#6yIXu

Impreza u sąsiadów zaczęła się o 22:00. Wytrzymałam do 3:00, ale tak dudniło basem, że poprosiłam policję o interwencję. Sąsiedzi uspokoili się o 3:40, myślę – brawo policja. Niestety byłam w błędzie. 
Policja przyjechała o 4:20, zadzwonili do mnie domofonem i usłyszałam przekleństwa. Najpierw myślałam, że to sąsiedzi się mszczą, ale okazało się, że wcześniejsza cisza u sąsiadów nie wynikała z interwencji, tylko zwyczajnie chłopaki zapili. W domofonie słyszę policjanta: „Kur#a, poje#ało cię, nie odbierają, ja pie#dolę, to nie ta klatka, to był inny numer”. Poszli, obudzili sąsiadów, a za ścianą znów włączyli muzykę i znów nie mogę spać :)
Nie polecam dzwonić na policję, jest 5:30, a ja nadal nie mogę usnąć.
dewitalizacja Odpowiedz

Współczuję użerania się z bydłem. Imprezowicze to najgorszy sort ludzi - nie liczą się z nikim i z niczym, a interwencje służb przynoszą tylko chwilową poprawę. Ja z moją mizofonią nie wytrzymałabym psychicznie takiego sąsiedztwa.

Frog

U mnie w klatce, po wyprowadzce patoli (piętro niżej), jest w miarę spokojnie - tubylcy (od 1980-go) pilnują przestrzegania podstawowych zasad sąsiedzkich, a ja - dołączywszy kilka lat temu - wspieram ich z całej mocy. Niestety, trafiła nam się nowa rodzinka (wynajem), która nie uznaje klamki do zamykania, tylko jeeeb, całymi drzwiami. Tak, było już moje szkolenie ;) jest trochę lepiej, choć nie idealnie, no ale czego oczekiwać po mieszkaniu w hiper przezroczystym akustycznie bloku, niekiedy wśród ludzi, jak mówisz, nie liczących się z nikim i z niczym.
Gdy miewam gorszy dzień, to po prostu profilaktycznie urzęduję w słuchawkach z ANC. Boski wynalazek :)

dewitalizacja

Też o tym myślałam, bo trafiła mi się ciężko chodząca osoba nade mną, ale coraz mniej przebywa w mieszkaniu i niedługo jej się kończy umowa, więc stwierdziłam, że dam radę z zatyczkami i moimi nausznymi.

Cystof

Mieliśmy swego czasu problem z imprezowiczami. Kończyłem impreze dosłownie opierając się o dzwonek do drzwi. Po kilku minutach koszmarnego napientalania dzwonkiem po bębenkach zawsze ktoś otwierał porozmawiać. Za pierwszym razem musiałem powtórzyć dwa razy by zrozumieli że albo ściszą albo będzie im towarzyszył dźwięk równie przyjemny co grzechot kamieni w blaszanej rurze.

masloorzechowe3

dewitalizacja Tak, sąsiedzi imprezowicze to koszmar. Miałam takich. Jeszcze rozumiem jak raz w czas zorganizuje się domówkę, ale po 22 przycisza się choćby muzykę albo po prostu wychodzi się gdzieś np na miasto, żeby nie zakłócać ciszy. Strasznie denerwuje mnie ten brak empatii. To co z tego, że ludzie muszą wstać do pracy, mają małe dzieci, które budzą się przez hałas czy po prostu chcą uwaga, spać w nocy! Ważne że my akurat chcemy o 4 nad ranem napierdzielac bassem, że aż ściany chodzą czy drżeć się jak jaskiniowcy. Pamiętam taką sytuację, gdzie chciałam się położyć wcześniej bo miałam ważny dzień w pracy. Dosłownie po 23 zamykam oczy a tu nagle muza na całe osiedle (do tego wszystkiego imprezowicze mieli otwarty balkon tak żeby wszyscy słyszeli, że mają imprezę życia) trwało to do ok 3 I poszłam do pracy jak trup...

elbatory Odpowiedz

A poszłaś choć raz pogadać z sąsiadami, czy od razu na policję dzwoniłaś? Ja miałam kiedyś taką sytuację, że sąsiedzi zrobili imprezę. Czekałam do pierwszej, w końcu poszłam i poprosiłam, by przyciszyli muzykę, bo spać nie mogę. Przeprosili, powiedzieli, że nie zdawali sobie sprawy, że tak bardzo słychać, muzykę ściszyli. Innym razem jacyś kolesie zaparkowali pod moim oknem w środku nocy, otworzyli drzwi do auta i zaczęli puszczać jakieś głośne rapsy. Otworzyłam okno i poprosiłam, by wyłączyli albo pojechali gdzieś indziej. Również przeprosili i zaraz pojechali.
Czasem warto spróbować najpierw grzecznie. Z tym, że naprawdę grzecznie, bez krzyków, awantur i przeklinania. Wytłumaczyć, poprosić, podziękować. Większość ludzi nie jest złośliwa, tylko po prostu nie myśli.

Frog

Z tą bezmyślnością / niewiedzą / bywa, jak mówisz.
Młodzi sąsiedzi mojej rodzinki wyremontowali swoje mieszkanie, gościu wyciszył (tzn myślał, że wyciszył) ściany piątką styropianu i płytą karton-gips, po czym odpalił kolumny osiemdziesiątki, święcie przekonany, że nic nie słychać - "przecież wyciszyłem".
Zaproszony na odsłuch swojej muzyki w mieszkaniu brata, przeprosił - sam usłyszał, że basy faktycznie niosą się głównie kanałami płyt stropowych, a jego pomysł na "wyciszenie" niewiele zmienia.
Od tego czasu muzyka, owszem, bywa u nich glosniejsza, ale nigdy z basem na max, i zawsze w granicach akceptowanych przez sąsiedztwo.

masloorzechowe3

W takim razie byli to jacyś normalni ludzie. Z niektórymi niestety inaczej się nie da i to ty jeszcze dostaniesz żeby, że śmie ci to przeszkadzać

Dantavo

A może to nie było pierwszy raz i chodziła do nich, ale to nic nie dawało? Podobna sytuacja była z moimi sąsiadami. Mieszkała rodzina z nastoletnim synem. Gdy rodzice zostawiali go samego na noc, zawsze była impreza. Próbowałem się dogadać zarówno z nastolatkiem w czasie imprezy, jak i z rodzicami po ich powrocie. Absolutnie nic to nie dawało, a jeszcze wywoływało kłótnie. Dopiero po dwukrotnym wezwaniu policji się uspokoiło. Warto zacząć od rozmowy, ale często ona nic nie daje.

elbatory

Może chodziła, może nie chodziła, z wyznania nie wynika, dlatego zapytałam (pierwsze zdanie w moim komentarzu).
Może po prostu mam ogromne szczęście w życiu, ale jeszcze mi się nie zdarzyło trafić na chamskich sąsiadów, a mieszkałam naprawdę w różnych miejscach.

masloorzechowe3 Odpowiedz

Masakra aż mi przypomniała się sytuacja sprzed roku, kiedy byli (na całe szczęście) sąsiedzi urządzili sobie trzydniową imprezę. Pierwsze dwa dni były do zniesienia, trzecia noc to był jakiś koszmar... Co jakiś czas chodzili do nich sąsiedzi z prośbą o zakończenie imprezy, jednak trwało to może z 2 minuty. O 5 nad ranem miałam dość i też zadzwoniłam na policję. Wyszłam na donosicielke, ale wtedy miałam to gdzieś bo chciałam po prostu zasnąć. Byłam zaskoczona jak szybko przyjechała policja, więc za niecałe pół godziny było już cichutko... Rozumiem impreza imprezą, ale dudnienie, wrzaski i pijackie piosenki do 5 rano trzeci dzień pod rząd to było trochę za dużo

CentralnyMan Odpowiedz

A czemu nie poszłaś najpierw poprosić żeby byli ciszej? No chyba że to patusy

TakaOna100 Odpowiedz

A pójść do sąsiadów i poprosić, żeby trochę przyciszyli muzykę?

Selevan1 Odpowiedz

Ja na szczęście całe życie mam normalnych sąsiadów i stare budownictwo. Choć ostatnio jakaś laska 22yo się wprowadziła obok, i już trzeciego i piątego dnia impra do 2 w nocy.

Nie ma to jak spuścić ze smyczy

TakaOna100

A co jest nienormalnego w imprezie w domu?

Dodaj anonimowe wyznanie