#6WrtG

Mój chłopak stwierdził, że chce ze mną być, ale woli się nie żenić, bo ciężko będzie mu się poźniej rozwieść.
Postac Odpowiedz

Przeraża mnie dzisiejsze podejście do związków. Póki jest dobrze, to jest dobrze, a jak zaczyna się źle, to pożegnanie zamiast prób naprawy.

fredtt

@Postac Tak zgadzam się. Dzisiejsze kobiety są strasznie nieodpowiedzialne.

livanir

Niekoniecznie brak chęci naprawy. Sama obawiałam się ślubu. Teraz jest fajnie, ale co jak przestanie być? Jak zacznie pić i nie będzie chciał się leczyć? Jak po ślubie wyjdzie na jaw natura agresora, którą teraz dobrze ukrywa? Z ślubem trudniej uciec.
Nie, że planowałam uciec przy pierwszej niezgodności, ale ze nie będzie się dało naprawić.
To zwykły strach ludzi którzy wokoło siebie nie mieli przykładów szczęśliwych związków, lub mieli dużo patologicznych.

elbatory

Kiedyś faktycznie podejście było inne, ale czy lepsze? Wiele osób, szczególnie kobiet, kończyło w związkach z alkoholikami, przemocowcami, wszelkiej maści psychopatami i nie było w stanie z takiego związku uciec. Do tego oczywiście dochodziło kilkoro dzieci, bo o antykoncepcji się nie słyszało. Niektórych rzeczy po prostu nie da się naprawić i jedynym wyjściem jest odejście. Nie mówię akurat o wyznaniu, bo to jakiś absurd, jednak nie uważam, żeby obecne ostrożniejsze podchodzenie do związków i ślubów było czymś złym.

Postac

Prezerwatywy były popularne w XVIII wieku, więc to nie tak, że nikt nie słyszał. Nie mówiło się głośno, ale każdy wiedział. Tak samo jak o seksie przedmałżeńskim.
Kiedyś było trwanie razem za wszelką cenę. Teraz - nawet tutaj - jak ktoś opisuje problemy związkowe, to najczęściej jest odpowiedź "uciekaj". I jeśli chodzi o patologiczne zachowania małżonką, brak chęci zmian mimo pomocy - to faktycznie, trzeba ratować siebie. Ale na pewno nie w każdej sytuacji - dwie osoby powinny stale pracować nad związkiem. A jak jednej podwinie się noga, to ta druga powinna wspierać, a nie uciekać. Np niedawno było wyznanie o długach żony spłacanych przez męża. Moim zdaniem to był piękny przykład dbania o drugą osobę. Oczywiście pod warunkiem, że żona wyciągnęła nauczkę i długów więcej nie robiła.

elbatory

O prezerwatywach się teraz mówi w telewizji, internecie, uczy w szkołach. Kiedyś się o tym nie mówiło, więc wielu ludzi nie wiedziało, nawet jeśli prezerwatywy istniały. A nawet jeśli wiedzieli, to uważali to za grzech, bo ksiądz tak powiedział.
Tutaj właśnie najczęściej ludzie opisują te patologiczne przypadki, gdzie ucieczka jest najlepszym wyjściem, by ratować siebie, a często i dzieci. Szczerze mówiąc nie kojarzę wyznań, żeby ktoś opisywał zwyczajne problemy w związku, a ludzie radzili odejść od partnera.
Sendo tkwi w tym, że trzeba umieć spojrzeć na związek obiektywnie i dostrzec, kiedy warto walczyć i ratować, a kiedy nie. I tak jak mówisz, walczyć muszą obie strony, obu stronom musi zależeć na uratowaniu związku, a nie tylko jednej. Gdy jednemu powinie się noga, to druga osoba ciągnie tę osobę w górę i to jest piękne. Ale co, jeśli jednej osobie stale się powija ta noga, a druga musi być stale silna psychicznie za dwoje? Nie da się tutaj generalizować, bo dosłownie każda sytuacja, każdy związek, każdy przypadek jest inny. Na przykład jednego męża będzie stać na spłatę długów żony, a drugiego nie. Jedna rodzina będzie miała małe dziecko i długi w tym momencie będą kompletnym brakiem odpowiedzialności, druga nie będzie miała większych wydatków i jakoś się będzie w stanie podnieść.
Ja uważam, że obecna ostrożność we wchodzeniu w związki, zawieraniu ślubów i zakładania rodziny, jest jak najbardziej pozytywnym zjawiskiem. Chyba już lepiej się rozstać z byle powodu, niż tkwić w patologicznej relacji i krzywdzić tym własne dzieci.

Postac

Jeśli jednej osobie stale powija się noga, to ta osoba powinna nad sobą pracować. Męża z wyznania nie było stać na spłatę długów - ale bardzo ciężko pracował. Nie odszedł od żony, nie zostawił jej z problemem - pomógł jej problem rozwiązać.
Moim zdaniem żadna skrajność nie jest dobra: ani rozstania z byle powodu, ani tkwienie w relacji, która unieszczęśliwia. Praca nad związkiem brzmi wzniośle, ale to małe gesty się liczą. Żeby pomyśleć o tej drugiej osobie.
Moi rodzice są 50 lat po ślubie, oboje na emeryturze. Moja mama w tym roku pierwszy raz chodzi codziennie zajmować się wnukiem. Codziennie jak wraca, tata ma naszykowany dla niej obiad. Umie zrobić tylko jedno danie, ale codziennie pilnuje, żeby mama miała coś ciepłego do zjedzenia. Jak jest obiad zrobiony, to jej nakłada, wkłada do mikrofalówki i patrzy przez okno czekając na właściwy moment włączenia grzania. To niby nic, czynność zajmująca minutę - ale pokazuje zaangażowanie. Wśród mojego pokolenia nie widzę takiej troski. Raczej jest egoizm.

ohlala

Kiedyś, kobiety nie miały wielkiego wyboru, jeśli chodzi o pozostanie w związku. Kiedyś, trwało się w związku ze względu na presję społeczeństwa i rodziny. Kiedyś, nie było internetu i trudniej było się dowiedzieć o pewnych rzeczach. Kiedyś, wiele związków było zawieranych z rozsądku. I tak dalej...

Twoi rodzice są ze sobą 50 lat i super. Moja matka podjęła decyzję o rozwodzie dopiero po 50. i spóźniła się z tym jakieś 20 lat, bo mój ojciec zasługuje tylko na kopa w dupę, chociaż ślub brali z miłości. A jeśli dookoła siebie widzisz tylko egoizm, to zastanów się nad tym z kimś się zadajesz, bo np. moi znajomi, którzy są po ślubie, świętują 15-/20-lecia związków, a wszyscy są sporo przed 40.

Zaczynasz brzmieć jak stare dziady, które gloryfikują przeszłość, bo więcej uchodziło im na sucho (albo mają problemy z pamięcią).

elbatory

@Postac, widzisz, a ja znam mnóstwo par z pokolenia moich rodziców i dziadków, które albo się rozeszły po latach, albo nadal ze sobą tkwią, ale traktują się z obojętnością, z pogardą, nienawiścią (głównie są to albo znajomi rodziców/dziadków, albo sąsiedzi z moich lat dziecięcych, albo jakaś moja dalsza rodzina). A wśród znajomych mam świetne pary, które się kochają i wspierają. Moje rodzeństwo jest w stałych związkach po 10-15 lat i wciąż widzę u nich miłość i szczęście. Ja też mam super związek, zawsze o siebie wzajemnie dbamy i pomagamy we wszystkim. Może powinnaś zmienić otoczenie, skoro wszyscy twoi znajomi są egoistami.
Myślę, że o wiele ważniejsze i piękniejsze jest, gdy ludzie są ze sobą, bo cały czas tego chcą, a nie dlatego, że kiedyś się związali i traktują to jak obowiązek i przysięgę na zawsze.

Postac

Ohlala - świętowanie rocznicy nie świadczy o uczuciu. Tak samo jak wrzucanie pięknych zdjęć do mediów społecznościowych nie świadczy o szczęśliwym życiu.
Nie bardzo mam wpływ na to, z jakimi ludźmi na przykład pracuję. Ja czytałam tylko artykuł, ale ktoś mi polecał książkę o relacjach wśród pokolenia milenialsów. Niestety zapomniałam tytułu i jej nie przeczytam, ale też chodziło o to, że moje pokolenie ma problem z bliższymi relacjami i zaangażowaniem. I ja to widzę też wśród moich znajomych. Raczej taka asekuracja jak w wyznaniu, niż chęć zaangażowania.

A ja wcale nie gloryfikuję dawnych czasów. Podałam przykład moich rodziców jako szczęśliwe małżeństwo, gdzie oboje o siebie dbają, mimo 50 lat razem. I to jest dla mnie ideał małżeństwa. Czasem było lepiej, czasem gorzej, ale nadal jedno troszczy się o drugie, w ten sposób pielęgnując ten związek.

ingselentall Odpowiedz

Powiedz mu, że nie chcesz z nim być, bo ciężko będzie Ci go później rzucić.

Anonimowe6669 Odpowiedz

Jak jesteście dogadani, to rozwód za porozumieniem stron to 600 zł opłaty sądowej, której chyba polowe zwracają i tak i jedna rozprawa, na której nie musicie mieć nawet pełnomocników. A tak poważnie, na podstawie własnych doświadczeń będąc na Twoim miejscu ułatwiłabym mu decyzje i sama go rzuciła. Masz wyraźny sygnał, ze ma wątpliwości i nie zapatruje się na Wasz związek poważnie

GeddyLee Odpowiedz

No i bardzo rozsądnie z jego strony. Małżeństwo nie ma praktycznie żadnych zalet dla mężczyzn.

MaryL2

A jaka różnica dla mężczyzny i dla kobiety? Przecież na tych samych prawach zawierają ten ślub

upadlygzyms

Ślub owszem. Różnice są w przypadku rozwodu.

MaryL2

@upadlygzyms, widzę, że w niektórych sytuacjach mężczyznom jest ciężej, ale w tej akurat nie widzę tego. Możesz mi wyjaśnić czemu mężczyźnie miałoby być trudniej się rozwieść niż kobiecie? Jak już to bym powiedziała odwrotnie, bo 40 letniej rozwódce ciężej będzie wejść w kolejny związek niż 40-letniemu rozwodnikowi

Lolek88

Facet ma gorzej dlatego bo jeżeli sie czegos dorobił przed czy po ślubie kobieta która zazwyczaj przychodzi jako gołodupiec z ładnym tyłkiem zabiera ci połowę majątku.
Np. Jeżeli facet kupuje mieszkanie poznaje kobietę, bierze ślub rodzi sie dziecko kobieta go zdradza facet chce rozwodu i go dostaje nawet z orzeczeniem winy to i tak nie może jej wyjebać z tego mieszkania a wielce prawdopodobne jest to że zabierze mu te mieszkanie i to facet musi się wyprowadzić.
Znam przypadki że koleś dorabiał się całe życie rozkręcił firmę dorobił się dużej kasy. Przyszła kobieta wzięli ślub i parę miesięcy po, puściła się z innym. Mówiąc krótko wpadła z jego kolegą. Pół firmy mu zajebała a że była wredną suką to firma poszła w pizdu. Syndyk ich ściga i komornicy. Długa historia. Więc jeżeli kobieta nic nie wnosi do związku oprócz swojej dupy to ruchać ale tylko bezpiecznie i rzucić.

elbatory

@lolek, ale wiesz, że kobieta nie przychodzi tak sobie i nie zmusza faceta do ślubu? co więcej, to najczęściej ci faceci się oświadczają kobietom. Więc może szukajcie sobie partnerek niezależnych, inteligentnych, które same na siebie pracują, a nie "gołodupców" z ładnym tyłkiem. A nie, zapomniałam, wy się takich kobiet boicie 🤭

Dragomir

A jeśli to kobieta się czegoś dorobi?

Lolek88

Nie przeczę przecież że jest pełno darmozjadów facetów którzy są jak księżniczki i żerują na kobietach.

MaryL2

@Lolek88, ale w jaki sposób facet ma tu gorzej? Przecież to działa w dwie strony, jeśli kobieta wejdzie w związek z golodupcem i się rozwiedzie to tak samo facet odbierze jej pół majątku. To taki sam argument jakby powiedzieć, że kobieta ma gorzej, bo jak zwiąże się z obcokrajowcem, który do małżeństwa wnosi jedynie ładną, śniadą buźkę i dobry seks, to on narobi jej dzieci, dostanie wizę, i odjedzie w siną dal, zostawiając ją z dzieckiem, nie płacąc alimentów. Jak się chce mieć pracowitą, lojalną, uczciwą dziewczynę, to się wybiera pracowita, uczciwa, lojalna dziewczynę. A nie „golodupca z ładnym tyłkiem”.

Ogorekipomidory Odpowiedz

Chłopak bardzo dobrze myśli

Dodaj anonimowe wyznanie