#8o2LH

W gimnazjum mieliśmy raz zastępstwo z matematyki. Kobieta była niesamowita. Może to niezbyt miłe, ale nabijaliśmy się z niej troszeczkę. Miała konkretnego zeza i sine usta (przez co zyskała ksywę "kaumanawardze" - nie pytajcie, gimnazjum to czas konkretnej patologii). Dała nam do rozwiązania jedno zadanie i zaczyna czytać jego treść. Zadanie szło w stylu: "Samochód kosztował X złotych. Nastąpiła obniżka o 500 zł, potem jednak podniesiono wartość o 20%, kiedy nie chciał się sprzedać ponownie obniżono cenę o 35%. Samochód ma teraz wartość 3200 zł. Ile kosztował na początku".

Wiedziałem doskonale jak zrobić to zadanie, natomiast w klasie była totalna cisza. Kiedyś byłem orłem z matematyki, ale potem trafiłem na równie inteligentnych ludzi i stałem się w miarę przeciętny. Dziwiłem się czemu nikt nie chce opowiedzieć jak trzeba rozwiązać zadanie. No to zgłosiłem się. I wytłumaczyłem, swoimi sposobami... "Proszę pani, zadanie trzeba zrobić analnie... no czyli od tyłu". Nie skomentowała, a ja je rozwiązałem. Myślałem że już po sprawie, jednak na następnej przerwie przyszedł do mnie kolega i powiedział "Wychowawczyni kazała cię prosić do siebie" "Mnie?" "Tak, powiedziała, przyprowadźcie mi tego speca od analnych". Wezwanie dla rodziców.
Dragomir Odpowiedz

Patoyntelygencja.

Dodaj anonimowe wyznanie