Mam dziwny nawyk, że kiedy idę ulicą i widzę, że z naprzeciwka idzie osoba, która wygląda na bezdomnego, pijaka lub kogokolwiek, kto mi się nie spodoba wizualnie, wstrzymuję oddech, aby tylko jej zapach nie dostał mi się do płuc.
Pewnego razu, kiedy tak właśnie zrobiłam – mało dyskretnie – bezdomny zapytał się, czy wszystko w porządku, czy nie jest mi słabo. Było to nawet dość miłe, ale kiedy poczułam jego zapach, to zemdlałam :/
Dodaj anonimowe wyznanie
Mam dokładnie to samo!!!
Specjalnie grzeczne to nie jest z twojej strony.
Ty rozumiem z grzeczności głęboko zaciągasz się zapachem każdego oszczanego menela?
Jest różnica pomiędzy dyskretnym a ostentacyjnym gestem.