#aPKOP

Wiem, że tę stronę przegląda wiele dzieciaków. Jako uczeń klasy maturalnej w technikum mam dla was radę opartą na własnych przeżyciach.

Jeżeli ktoś do was ma jakiś problem, gnębi bez powodu, to zareagujcie jak najszybciej i nie mówię tu o zgłoszeniu sytuacji gdziekolwiek poza zaufanym rodzicem. W takiej sytuacji trzeba jak najszybciej zaznaczyć kto jest górą i użyć siły. Szkoła jest jak dzicz – dopóki się nie postawisz, to jest wysoka szansa na to, że będziesz ofiarą. 
Próbowałem postępować zgodnie z radami matuli i ignorować wszystkie zaczepki, co było jawnym pozwalaniem reszcie klasy na więcej. Żałuję, że jeszcze w pierwszej klasie nie posłuchałem rady ojca i nie odwinąłem jednemu lub dwóm typkom. Przemoc stosowana wobec mnie była tylko psychiczna, ponieważ ze względu na moją budowę ciała raczej żaden nie wyszedłby z bitki bez mniejszych obrażeń. Próbowałem także rozegrać sytuacje za pomocą słów i inteligencji, nic to nie dało. Przez tłamszone w sobie emocje i ból planowałem ze sobą skończyć około trzech razy, na szczęście wyciągała mnie z tego pomysłu pasja. Dopiero niedawno odnalazłem spokój ducha, zacząłem trenować i mam się gdzie wyładować, jednak po zagojeniu się ran na psychice szramy nadal pozostały.
Młodzi moi drodzy, ja nie namawiam was do przemocy, ja jedynie przedstawiłem wam realia z mojego punktu widzenia. Szukajcie wsparcia u rodziców, pokażcie im ten post. Postawcie się oprawcy, całą złość przeistoczcie w siłę, jeśli jeden oberwie, reszta przystopuje, bo będą mieli w głowie, że czeka ich to samo – prawo dżungli.
A wy, drodzy rodzice, pomóżcie swoim dzieciakom, jak tylko możecie, jeżeli dobrze to rozegracie, to wasze dziecko nie zostanie wydalone ze szkoły ani nic z tych rzeczy, nie karćcie dziecka za to, że się broni. Ten młody człowiek będzie kiedyś musiał zmierzyć się z innymi trudnościami, których nie będzie mógł unikać ani od nich uciekać. Jeżeli spytacie się dlaczego nie radzę rozwiązywać problemu prześladowań słownie bezpośrednio przez dzieciaki? Ponieważ niektórzy ludzie są za głupi, żeby zrozumieć co się do nich mówi i działa na nich tylko siła.
Odpowiadając na ewentualne pytanie: nie, nie jestem z rodziny dysfunkcyjnej ani proletariackiej. Rodzice mają własną firmę, a rodzina podchodzi już pod klasę wyższą.
Nie jestem także półgłówkiem, który nie może użyć rozumu, zwyczajnie to w moim i wielu znanych mi przypadkach nic nie dało.
Podsumowując ten mój wywód, mogę powiedzieć tyle, że cierpienie uszlachetnia, co widzę na własnym przykładzie jako raczej już twardego człowieka kierującego się priorytetami oraz dążącego do wyznaczonych celów. Ale wszystko ma swoje granice, a ty, młody człowieku, czytający to wyznanie, musisz ją ustalić. Ustal swoją granicę twardo i szybko, odwiń jak najmocniej temu, kto próbuje ją przekroczyć. Bo w dziczy przetrwa najsilniejszy.
ingselentall Odpowiedz

Potwierdzam Twoje spostrzeżenia: walenie w pysk od razu "na gorąco" to jedyny skuteczny sposób na uregulowanie niektórych małp, zwanych grzecznościowo ludźmi.

Ciensiebie

Oj tam w pysk od razu. Moj syn chwycil takiego podskakujacego suchoklatesa za stope i pociagnal za soba po schodach dwa pietra pod gabinet dyrektora szkoly aby zlozyc skarge na jego zachowanie. Pomoglo ze skutkiem natychmiastowym.

Sciezka Odpowiedz

Trochę chaos wypowiedzi, ale szanuję za przekaz. Dla dzieciaków brak reakcji to przyzwolenie i tyle. Kto w ogóle wymyślił radę typu "nie reaguj to im sie znudzi"? Kurde, te znudzone dzieci to trudniej spotkać niż uczciwego polityka. Dlaczego dajemy młodym rady, które w najlepszym razie sprawdzą się podczas konfliktów w jakimś korpo?
Albo: "bądź lepszy niż oni, bądź ponadto". 12-latek wrzucajacy ci plecak do kibla z pewnością zaprzestanie porażony twoim stoicyzmem i dojrzałością. A i sama ofiara będzie dumna, przekazując matce, że no owszem, opluli mnie i uderzyli, ale nie dałem się sprowokować, nic nie zrobiłem.
Z jednej strony jak dzieciaki robią awanturę w sklepie o zabawkę, to mówi się, że rodzice mają nie ustępować, bo to testowanie granic i trzeba być stanowczym. Z drugiej strony jak te same dzieciaki wyrywają komuś piórnik czy ciągną za włosy, to wtedy już nie testują granic tylko sie bawią, bo "to tylko dzieci". No chyba, że dziewczynka, którą ktoś szarpnął za kitka dwudziesty raz w tym tygodniu w końcu sie wkurzy i kopnie kolegę w nogę, wtedy to uuuuuu, patologia, jak ty sie zachowujesz, powinnaś nadstawić drugiego policzka/drugiego kitka, bo tak robią dobre dzieci.

No i chuj, jest szósta rano, a ja zamiast kawy muszę zrobić melisę.

Dragomir

Genialny komentarz ❤
Powinno mówić się o tym w szkołach np. na lekcji wychowawczej, żeby również patusy i oprawcy które tego słuchają wiedziały co może a nawet powinno ich spotkać, żeby nie było niespodzianki "bo wszyscy robią to samo i to takie fajne kogoś poniżać i nie wiedziałem że może oddać".

szarymysz

"Kto w ogóle wymyślił radę typu "nie reaguj to im się znudzi"?"
Pewnie ten sam nauczyciel/ka, który/a po bijatyce mówi do uczestników "Nie obchodzi mnie kto zaczął, macie sobie podać ręce i się pogodzić". :(

SorryEverAfter Odpowiedz

Ojj zgadzam się. Ja taką radę dostałam z kolorowych gazetek typu jakiś Fun Club czy Bravo Girl będąc w ostatnich klasach podstawówki (wtedy to było 5-6) i właśnie rada była taka: "nie reaguj, ignoruj". To była straszliwie głupkowata rada, naprawdę. Nie polecam tak robić nikomu. Już lepiej nawet wejść w ostry konflikt który sprawiałby trochę problemów niż ignorować, bo to jest odbierane strasznie źle i wtedy już nigdy nie przestaną, można co najwyżej szkołę zmienić.

MaryL Odpowiedz

W większości się z Tobą zgadzam. Chciałam tylko dodać, że nie zawsze jesteś w stanie się "odwinąć". Istnieje przekonanie, że im masz ciężej, tym twardszy będziesz w przyszłości. Ja się z tym nie zgadzam. Wystawianie się na długotrwałe złe traktowanie w którymś momencie łamie nam kręgosłup. Dlatego jeśli walka jest nierówna, to trzeba szybko się ewakuować, zmienić szkołę, może nawet miasto. Trzeba o siebie zawalczyć, a nie fundować sobie kolejne lata niszczenia psychiki.

Dodam jeszcze, że nigdy później w normalnym, dorosłym życiu nie będziesz miał sytuacji, że będziesz skazany na codzienne przebywanie w jednym pomieszczeniu z bandą patusów, chamów, którzy cie nie szanują. W dorosłym życiu sam sobie dobierasz towarzystwo. I jeśli porównujesz szkołę do dżungli, to zauważ, że nawet w dżungli żadne zwierzę nie siedzi w środowisku, które jest dla niego zagrożeniem, które więcej mu krzywdy robi, niż pożytku.

Nebuchenozor Odpowiedz

Gimnazjum to było dla mnie piekło. Byłam wyśmiewana i gnębiona. Oczywiście nauczyciele, pedagog i moja mama o wszystkim wiedzieli, ale miałam ignorować prześladowców i czekać aż im się znudzi. Tylko tata pewnego razu nie wytrzymał i powiedział żebym przywaliła. Dostał od mamy burę, bo w końcu "przemoc rodzi przemoc". Teraz po latach widzę jakie bezsensowne było to stwierdzenie. Tak czy inaczej, jednego razu na lekcji znowu zaczęło się piekło. Wiedzieli, że są bezkarni, bo nauczyciele poza zwróceniem uwagi i wpisaniem ewentualnej uwagi nie wiele mogli zrobić. Co chwilę byłam wyzywana, zaczepiania. I w końcu nie wytrzymałam, podniosłam się, odwróciłam, złapałam dziewczynę za bluzę i powiedziałam że jak jeszcze raz coś powie na mój temat to nie wyrobię. Zaśmiała się tylko i spytała zaczepnie co jej niby zrobię. Walnelam ją z całej siły z liścia w twarz. Ona była w szoku, ja byłam w równie wielkim szoku, a w klasie była cisza już od jakiejś chwili. Wybiegłam z klasy mówiąc że muszę do toalety. Zamknęłam się w kabinie i się poryczalam, chyba w ten sposób po prostu emocje mi zeszły.
Tak czy inaczej- miałam spokój. Do końca szkoły nikt mnie nie zaczepił, nie wyśmiewał. Konsekwencji żadnych nie poniosłam, jakby w ogóle nie było sytuacji. W liceum za to jak się napatoczyła jedna dziewczyna, która próbowała ze mnie zrobić kozła ofiarnego, to od razu jej wp...
A tak to dalej byłam osobą cichą i raczej starającą się nie wychylać za bardzo.

Dodaj anonimowe wyznanie