#vUbeg

Między mną a moją najmłodszą siostrą jest 15 lat różnicy. Jakoś tak naturalnie wyszło, że dość mocno jej matkowałam (mama po porodzie szybko wróciła do pracy, a ja miałam już doświadczenie w karmieniu, przewijaniu czy myciu niemowlaka), jednak siostra zawsze wiedziała, kto jest jej rodzicem i że ja jestem tylko siostrą.

Gdy miała 5 lat, była przeziębiona, nie chciała iść do przedszkola i uparła się, że pójdzie ze mną do „mojej szkoły”. Zgodziłam się, bo w końcu studiowałam pedagogikę, tego dnia miałam tylko dwa wykłady i myślałam, że jakoś „przemycę” dzieciaka, a nawet gdyby ktoś się kapnął, to przecież na takim kierunku studiów nie powinien się przyczepić. Przed wykładem zainstalowałam Młodą pod ławką, zaopatrzyłam w kredki, kolorowanki i plastelinę i miałam nadzieję, że jakoś wytrzyma, nie ujawniając się. Dodatkowo poinstruowałam, że gdyby nauczyciel pytał ją, z kim przyszła, to ma powiedzieć, że nie powie, nie może powiedzieć itp.

Pierwszym wykładem była filozofia, wykładowca tak dużo i szybko gadał, że skupiłam się na notowaniu, tylko co pewien czas zerkając pod ławkę i na profesora. W pewnym momencie zbladłam, bo zobaczyłam, że Młoda siedzi profesorowi na kolanach. W trakcie wykładu przeczołgała się spod ostatniej ławki do biurka profesora i wdrapała mu się na kolana. Wykładowca był tak zaangażowany w wykład, że niemal mechanicznie poprawił dzieciaka na kolanach i bez zająknięcia mówił nam dalej o tajnikach filozofii. Młoda grzecznie siedziała do przerwy, a potem wykładowca „obudził się”, zrobił zdziwioną minę i zaczął wypytywać, z kim przyszła, prosić, by wskazała, a Młoda dzielnie odpowiadała, że nie powie, nie może pokazać, że „ma zakazane”. Wykładowców mieliśmy inteligentnych, więc facet zapytał: „A jak masz na nazwisko?”, na co Młoda: „No oczywiście, że Kowalska”. W odpowiedzi padło tylko: „Pani Aniu, dziecko do odebrania”.

Następy wykład minął lepiej, a po nim poszłam zobaczyć coś na tablicy pod dziekanatem i tu kompletna porażka. Czytam ogłoszenia, Młoda obok mnie stoi i nagle otwierają się drzwi i wypływa Pani Dziekan w całej okazałości swoich ponad 100 kg. Patrzy na mnie, na Młodą, jeszcze raz na mnie (podobieństwa nie da się zaprzeczyć) i słodkim głosem mówi:
– Ojej, jaką ma pani piękną córeczkę!
– To nie córeczka, to siostra – odpowiadam równie słodkim głosem.
Młoda patrzy się na mnie, robi oczy kota ze Shreka i ze łzami w oczach mówi:
– Mamusiu, ale dlaczego tak mówisz?

Myślałam, że zabiję, wyszłam na niewdzięcznego, zakłamanego przyszłego pedagoga, który nie przyznaje się do własnego dziecka. Pani Dziekan do końca studiów krzywo na mnie patrzyła i serio zastanawiałam się nad tym, czy mam szanse na obronę magisterki.
Nie wiem skąd się to wzięło Młodej, ale miałam ochotę ją utopić w uczelnianym kiblu.
InaLovegood Odpowiedz

Mam młodszą o 14 lat i mówi na mnie mama xD
Masakra, muszę przyznać

superbober Odpowiedz

Ja kiedyś jechałam ze starszą siostrą w autobusie. Dosiadła się jakaś pani i, oczywiście, wypala z tekstem o mamusi. Na co ja odpowiadam: -To nie jest moja mamusia. Moja mamusia jest gruba. Także ten... miłe dziecko.

paulinka040393 Odpowiedz

"Wykładowca był tak zaangażowany w wykład, że niemal mechanicznie poprawił dzieciaka na kolanach i bez zająknięcia mówił nam dalej o tajnikach filozofii"
Smiechlam 😂😂😂

9KreciK9 Odpowiedz

Też tak kiedy dla siostry zrobiłem ale sytuacja działa się w autobusie nie odzywała się do mnie przez jakiś tydzień xD

TimeyWimey

Jesteś z Białegostoku? "Dla siostry" :D

Michonne

Ja jestem spod Białegostoku, każdy tu tak mówi :) kochana gwara

Jessi

Ja od roku mieszkam pod Białym, każdy tak mówi i mi się to podoba :) pozdrawiam Michonne :)

Fifacz

A ja myślałem, że wszyscy tak mówią. 😭

Dragomir Odpowiedz

Niepoważne zachowanie z Twojej strony.

whitepainter

Mowisz o tej czesci jak przyprowadza chore dziecko, zeby moglo zarazic wiecej ludzi na uczelni, czy o tej, kiedy kaze temu dziecku nie przyznawac sie z kim przyszla, zeby ktos mogl wezwac policje w celu ustalenia? :D

Dragomir

Tak :)

Wittusus Odpowiedz

Filka najlepsza :) A co do ostatniego, sam tak robiłem, to jest zaprogramowane

Dragomir

Co, też topiłeś rodzeństwo w kiblu?

Megg16 Odpowiedz

A czy ten cały cyrk miał czemuś konkretnemu służyć? Zabierasz dziecko w miejsce w którym nie powinno go być, ok, sytuacje są różne, ale jeszcze dodatkowo komplikujesz życie wykładowcom którzy przez Twoje durne pomysły mogli np wezwać policję, bo skoro po uczelni plącze się samotne dziecko, nikt się do niego nie przyznaje, ono też do nikogo, to co dalej?

hudella Odpowiedz

Gdybym Was znała i stała obok, to popłakałabym się ze śmiechu i co najmniej straciła oddech ;p

Dodaj anonimowe wyznanie