#sfCoh
Niestety wiąże się to z pewnymi przykrymi konsekwencjami – kiedy mam naprawdę jakiś poważniejszy problem w swym życiu, jest mi niezwykle trudno poradzić sobie z nim, gdyż nie jestem w stanie wyrzucić go z głowy. Zazwyczaj kończy się to totalną apatią i brakiem chęci na cokolwiek. Określenie „pić, by zapomnieć” nabiera więc w mojej sytuacji innego znaczenia. Gdy parę lat temu zerwała ze mną pierwsza dziewczyna, leczyłem się głównie używkami, by o niej codziennie nie śnić. Przeszło dopiero po roku, ale ilość głupot, jakie wyczyniałem w tamtym okresie przeraża mnie, gdy o tym pomyślę.
Kilka tygodni temu ponownie doświadczyłem ciężkiego rozstania. Dziś pierwszy raz od dawna wstałem z ciut większą ochotą do życia, co niezwykle ucieszyło moich najbliższych. Myślą, że mi przeszło, że już o niej zapomniałem. A ja po prostu zalałem się wczoraj na pierwszej od dawna imprezie.
Twoje bajdurzenie o wódzie jako lekarstwie pokazuje, że jesteś alkoholikiem. Kondolencje.
Czy bycie alkoholikiem zakłóca obiektywnie relacje przyczynowo skutkowe?
@upadlygzyms - tak, zakłóca. Alkohol zakłóca procesy kwantowe w mikrotubulach neuronów mózgowych, co z kolei rozbija spójność "duszy kwantowej" człowieka, a z tego ostatecznie wynika zakłócenie procesów przyczynowo-skutkowych w makroskali ("entropia" życiowa, zwana potocznie "pechem", a w większych stężeniach "klątwą").
Błędny wniosek mimo prawdziwości opisanego procesu. Nasz świadomy udział w zdarzeniach dotyczący li własnej osoby jest ekstremalnie przeceniany. Nie jesteśmy w stanie kierować losem. Możemy tylko zwiększać lub zmniejszać prawdopodobieństwo zaistnienia pewnych sytuacji. W wyjątkowych sytuacjach jesteśmy w stanie rozpoznać moment kluczowy i podjąć świadomą, dużo zmieniającą decyzję. Nie jest to jednak nowa jakość a spotęgowanie wpływu na zmianę wysokości prawdopodobieństwa.
Szukanie źródeł pecha czy też klątwy w zaburzeniach wynikających z alkoholizmu jest typowym błędem przeżywalności. Oczywiście, że przekleństwo prześladujące alkoholika ma swoją przyczynę w nadużywaniu etanolu. Nie znaczy to jednak, że alkoholik nie może mieć życia usłanego różami, a wujek, zakała rodziny, który przyszedł już ubzdręgolony na wesele, może być jedynym z towarzystwa, który nie straci wzroku, gdy okaże się że wódka była skażona metanolem.
Alkoholik zawsze znajdzie powód do picia, a narkoman do ćpania. Po co iść do specjalisty, skoro można się odurzyć?
Skoro każdy problem to dla ciebie powód do upicia się to może dlatego dziewczyna cię zostawiła