#2zWOV

Mam 33 lata, pół roku temu wyszłam za mąż, nie mamy dzieci.
I śmiem twierdzić, że wyszłam za mąż za alkoholika. Bo jak inaczej nazwać osobę, która mniej więcej co trzeci dzień sięga po alkohol? Mąż pije po 2-3 piwka lub drineczki przed snem lub organizuje imprezkę pijacką z kolegami. Nie awanturuje się, nie ma bijatyk.
Czy wiedziałam to przed ślubem? Tak, wiedziałam, że pije, ale nie wiedziałam, że to jest tak często, bo się ukrywał i jeździł do swojego mieszkania.
Namawiam go na terapię, na którą nie jest chętny. Wiem, że ten problemem alkoholowy zawsze będzie istniał…
Zastanawiam się nad rozwodem. Nie wiem, czy chcę skazywać przyszłe hipotetyczne dziecko na życie z ojcem alkoholikiem. Jestem młoda jeszcze, mam szansę z kimś innym ułożyć sobie życie, a nie z alkoholikiem.
ohlala Odpowiedz

Nie chce iść na terapię, czyli uważa, że nie ma problemu. Skoro tak, to poproś, aby nie pił przez co najmniej dwa miesiące. Dla osoby bez problemu alkoholowego jest to bardzo łatwe. Jeśli nie wytrzyma, raz jeszcze podejmij temat terapii. Jeśli ponownie odmówi - powiedz mu to, co tutaj napisałaś. Poddawanie się bez walki jest trochę słabe, w końcu kochasz męża, prawda? Ale jeśli nie będzie wykazywał chęci zmiany to znaczy, że alkohol jest dla niego ważniejszy od Ciebie.

Zanim ktoś się przyczepi, mąż autorki nie musi całkowicie porzucić alkoholu, ale to on musi mieć władzę nad alkoholem, a nie alkohol nad nim.

coztegoze2

To jest bardzo zła rada: alkoholik jest w stanie jak się uprze zrobić przerwę podobno. A poza tym to nie ona ma się starać i walczyć, bo ona walczyć z chorobą alkoholową codziennie nie będzie tylko mąż. To on musi zauważyć problem i się leczyć. Jeśli ignoruje ten problem to najlepszą radą dla dziewczyny jest się rozwieść żeby zminimalizować skutki dla siebie. To najzdrowsza opcja a nie pchać ją we współuzależnienie i odpowiedzialność jak Ty sugerujesz.

coztegoze2

A pomysł, że alkoholik nie musi całkowicie rzucać alkoholu to już w ogóle.

ohlala

Kompletnie nie rozumiesz tego, co napisałam. Alkoholik i rzucenie alkoholu na dłuższy czas, bo ktoś mu kazał? Zapomnij, w bajki możesz to sobie wsadzić. Jeśli mąż autorki nie będzie pił przez dwa miesiące (czy ile tam ustalą) to znaczy, że nadal potrafi się kontrolować. Jeśli w ogóle zgodzi się na coś takiego to będzie oznaczało, że są dla niego rzeczy ważniejsze niż alkohol, a to dobrze rokuje. Autorka nie ma walczyć za męża, ale może mu pomóc dostrzec problem, jeśli rzeczywiście jest. Nigdzie nie poradziłam jej, że ma się z mężem męczyć, gdy będzie popadał w coraz głębszy alkoholizm. Ale jak się kogoś kocha, to próbuje mu się pomóc w miarę własnych możliwości, a nie zostawia, gdy tylko pojawią się zaczątki problemu. Jeśli mąż nie będzie w żaden sposób współpracował to wtedy należy myśleć o rozstaniu.

Alkoholik pić nie może, ale jeśli okaże się, że autorka trochę przesadziła, to mąż dalej może czasami pić. Bo to, że autorka nie lubi, gdy mąż pije, nie jest podstawą do całkowitego porzucenia alkoholu przez niego.

MaryL2

@ohlala, „ Dla osoby bez problemu alkoholowego jest to bardzo łatwe” - nie zgadzam się z tym kryterium, 2 miesiące to bardzo długo. Alkohol jest częścią naszej kultury, ja nie wyobrażam sobie sylwestra bez szampana, wyjazdu do Włoch bez picia wina. Albo na nocowaniu z koleżankami - nie zawsze jest chęć na picie, ale jeśli wpadnie fazka na alkohol, połączony ze zwierzeniami, śpiewaniem i ogólnie wygłupami, to bardzo trudne by było dla mnie niepicie „bo tak”. I co, to czyni mnie alkoholikiem?

Zauważyłam, że niektórzy mają bardzo agresywne i zero-jedynkowe podejście do alkoholu. Pijesz sam - alkoholik. Nie możesz zrobić przerwy 2msce - alkoholik. Nie potrafisz się dobrze bawić bez alkoholu - alkoholik. Pijesz dwa razy w tygodniu - alkoholik. Kultury są różne, ludzie są różni. Wg mnie wygłaszanie takich stanowczych stwierdzeń jest szkodliwe - alkoholizm to choroba i tylko lekarz powinien to stwierdzać.

izka8520

@MaryL2
Ja z kolei nie zgadzam sie z Twoim kryterium, 2 miesiące to jest nic, ja obchodzę się bez alkoholu od kilku miesięcy do kilku lat, bez szczególnego problemu. Jeżeli uważasz, że obowiązkowe jest napić się na wyjeździe/spotkaniu to bardzo mi Cie szkoda

Gosik Odpowiedz

Jedna z wielu sytuacji potwierdzającą, że mieszkanie ze sobą przed ślubem to objaw rozsądku.

CentralnyMan Odpowiedz

Słuszna decyzja skoro mąż nie chce się leczyć

nieikoniec Odpowiedz

To większość ludzi których znam to alkoholicy? :o

Dragomir

Zmień towarzystwo.

Hvafaen Odpowiedz

Bardzo dobrze myślisz. Super, że myślisz o sobie i dzieciach.

Evrard Odpowiedz

Jak co trzeci dzień i nie popija w pracy albo w domu kiedy nie widzisz to alkoholikiem nie jest. Nawet jest bliżej dolnej strefy jeśli chodzi o spożycie.

Frog

Myślę, że tu bardziej chodzi o kwestię możliwości zamiany tego - z pozoru niewinnego - popijania w nałóg. Przy alko ta granica jest niebezpiecznie cienka.

Kiedyś "udało mi się" niemal uzależnić od piwa, przez kilka tygodni wakacyjnej wyrypy po górach - ot, codzienne piwko przy wieczornym ognisku. Dopiero po powrocie do domu okazało się, że nawet tak mała (ale regularna) dawka alko wystarczy, by już za nią zatęsknić

coztegoze2

Bliżej dolnej strefy jeśli chodzi o spożycie? Bliżej dolnej strefy jeśli chodzi o spożycie to są osoby, które piją raz na 2 miesiące a nie ten kto wali raz na 3 dni.

Alkoholikiem jest ta osoba, która do normalnego funkcjonowania potrzebuje alkoholu. Choććby to być drink w weekend, ale jak ktoś czeka z utęsknieniem na tego drinka i myśl o tym, że nie będzie go mógł wypić wyprowadzi go z równowagi i zakłóci normalne zycie to już podpadnie pod uzależnienie psychiczne.

darkside44 Odpowiedz

W zdrowiu i chorobie....

vvanonimowy Odpowiedz

Lol, podniesioną deskę czy kurz na blacie wypatrzysz w mgnieniu oka, ale alkoholizm ci jakoś umknął. Bierz rozwód bo w tym wieku go nie wyleczysz.Zanim znajdziesz kolejnego alkoholika zastanów się dlaczego akurat taki typ mężczyzn cię przyciąga.

Dodaj anonimowe wyznanie