#9gjZ2
Codziennie dojadałam z talerzy nieruszone części dań, frytki, pozostałe kawałki pizzy, czasem też rzeczy, które były naruszone tylko trochę lub to, co zostało, np. makarony albo sałatki. Normalnym też było picie niedopitego piwa, po wcześniejszym przelaniu do swojego nieprzezroczystego kubka.
Tam wszyscy pracownicy wiedzieli, że to robię, ale chyba innym ludziom bym się do tego nie przyznała.
Żółtaczka pokarmowa lubi to :)
Zakładając, że klienci restauracji jedzą rękami i to brudnymi, najlepiej po podcieniu tyłka bez umycia dłoni.
Bzdura!
Znam wiele osób, które pracowały w kuchni, zarówno w restauracjach, jak i stołówkach, czy małej gastronomii. Dojadanie po klientach to standard i jakoś nikt się niczym nie zaraził.
I co w tym niezwykłego, takie zachowania to norma przy pracy w kuchni. Ofc. mało kto się przyznaje.