#V2WXN
We wrześniu 2013 roku u mojego owczarka tylne łapy zaczęły odmawiać posłuszeństwa. Każdy spacer z nim był coraz trudniejszy, ale wiedzieliśmy, że musi się trochę poruszać.
Jego zawzięcie było godne podziwu, gdy pomimo braku sił, wspinał się po schodach, próbował cieszyć każdym postawionym krokiem, mimo że widać było, że sprawia mu to ból.
Gdy byłem z nim na spacerze ludzie pytali mnie o to, co się z nim stało i dlaczego
ma problemy z poruszaniem się. Widać było, że z każdym miesiącem coraz trudniej było mu chodzić. W listopadzie całkowicie przestał chodzić, ale wierzyłem, że pomimo takiego zachowania i braku apetytu, nie umrze. Nie dopuszczałem do siebie innej myśli...
Wiedziałem, że cierpi, ale nie chciałem jego śmierci, mimo że nadal nie miał apetytu,
nie jadł. 20 grudnia było już bardzo źle... z ciężkim sercem zadzwoniłem do weterynarza, nie mogłem dłużej patrzeć na to jak się męczy. Lekarz obiecał przyjść do nas po pracy.
Zdając sobie sprawę, że zimą wcześniej robi się ciemno, wziąłem szpadel i poszedłem do lasu (mieszkam w prywatnym domu w jego pobliżu). W zamrożonej ziemi trudno było wykopać dół, lecz starałem się zrobić go tak głęboki, jak to tylko możliwe.
W końcu wróciłem do psa i spędziłem z nim cały dzień. Weterynarz wstrzyknął pierwszy zastrzyk nasenny. Staliśmy w milczeniu i patrzeliśmy jak nasz ukochany pies zasypia.
Wciąż mam przed oczami to jak przyszedł do mnie kiedy byłem dzieckiem i te wszystkie 13 lat przez które mieszkał z nami, był moim najbardziej lojalnym przyjacielem.
Lekarz zostawił mnie sam na sam z martwym ciałem mojego psa. Miałem w oczach łzy. Nigdy nie widziałem go w takim stanie... Było jasne, że nie spał, wszystkie mięśnie były w końcu rozluźnione, nieściśnięte przez ból... Oczy nie reagowały na światło.
Zaniosłem go do wykopanego dołu. Pochowałem go i siedziałem przy jego grobie przez dobre 2 godziny. Wciąż myślałem o nim. Z jednej strony nie mogłem sobie wybaczyć, ale z drugiej wiedziałem, że teraz on już się nie męczy i nie czuje bólu.
Żegnaj, mój wierny przyjacielu!
Kochałem cię i nigdy o tobie nie zapomnę!
To przykre doświadczenie, nie dostawał wcześniej nic przeciwbólowego? Dlaczego się męczył? Mój owczarek regularnie ma wizyty u weta, dostosowaną dietę i od szczeniaka był jakby rehabilitowany, żeby nie robił tego "rasowego przysiadu", w ogóle wzięliśmy go po interwencji od chłopa co masowo rozmnażał psy. Może nie wygląda dostojnie jak z owczarkowego katalogu ale ma 14 lat i tylko po długim ganianiu za patykiem lekko utyka na tylne łapy. Jest zdrowy, choć mamy świadomość jego wieku.
Coś mi się nie klei w tej historii i mam wrażenie że to kolejne wyznanie, napisane przez ta samą osobę. znów się to czyta na wydechu. Oprócz tego prywatnego domu jest kilka niespójności jak dbanie o komfort psa bez bólu na co ktos już zwrócił uwagę
"Chat GPT to rodzaj sztucznej inteligencji stworzony przez firmę OpenAI, która została wytrenowana na ogromnych zbiorach danych tekstowych, aby generować tekst udający ten, napisany przez człowieka, na podstawie wprowadzonego polecenia, czyli promptu."
A co jest niespójnego w prywatnym domu? Mi z kolei nie pasuje to, że autor nawet nie wspomniał co było z tymi łapami, jak był leczony pies i czemu nie brał przeciwbóli. Trochę ciężko wczuć się w wyznanie, bo autor pisze, jakby sytuacja była bez wyjścia, ale nie podaje powodów czemu jest bez wyjścia.
Ten dom to jeden z kilku takich samych elementów tych wyznań wymyślonych. pominęłam leczenie psa, procedurę uśpienia która jest tutaj w dwóch wersjach i wszystko inne
To tylko pies
Zaraz, skąd masz prywatny dom w tak młodym wieku?
serio...