Dzisiaj słowa mojej podopiecznej 90 letniej kobiety uświadomiły mi dlaczego "mój termin" nie może upłynąć tak szybko ze ona naprawdę szczerze cieszy cię jak mnie widzi i pokochała jak swoja córkę, że dla tych ludzi do których chodzę jestem całym jebanym światem, że traktują mnie dosłownie jak swoją wnuczkę lub córkę i tak mnie określają. Jeśli rozmawiają między sobą lub bliskimi podejmując się tej pracy nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo ludzie się do siebie przywiązują.
Nie chce sobie nawet wyobrażać co musiałaby poczuć taką staruszka, która z dnia na dzień dowiedziałaby się, że jej ulubiona "wnuczka" nie przyjdzie już, bo popełniła samobójstwo ta myśl wręcz nie daje mi spokoju telefony, które otrzymuje od bliskich moich podopiecznych, że zjedli cały posiłek, który im przygotowałam i mówią jak bardzo im smakuje, że są bardzo szczęśliwi że spędzam z nimi czas.
Dodaj anonimowe wyznanie
Dziękuję, że Pani żyje. Można jakoś Pani pomóc, żeby była Pani szczęśliwa?
Umrzeć zawsze zdołasz, nawet wbrew woli. Wystarczy zaczekać. Poszukaj pomocy jeśli czujesz się bezsilna. Życzę zdrowia i równowagi.
Dla starszych, często opuszczonych przez bliskich ludzi, opiekuni są ostoją. Taka praca daje satysfakcję, ale też przygnębia, bo człowiek ma styczność ze śmiercią.
Masz dla kogo żyć.
dziękuję. w zeszłą środę podcięłam sobie żyły. uratowali mnie, zszyli, każdy dzień zaczynam myśląc że to ten ostatni dzień i już koniec. jestem bardzo wrażliwa na osoby starsze. dziś rano leżąc w łóżku przeczytałam to i postanowiłam, że dziś zadzwonię do babci, ona chce żebym była. dziękuję.
Można Ci jakoś pomóc, wpłynąć dodatnio na Twoje życie, na samoocenę i ogólnie?