#6dr5s
Przez te kilka lat odwiedził sporo lekarzy, dowiedział się sporo o chorobie, jednak gdy tylko się ktoś o tym dowie, to doradza. Choroba jest bardzo rzadka i u każdego rozwija się inaczej. Jedni przez 10 lat wezmą kilka ibuprofenów dziennie i może kodeinę raz na tydzień i nie mają problemów, a mojemu zaatakowało całe ciało i bez silnych leków opartych na morfinie nie jest w stanie wyjść z łóżka. Choroba rozwija się w ekspresowym tempie i walczymy.
Co jest denerwujące?
„Eksperci”. Pół godziny w internecie i już mówią o tym, jak bardzo kodeina jest uzależniająca, szkodliwa, lepiej jej nie brać. Moja mama starała się nawet ukryć kodeinę, aby jej nie brał. Jakbyśmy nie wiedzieli, że to nie jest witamina C, tylko silny lek. Jeżeli choroba jakimś cudem zacznie się cofać, to najpierw trzeba się zapisać na terapię odwykową, a nie „nie będziesz już brać, bo ja ci dam ziołowe tabletki, co sprawiają cuda”.
Porady ludzi, którzy jak tylko się dowiedzieli, że jest chory, to siedli do internetu i poczytali o przypadku, co ma stadium choroby mojego faceta sprzed 3 lat i mówią o cudownym leku, który mój facet brał 3 lata wcześniej i po roku przestał działać.
Najlepsza porada to pan znachor, który za drobną opłatą porozmawia z nim przez Skype i w ten sposób cudownie ozdrowi.
Dieta wyczytana w internecie też pomoże. „Po co masz iść z nim do dietetyka, skoro ja już wszystko wiem” – to słowa jednego z „ekspertów”.
Poza tym to wina tego trującego glutenu!
Czekam na poradę, że włożenie do pieca na pięć zdrowasiek uleczy wszelkie dolegliwości. Może i po takim piecu nie będzie chory, ale żywy też nie.
Trzymajcie kciuki, bo jeszcze medycyna konwencjonalna działa. Jak przestanie, to może poszukam jakiejś kozy, złożymy w ofierze, może pomoże.
Owszem, to prawda. "Eksperci" są męczący, namolni i czasem po prostu głupkowaci.
Ale z drugiej strony, wielu z nich chce szczerze pomóc, starają się na tyle, na ile potrafią.
Taka już nasza natura. Nie wszystkich, ale moim zdaniem większości ludzi. Jesteśmy pomocni (przynajmniej dopóki toksyczne wychowanie i wzorce nie wypiorą nam łbów do cna). Świetnie to było widać w programach typu "ukryta kamera", gdy ktoś podchodził do obcych ludzi na ulicy i prosił o niestworzone rzeczy. O przytrzymanie przez chwilę psa na smyczy, zaopiekowanie się dzieckiem, potrzymanie jakichś dziwnych transparentów itd. Większość ludzi godziła się natychmiast i bez oporów. Tacy jesteśmy i to jest w nas właśnie WSPANIAŁE.
Masz pretensje do ludzi, że się przejmują? Że siadają do internetu, czytają, szukają leku, dzielą się tym, co wiedzą, radzą jak potrafią? Wolałabyś, żeby mieli Was w dupie?
Zastanów się nad tym tak na poważnie.
A druga sprawa, że gdyby medycyna była tak skuteczna, jak się ją powszechnie promuje, żadne cudowne terapie nie byłyby już do niczego potrzebne. Ludzie sięgają po nie najczęściej wtedy, gdy medycyna nie ma im już nic do zaoferowania. I rzesze z nich wychodzą z bardzo ciężkich chorób, choć medycyna położyła na nich krzyżyk. I chwała im za to, że się swoim doświadczeniem dzielą.
Jednej takiej babce sama zawdzięczam życie.
Jesteś wspaniała 😍
Niestety, big pharma już chce zakazać wszelkich alternatywnych metod leczenia. Ma być chemia i już. Nie po to produkuje się tony leków, żeby ludzie ich nie kupowali bo wyleczą się BEZ SKUTKÓW UBOCZNYCH.
Ciesz się, że nie żyjecie w Stanach, gdzie DEA uniemożliwia dostęp do opioidów nawet osobom z terminalnymi nowotworami.
Czesc, można się z Tobą jakoś skontaktować? Mamy podobny problem i szukamy jeszcze diagnozy oraz dobrego lekarza :(( też codzienne nieustające bóle, które uniemożliwiają wstanie z łóżka, trwa to prawie rok
Oj znam to. Nie mam aż tak przykrych doświadczeń, ale ciągle rady to norma. Teraz jest jakaś moda na znachorów i wierzenia w cudowne leki i zioła. Nawet jeśli mówisz, że wszystkiego próbowałeś.
Do tego dochodzą ludzie porównujący się i licytujący na nieszczęście jakby to był konkurs. Zdarzyło mi się nawet kiedyś usłyszeć od szwagierki ( po długim pobycie w szpitalu) że oni też mają dużo problemów i mnie rozumieją, bo jej mąż ma ciągle katar i nie wiedzą czemu.
Mieć ciągle katar - myślisz że to bagatela? Że przejdzie po tygodniu czy dwóch? Miałem przewlekłe zapalenie zatok, były niedrożne a trzeba było do tego łazić w maskach, bo był zvid. Bóg jeden wie czy to też się nie przyczyniło do tego.
Nie neguję Twojej choroby i dolegliwości, ale nie lekceważ "tylko" katakum. To może być objaw wielu chorób a nie że ktoś wyszedł bez czapki i zaraz mu przejdzie.
Drago ma rację, u mnie w najbliższej rodzinie są dwie osoby z problemem z zatokami. Jedna po operacji, druga na nią czeka. Ta po operacji nadal ma problem ze ściekającą z zatok wydzieliną.
To i tak dobrze że jej to ścieka. U mnie było całkiem zablokowane, nie mogłem zipać nosem. Żadne spreje ani krople nie pomagały, niektóre na chwilę ale organizm przestawał na nie reagować po kilku dniach. Aha, u mnie nie tylko zatoki, ale śluzówka w nosie była też obrzęknięta tak, że miałem problem z oddychaniem. To naprawdę nie jest byle co.