#6Cs0S

Taka ciekawostka z życia dzieciaka z patologicznej rodziny.

Za każdym razem kiedy moi rodzice w przypływie litrów alkoholu kłócili się głośno, starałam się siedzieć w swoim pokoju. Tylko po to, żeby było trochę ciszej, jednak zawsze bardzo dokładnie wszystkiemu się przysłuchiwałam. Za każdym razem, kiedy słyszałam uderzenie bądź jego poprzednik w stylu: „Jak ci zaraz...”, wchodziłam do pokoju, gdzie byli rodzice i wpadałam w histerię. Zaczynałam płakać na cały głos i z całych sił, traciłam przy tym oddech i robiłam się gorąca jak ogień. Krzyczałam przy tym: „Proszę, przestańcie”, jednak to nie przynosiło żadnego skutku.
Jak ojciec zlał matkę na tyle mocno, że oboje wyczerpani szli spać, ja siedząc na kiblu z zimnymi stopami i bardzo silną sraczką, cieszyłam się ciszą i spokojem.
Zawsze potem sprzątałam całe rozwalone szkło, ustawiałam prosto poprzekręcane obrazy i wyrzucałam puste butelki. Miałam wtedy siedem, możne osiem lat, a wciąż pamiętam ten zapach, uczucie zimna po wysokiej gorączce z wyczerpania krzykiem i każde dolegliwości żołądkowe po niewyobrażalnym stresie.

Co jest w tym wszystkim najdziwniejsze?

Nikt, dosłownie nikt z wielu sąsiadów w moim bloku nigdy nie zadzwonił na policję mimo panicznego krzyku małej dziewczynki i dźwięków tłuczonego szkła wraz z wrzaskiem bitej matki o drugiej w nocy.
Na drugi dzień kiedy chciałam z mamą o tym porozmawiać, ta z rozwalonym nosem i podbitymi oczami zbywała mnie i mówiła, żebym AŻ TAK wszystkiego nie wyolbrzymiała. Tata zgrywał perfekcyjnego ojca, a sąsiedzi tylko ukradkiem podśmiechiwali się z naszej po*ebanej rodziny.

Jest mi po prostu przykro, że wszyscy tak bardzo popsuli mi dzieciństwo...
Quakie Odpowiedz

Niestety to częsty scenariusz.
Mam nadzieję, że teraz żyjesz od nich z daleka i masz się lepiej ❤️‍🩹

Tarkin Odpowiedz

Oczywiście tak po ludzku Ci współczuję, miałaś trudne dzieciństwo ale mam wrażenie że obwiniasz o to cały świat, obwiniasz ludzi którzy nie są temu nic winni.
"Nikt, dosłownie nikt z wielu sąsiadów w moim bloku nigdy nie zadzwonił na policję mimo panicznego krzyku małej dziewczynki i dźwięków tłuczonego szkła wraz z wrzaskiem bitej matki o drugiej w nocy."
- To nie zawsze jest tak że sąsiedzi nie chcą się angażować. Ja mieszkam w nowoczesnym budownictwie czyli ściany są Cienkie a ledwo słyszę co się dzieje u sąsiadów. Wręcz byłem zdziwiony gdy sąsiadka przepraszała mnie że jej dziecko bardzo długo płakało a ja byłem zdziwiony bo nic nie słyszałem. A co dopiero mówić starych blokach gdzie ściany były grube. Naprawdę awantury nie zawsze są słyszalne.

"a sąsiedzi tylko ukradkiem podśmiechiwali się z naszej po*ebanej rodziny"
- Nie możesz tego wiedzieć. Czasami tak jest że wydaje nam się że każdy się z nas śmieje ale to tylko fobia to powoduje.

Fakt że miałaś trudne dzieciństwo ale musisz zdać sobie sprawę że liczy się tylko tu i teraz. Nie zmienisz przeszłości ale możesz zmienić przyszłość bo przyszłość zaczyna się teraz

ohlala Odpowiedz

Niestety nie jest to dziwne. Może byłoby inaczej, gdyby to Ciebie bił, ale też niekoniecznie. Przy czym mogło też być tak, że kiedyś, gdy byłaś jeszcze młodsza, sąsiedzi wzywali policję, ale Twoja matka za każdym razem odmawiała pomocy, więc sąsiedzi przestali dzwonić, a Ty tego po prostu nie pamiętasz.

Tarkin

ktoś kto pamięta że przestawiał obrazy i miał zimno w stopy raczej by pamiętał taką sytuację

Dragomir

Nie jakby miał np. półtora roku. Zwłaszcza jak mama odprawiła policjantów w progu.

ohlala

@Tarkin

Mówię o wcześniejszych latach, gdy po prostu nie ma możliwości, żeby autorka pamiętała interwencje policji.

worm Odpowiedz

a to akurat proste się wylosowało.
1. Czas reakcji między zgłoszeniem awantury, a dotarciem patrolu lub dzielnicowego. Ten bywa długi, stanowczo za długi (inna sprawa czemu, ale nie o tym teraz)
2. O ile ktokolwiek otworzy to najczęściej będzie wyglądało to tak "Dzień dobry, inspektor Fąfara, Kowalski spod 3-jki zgłasza bicie żony i przemoc domową!"
i zaraz żona przyleci, że ona nie była bita, tylko się drzwiami uderzyła, a że niezdara to kilkukrotnie.
Finalnie dostanie informacje o możliwości założenia niebieskiej karty i jakby coś się działo ma informować i życzymy miłego dnia. A potem będą jeszcze mieli pretensje do Kowalskiego spod 3-jki, że się "wpierdziela w nie swój interes"

Czaroit Odpowiedz

Aha. Czyli to WINA SĄSIADÓW, że tatulo lał mamunię, a ta sobie równo puchła. To sąsiedzi popsuli Ci dzieciństwo. Proponuję oskarżyć też producentów alkoholu, sklepy, sprzedawców. Rząd też by się przydało, bo powinien zakazać produkcji alkoholu. No i rolnikom też powinno się dostać, w końcu to oni uprawiają zboża i ziemniory na wódę...

Przeżyłaś potworny horror, ale winnych jest tu tylko dwoje. I oboje po równo. Bo matka, która nie broni swojego dziecka, która bagatelizuje jego cierpienie - tak samo jak agresywny tatulo odpowiada za jego straszny los.

SokoliWzrok

I po tak usprawiedliwiać znieczulicę społeczną?

Czaroit

SokoliWzrok
Znieczulica nie ma tu nic do rzeczy. Autorka obarcza odpowiedzialnością ludzi, którzy za działania jej rodziców odpowiedzialności nie ponoszą.
To mamusia i tatuś zgotowali autorce ten los, nie sąsiedzi.

SokoliWzrok

Np. nieudzielenie pierwszej pomocy jest przestępstwem. Czyli brak reakcji na taką czy inną krzywdę drugiego człowieka, jest czymś złym.
Przecież to nie twoja wina, że dana osoba miała atak choroby albo wypadek, analogiczna sytuacja.
Przecież sytuacja o której rozmawiamy, dotyczy właśnie znieczulicy społecznej, a ty mówisz, że znieczulica społeczna nie ma tutaj nic do rzeczy. Powiedziałbym, że to fikołek logiczny, ale ty już robisz salta.

Czaroit

SokoliWzrok
To idź do sądu i oskarż sąsiadów, którzy nie dzwonią na policję, gdy inny sąsiad bije swoje dziecko czy żonę. Zobaczymy, jaki będzie wyrok.

Poza tym, ja tu piszę o innym zjawisku. O obarczaniu odpowiedzialnością i winą ludzi, którzy nie uczynili autorce krzywdy. W ten sposób podciągać pod kata można prawie każdego. Gość, który przechodził obok ulicą też słyszał krzyki, on też jest winny. Wszyscy są tu winni, nawet my, bo przecież pozwalamy na takie zjawisko. Wszyscy powinniśmy iść pod budynek sejmu, i tak długo protestować, aż rząd wprowadzi prohibicję a po mieszkaniach będą chodzić patrole policyjne i sprawdzać, czy ktoś nie skitrał gdzieś flaszki.

Taka postawa trzyma autorkę w roli ofiary, którą skrzywdził cały świat. I nie pozwala jej pójść dalej i rozliczyć się z prawdziwymi winnymi, bo wina jest rozkładana na pół bloku.

A na koniec dodajmy, że nie wiemy, ile razy sąsiedzi wzywali policję. Nie wiemy też, jak rodzinka autorki im się za to odpłaciła. Przecięte opony, drzwi wymazane gównem, uduszony pies, te sprawy. Kto mieszkał wśród patoli doskonale wie, o czym piszę.
Naprawdę mało kogo bawi regularne chlanie sąsiadów i ich pijackie wrzaski, ludzie reagują choćby dla własnego spokoju. Tyle, że najczęściej nie przynosi to absolutnie żadnego efektu.

kuba28 Odpowiedz

uwierz mi też tak mam , też pochodzę z patologicznego domu a najgorsze też jest to że żaden sąsiad też nie zadzwoni na Policję że u nas burdy są bo konkubent matki nie jest policjantem tylko ma znajomych w Policji, którymi też często mnie straszy że któregoś dnia to nie jego a mnie wezmą do aresztu i mi wiadomo na "dołku". A bardzo chciałbym by ktoś nawet mi obcy zadzwonił gdzie trzeba by uspokoić konkubenta matki a nie raz też brata jego , którego rodzina nam dokucza a jedyne marzenie moje to by następne Boże Narodzenie 2024 spędzić już w lepszym miejscu niż wieś , która zabita dechami jest, gdzie są chamskie i zarozumiałe plotkary i gdzie dla niektórych mieszkańców tego wygwizdowa gdzie dla niektórych tylko napicie się liczy lub tylko to kiedy się ożenię bo uważają tam, że przed 30stką trzeba kogoś już mieć i w lepszym już miejscu niż placówka w której naruszono mi nietykalność cielesną a instruktor zboczeniec , który pracuje tam dalej hula do dnia dzisiejszego na wolności. Modlitwy nie pomagają by się stamtąd uwolnić z piekła, które zafundowała mi własna matka , prosiłem swojego ojca by mnie stamtąd i z tej placówki zabrał ale boję się że matka wytoczy ojcu sprawę kolejną. chciałbym szerzej opowiedzieć co mnie spotkało bo ta historia nadaję się tylko do mediów by to szerzej opisały. i mam nadzieję , że ci co bronią tego instruktora teraz za niedługo także będą ukarani i mam nadzieję że pewien mężczyzna z okolicy , który mnie także atakuje i nachodzi również zostanie znaleziony przez funkcjonariuszy już w nowym 2025 roku.

krux7735

@kuba28 spróbuj stamtąd uciec, gdzieś do dalszej rodziny albo do ojca, spakuj się i po prostu daj nogę

MaryL2 Odpowiedz

Ja rozumiem Twój żal do osób, które wiedziały, a nic z tym nie rozbiły. Sąsiedzi, ciocie, wujkowie, babcie, nauczyciele. Miałaś wrażenie, że wszyscy godzą się na to, że jesteś krzywdzona, traktowana gorzej niż inne dzieci. Jednak pomóc w takiej sytuacji jest bardzo ciężko. Może masz jakieś rady w jaki sposób można takiemu dziecku m pomóc? Ja ci powiem jak to wygląda z mojej perspektywy:
1. Nie słychać tych krzyków aż tak. Ja się kilka razy wsłuchiwałam i naprawdę nie byłam w stanie ocenić czy komuś się dzieje krzywda, czy ktoś żartuje, gra w grę. Zagajone dzieci/ kobiety nie mówią prawdy.
2. Ludzie się boją interweniować, że sami w zęby dostaną. Że agresor wraz z kolegami się będzie mścił.
3. Matki bronią swoich misiaczków rękami i nogami. Próbujesz zrobić wywiad środowiskowy to się nasłuchasz, że on taki dobry, że to tylko raz, pokazują foty ze wspólnych wyjść z dzieckiem. I już sam nie wiesz, czy nie narobisz kłopotu pogubionej, ale kochającej rodzinie.

Jak pomóc?

CentralnyMan Odpowiedz

Oby teraz wiodło ci się jak najlepiej, z dala od tych patusów

Dodaj anonimowe wyznanie