Jako że mieszkam na wsi, od zawsze chodziłam do szkoły pieszo. Różne przygody działy się po drodze. Jak miałam ok. 10 lat, gdy wracałam ze szkoły, pewien nielubiany przeze mnie chłopak zaczął rzucać we mnie jabłkami z drzewa. Ja niewiele myśląc, krzyknęłam do niego: „Spadnij z tego drzewa i sobie ręce połam, głupolu!”.
Następnego dnia okazało się, że faktycznie spadł... Złamał prawy obojczyk i lewy kciuk. Winą za wszystko obarczył... mnie. Pół szkoły się mnie bało, a ja czułam się z tym fatalnie jeszcze długo.
Dodaj anonimowe wyznanie
Wiedźma! 🧙♀️ 😂😂
„uważaj czego sobie i komuś życzysz” się potwierdza