#XxLUP

Jako dziecko mieszkałem w bloku na 10 piętrze. W tym wieku miałem już swoje własne klucze do domu i zawsze ze szkoły wracałem sam. Tak samo było tego dnia. Gdy dotarłem pod drzwi swojego domu, bardzo mocno chciało mi się siku. W pośpiechu szukałem swoich kluczy, lecz nigdzie ich nie było. Nie pozostało mi nic innego, jak czekanie pod drzwiami na moją rodzicielkę, jednak parcie na pęcherz stawało się coraz większe. Na klatce schodowej na parapecie stała jakaś plastikowa butelka z resztką soku pomarańczowego. Nie mogąc dłużej wytrzymać, nasikałem do niej i odłożyłem na miejsce, po czym wróciłem pod mieszkanie. Sytuacja nie byłaby warta opisania, gdyby nie to, co stało się dalej. Zapewne część już się domyśla – na piętrze wysiadło kilka moich rówieśników czujących się „panami osiedla”, zaczęli głośno gadać, gdy nagle jedna z dziewczyn chwyciła za butelkę i pociągnęła porządnego łyka. Wiązanki, jaka się wtedy potoczyła z jej ust, nie powstydziłby się sam Linda, a ja próbowałem zniknąć w ścianie, bojąc się o własne życie, gdyby dowiedzieli się, że ja byłem odpowiedzialny za jej przykre doznania. Na szczęście pozostałem niezauważony, więc mogę się nim z Wami dzisiaj podzielić.

Mówi się, że w życiu trzeba spróbować wszystkiego, ja myślę, że tamta dziewczyna nie podzieli tego zdania.
Econiks Odpowiedz

Myślę, że nie domyśliła się, że mocz, tylko pomyślała że zepsuty sok

Dodaj anonimowe wyznanie