyć w pracy tego, czego koleżanki z kilkuletnim stażem nie potrafiły lub nie chciały ogarnąć. Jedyne co mnie tu trzyma to zarobki i brak lepszej pracy na tym zadupiu. Ale jaką będę mieć satysfakcję, jak kierowniczka od której zwykle zbieram burę zostanie sama z bandą półgłówków 😘

coztegoze2 Odpowiedz

Szefostwo ludźmi zarządzać ewidentnie nie umie. "Wyrobi się" kiedy widzi ile jej uchodzi na sucho i się nie starała od początku?

Dodaj anonimowe wyznanie