#EVV4P

Kiedy miałam może 9 lat, pojechałam z kuzynką na obóz nad morze. A tam, co tu dużo mówić... przypadkiem wyważyłam drzwi.
Pewnego dnia po skończonych zajęciach pobiegłam szybko na piętro do naszego pokoju. Nie wiem dlaczego, ale byłam pewna, że kuzynka schowała się w środku i przytrzymuje mi drzwi. Mówiłam coś do niej, jednocześnie siłując się z drewnianą powierzchnią. Cóż, w końcu drzwi wyleciały całkowicie z zawiasów i zatrzymały się krzywo w futrynie. Przeraziłam się tym, że rodzice będą musieli zapłacić miliony za nowe drzwi, więc szybko wymyśliłam inną wersję wydarzeń, a konkretnie... że ktoś próbował się włamać do naszego pokoju. Wybiegłam na parter, napotykając na swojej drodze jednego z wychowawców. Opowiedziałam mu o włamaniu, a później razem sprawdzaliśmy, czy nie zginęło nic cennego...

Do dziś jest mi głupio, że tak skłamałam, dlatego też dopiero po jakichś 10 latach pierwszy raz prawda wychodzi na jaw.
Evrard Odpowiedz

Takie sytuacje na koloniach są wliczone w koszty bo przecież są dzieci z różnych domów i zachowują się też różnie. Jeśli budynek nie miał portierni a ty nie posądziłas nikogo konkretnego to pewnie wszyscy o tym szybko zapomnieli.

Dodaj anonimowe wyznanie